Reklama

Katastrofa w pułku

Być może ktoś z załogi prezydenckiego tupolewa popełnił błąd, ale znacznie poważniejsze błędy popełniono wcześniej. Kto dopuścił do tego, że w elitarnym pułku najbardziej doświadczonymi kapitanami byli oficerowie ze stażem dowódczym mniejszym niż dwa lata?

Publikacja: 15.05.2010 01:29

Katastrofa w pułku

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Załoga feralnego lotu Tu-154M do Smoleńska składała się z utalentowanych młodych oficerów. Staż nie pozwala ich nazwać superdoświadczonymi lotnikami ani tym bardziej elitą. Najmłodszy z nich – nawigator – miał wylatanych na tym samolocie niecałych 60 godzin. Mitem jest, że załoga była zgrana – wcześniej w tym składzie wylecieli tylko raz, z pomocą humanitarną dla Haiti. Choć lecieli na smoleńskie lotnisko wojskowe, gdzie raczej nie mówi się po angielsku, nikt w kokpicie nie przeszedł kursu komunikacji z wieżą w języku rosyjskim. Za to wszystko trudno winić załogę – lotnicy wykonywali rozkazy. Być może nie powinni schodzić do lądowania w tak trudnych warunkach, być może popełnili błąd – ale tego, póki nie skończy się śledztwo, nie wiemy na pewno.

Na pewno można postawić pytanie: Dlaczego nie polecieli ludzie bardziej zgrani, doświadczeni, mający certyfikaty znajomości języka rosyjskiego? Kto o tym decydował?

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama