"W amerykańskiej stolicy z pierwszą oficjalną wizytą przebywa prezydent Bronisław Komorowski. W programie przewidziano zwiedzanie słynnego Muzeum Holokaustu, a podczas niego krótkie wystąpienie prezydenta. Aby go posłuchać, przyszło sporo osób. Ocaleli z Holokaustu, działacze żydowscy, trochę Polonii, historycy, amerykańscy oficjele.
Spodziewają się przemówienia, jakich słyszeli w życiu setki. Nieoczekiwanie, wraz z prezydentem, na podwyższenie wchodzi jeszcze jeden człowiek. – To dla mnie ktoś więcej niż serdeczny przyjaciel – mówi Komorowski, wskazując na mężczyznę. – To konsul honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Jerozolimie Zeev Baran. Połączyła mnie z nim niebywała historia, którą chciałbym państwu opowiedzieć.
Prezydent opowiada o swoim stryju, który podczas wojny był żołnierzem polskiego podziemia niepodległościowego w Wilnie. W 1943 roku wpadł w ręce Niemców i trafił do więzienia. Zdesperowani rodzice podjęli próby wykupienia go z rąk gestapo za resztki rodzinnych precjozów. Swoją pomoc w tych działaniach zaoferowali, sami znajdujący się w dramatycznej sytuacji, Żydzi.
– Starania podjęła między innymi rodzina Baranów. Przez całe życie byłem przekonany, że ci ludzie zostali zamordowani podczas likwidacji wileńskiego getta. Dopiero niedawno odnalazłem Zeeva. To syn Eliasza Barana, żydowskiego żołnierza AK, który starał się uratować mego stryja – mówi prezydent. Niestety, próby ratunku się nie powiodły. Młody człowiek został rozstrzelany na osławionych Ponarach. Wkrótce po nim zamordowano tam Barana.
– Ktoś, gdzieś wysoko, musiał to chyba zaplanować, że spotkaliśmy się z Zeevem po tylu latach. I teraz razem możemy być dumni, że jego ojciec i mój stryj byli żołnierzami polskiej armii podziemnej i zginęli w tym samym miejscu. Chciałbym wyrazić głębokie, serdeczne uczucia dla twojej rodziny, Zeev, za ten odruch niesienia pomocy polskiej rodzinie – mówi Bronisław Komorowski.