Plus Minus poleca, 20-21 listopada 2010

Piotr Zaremba o rozłamie w PiS, Jan Filip Staniłko o epoce gierkowskiej, Anne Applebaum o historii, Rosja widziana przez Mariusza Wilka, Paulinę Wilk i Barbarę Hollender

Publikacja: 19.11.2010 19:00

Plus Minus poleca, 20-21 listopada 2010

Foto: ROL

"Na rozłam w PiS można patrzeć przez pryzmat konfliktu Zbigniewa Ziobry i jego sojusznika Jacka Kurskiego z Adamem Bielanem i Michałem Kamińskim. W tej partii niezbyt zresztą licznym „młodym zdolnym” bardziej opłaca się wyrzynać, niż się dopełniać - takie są konkluzje obszernej analizy pióra Piotra Zaremby pod "plemiennym" tytułem [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566407.html "target=_blank"]Wojna spinów z zizolami[/link][/b].

"Polityk związany ze stowarzyszeniem Kluzik-Rostkowskiej opowiada: – Odwieczna wojna Zbyszka Ziobry i jego sojusznika Jacka Kurskiego z Adamem Bielanem i Michałem Kamińskim to jeden z zapalników rozłamu. Dlaczego? Choćby dlatego, że Bielan i Kamiński byli ukrytymi sprężynami nowego ruchu. A nie byliby tak zdeterminowani, gdyby nie perspektywa, że cały PiS wpadnie w ręce ich wroga. Ich biografie są przyczynkiem do dziejów Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza do losów jego młodszego pokolenia, które nie załapało się już z powodu wieku (poza najstarszym Jackiem Kurskim) na solidarnościową opozycję, i nie towarzyszyło (znów w jakimś stopniu poza Kurskim) w eksperymencie PC z początków lat 90. Losy całej czwórki są dowodem na wielką łatwość kariery, jaką było można zrobić w tej na pół rewolucyjnej formacji, jak i na wielką trudność w jej doprowadzeniu do stabilnego finału.

Obecny ruch Kluzik-Rostkowskiej, współtworzony przez Kamińskiego i Bielana, można postrzegać do pewnego stopnia jako pokoleniowy – sformułowała to otwarcie Elżbieta Jakubiak przekonująca Kaczyńskiego przed telewizyjną kamerą, że robią to samo co on u schyłku lat 80, kiedy buntował się przeciw starszym solidarnościowym autorytetom. Z drugiej strony Ziobro i Kurski wybrali całkiem odwrotnie: wierność niemłodemu liderowi, ale przecież niedawno byli być może bliscy zerwania z nim. Kto wybrał lepiej, nie wiadomo. Zaledwie 40-letni Ziobro może dobić się kiedyś pozycji przywódcy PiS, ale będzie to przywództwo w partii niszowej, korzystającej z zasobów Radia Maryja. Z kolei formuła pokoleniowa, o której mówiła z taką pasją Jakubiak, może się okazać marketingową wydmuszką. A to by oznaczało, że błyskotliwe kariery „cudownych dzieci” Bielana i Kamińskiego nie znajdą swojego logicznego zwieńczenia".

Do rozłamu w PiS odnosi się także Dariusz Rosiak w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566404.html "target=_blank"]Taniec z nowoczesnością[/link][/b]. "Kim oni wszyscy są? Kim są Janusz Palikot i Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Joanna Kluzik-Rostkowska i Zbigniew Ziobro? Media biegają za nimi jak oszalałe, dziennikarze błagalnie podsuwają mikrofony: "mówcie, mówcie cokolwiek, byleście mówili. Jak będziecie mówić, to my będziemy nagrywać, a potem oni będą słuchać". Oni, znaczy Polacy. Ci pierwsi też są Polakami, tylko bardziej zapracowanymi. Codziennie muszą wymyślić nowy greps, zrobić zaskakującą minę, pokazać nieznaną wcześniej figurę taneczną, by pozostać w grze. Jest jedna cecha, który ich wszystkich łączy. I nie chodzi o miłość własną oraz chęć posiadania władzy – nie wolno nam ulec złudzeniu, że wszyscy politycy to cyniczni psychopaci, bo jeśli tak, to należałoby ludzi izolować za samą chęć uprawiania tego zawodu. Moim zdaniem jest przeciwnie – oni wszyscy chcą dobrze. Dobrze dla nas, dla otoczenia, dla Polski. Wszyscy przyznają się do potrzeby "modernizacji Polski" jako idei przewodniej. Polska potrzebuje modernizacji, inaczej upadnie. Potrzebny jest nam skok do przodu, rozwinięcie skrzydeł, wyjście na prostą.

Dziś Polskę modernizuje PO Donalda Tuska, który uważa, że najlepszym sposobem naprawy Polski jest zostawienie jej taką, jaka jest. Janusz Palikot uznaje, że modernizacja oznacza laicyzację. PiS chce modernizować Polskę poprzez stworzenie ruchu odnowy moralnej na bazie tragedii smoleńskiej. O programie tzw. PiS-light wiemy niewiele, ale podobno mają wszystko przemyślane o kilka ruchów naprzód i jeśli tylko dojdą do władzy, oni również zaczną modernizować Polskę. Na swój sposób, jak wszyscy przed nimi. Problem tkwi w tym, że żadna z polskich sił politycznych ostatniego 20-lecia nie potrafiła dokładnie określić, czym naprawdę jest modernizacja dla Polaków. A odpowiedź na to pytanie wcale nie jest oczywista".

Modernizacja to z kolei jeden z kluczy do zrozumienia epoki gierkowskiej, o której pisze w swoim szkicu historycznym [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566363.html "target=_blank"]Tęsknota za "drugą Polską"[/link][/b] Jan Filip Staniłko.

"Premier Tusk jest chodzącą modernizacją, choć, niestety, głównie na ekranie. W polskich dyskusjach o modernizacji tradycyjnie niemal wyłącznie po inteligencku teoretyzujemy. Jeśli już nawet analizujemy realne doświadczenia, to głównie zagraniczne, prawie nigdy własne. A tymczasem tak jak niewiele wiemy o reformach Eugeniusza Kwiatkowskiego – o jego sukcesach, ale i oczywistych błędach, tak samo niewiele wiemy o drugiej w XX wieku próbie skoku modernizacyjnego w Polsce dokonywanej pod hasłem 'by Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatnio'.

Dzisiejsza modernizacja bez ładu i składu wydaje się antytezą ówczesnego centralnego przesterowania, choć grozi podobnym kryzysem. Zupełnie serio zatem twierdzę, że nie zrozumiemy marności naszych dzisiejszych prób modernizacyjnych bez dobrego przemyślenia epoki Gierka. Nie ma wypracowanej wielowymiarowej metodologii badań tego okresu, a narracje historyków ocierają się albo o moralne potępienie, albo nieukrywaną specjalnie ironię."

Najnowszy numer Plusa Minusa zawiera jeszcze kilka innych tekstów historycznych, wśród których wyróżnia się esej Anne Applebaum [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566369.html "target=_blank"]Gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje[/link][/b] o najnowszej książce znanego amerykańskiego historyka Timothy'ego Snydera "Bloodlands". "Oryginalnym wkładem Snydera jest traktowanie takich faktów jak ukraiński głód, Holokaust, stalinowskie masowe egzekucje, planowane zagłodzenie sowieckich jeńców, powojenne czystki etniczne, jako różnych aspektów tego samego zjawiska. Nie bada nazistowskich zbrodni w oderwaniu od sowieckich, jak to zwykle czyniono, lecz rozważa je łącznie. Ale robota Snydera nie polega również na porównywaniu obu systemów. Jego zamiarem jest pokazanie, że oba systemy popełniały w tym samym czasie i na tych samych ziemiach zbrodnie tego samego rodzaju, że pomagały sobie nawzajem, a ich interakcja skutkowała masowymi mordami na większą skalę, niż każdy system z osobna byłby w stanie przeprowadzić.

Chce również pokazać, jakie konsekwencje miała ta interakcja dla mieszkańców regionu. Dzięki dystansowi czasowemu i przestrzennemu mamy na Zachodzie luksus roztrząsania obu systemów osobno, osądzania i analizy, snucia teoretycznych wywodów na temat tego, który był gorszy. Ale mieszkańcy Polski czy Ukrainy doświadczali istnienia obu jako składowych tego samego momentu dziejowego. Jeśli zbrodnie popełnione przez Stalina i Hitlera były różne, ale nie stanowią odrębnych całości i zbrodnie jednego dyktatora nie miałyby takiego kształtu bez zbrodni drugiego, to jak możemy dyskutować o tym, że jeden z nich dopuścił się ludobójstwa, a drugi nie?

Dla ludzi, którzy doświadczyli obu tyranii, takie definicyjne spory nie miały znaczenia. Wątpliwe, by polskiemu kupcowi robiło różnicę, czy ginie, bo jest Żydem, czy jako kapitalista. Czy umierające z głodu ukraińskie dziecko obchodziło, w imię czego jego wioskę pozbawiono zapasów jedzenia – dla stworzenia komunistycznego raju na ziemi albo zapewnienia kalorii żołnierzom III Rzeszy? Być może potrzebujemy nowego słowa mającego szerszy zakres, niż obecnie ujęty w definicji ludobójstwa, oznaczającego po prostu masowe zbrodnie przeprowadzone z powodów politycznych. A może warto by się umówić, że słowo „ludobójstwo” obejmuje nie tylko komory gazowe, ale i świadome spowodowanie śmierci głodowej, masową likwidację grup społecznych, a nie jedynie etnicznych?"

Inna grupa tekstów to rozmaite spojrzenia na Rosję. Mamy więc najnowszy odcinek [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566399.html "target=_blank"]Dziennika Północnego[/link][/b] Mariusza Wilka tym razem poświęcony wycieczce na Półwysep Kolski, szkic Pauliny Wilk [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566394.html "target=_blank"]Lowoczka lubi żyć patetycznie[/link][/b] o rozterkach Lwa Tołstoja w schyłkowej fazie życia i jego ucieczce, która zakończyła się śmiercią równe 100 lat temu a także artykuł [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566392.html "target=_blank"]Rosja bez filtra[/link][/b] Barbary Hollender, omawiający nowe filmy rosyjskie pokazywane na festiwalu Sputnik. "To prawda, trafiają czasem na europejskie ekrany takie filmy, jak choćby „Euforia” Wyrypajewa – wysublimowane artystycznie, filozoficzne, portretujące słowiańską duszę. Ale większość współczesnych rosyjskich produkcji jest przeraźliwie realistyczna. Reżyserzy zapełniają ekran ludźmi przegranymi, niedającymi sobie rady z codziennością. W zapyziałych małych miastach lub na nędznych ulicach metropolii, oddalonych od centrów o lata świetlne, żyją ci, którzy zostali w poprzedniej epoce.

Problem w tym, że jest ich większość. Wnętrza ich mieszkań są zagracone starzyzną, na drewnianych stołach leżą rzucone w bezładzie kiełbasy i butelki. W powietrzu wisi bieda, wszędzie się ją czuje. Na tę nędzę patrzą dzieci. Już inne, wychowane na coca-coli i kolorowych telewizyjnych reklamach. Dla nich ten trudny, nieprzyjazny świat jest zbyt ciasny. Ale z kręgu nędzy bardzo trudno się wyrwać. Opowieści o Natalii Wodianowej – wyłowionej na bazarze córce przekupki, dziś top modelki i żonie zachodniego arystokraty – są bajką z kolorowego pisma. Rzeczywistość większości przeciętnych nastolatków niewiele się różni od tej, w jakiej wyrósł Josif Brodski. Wolność nie rozwiązała problemów, zmiana systemu nie zmieniła gwałtownie mentalności. Zrodziła tylko marzenia, bo kiedyś wszyscy byli biedni i szarzy, a dziś Rublowką suną przecież wypasione auta z kuloodpornymi szybami.

Ale w tych ciemnych, brudnych obrazach jest też nadzieja. To nie jest zwykła „czarnucha” kręcona z premedytacją dla zachodniego świata. Z tych filmów gdzieś z samego dna przebijają empatia i ciepło wobec niełatwego losu, na który bohaterowie zostali skazani".

[ramka][srodtytul]Ponadto w Plusie Minusie[/srodtytul]

[ul][li] Rozmowa Mazurka z Janem Dworakiem o telewizji publicznej [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566405.html "target=_blank"]Niby dlaczego ma mieć program Jan Pospieszalski[/link][/b]

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566367.html "target=_blank"]Wiecznie żywy, wiecznie groźny, wiecznie niewyjaśnialny?[/link] [/b] - relacja Piotra Semki z wielkiej wystawy poświęconej Hitlerowi w Berlinie i o mniej nagłośnionej, ale ciekawszej poznawczo wystawie zdjęć żołnierzy Wehrmachtu w Jenie

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566387.html "target=_blank"]Marion Jones, ofiara doskonała[/link][/b] - Paweł Wilkowicz relacjonuje kolejną warstwę automistyfikacji, którymi otacza się sławna lekkoatletyczka

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566385.html "target=_blank"]Trudna wiara Bruce’a Chatwina[/link][/b] - Bartosz Marzec o świeżo wydanej w Polsce nowej powieści tego wielkiego pisarza-podróżnika

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566393.html "target=_blank"]Ludzie kochają gawędę[/link][/b] - rozmowa Krzysztofa Masłonia z Jeffreyem Archerem

[li] [b][link=http://www.rp.pl/artykul/566397.html "target=_blank"]Kult ściemniaczy[/link][/b] - felieton Rafała A. Ziemkiewicza o manowcach, na jakie prowadzi poszukiwanie faktów w literaturze [/ramka]

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne