– Witam. Mam na imię Frank i jestem uzależniony od seksu. Niedługo minie rok od momentu, gdy znalazłem się na samym dnie. W styczniu 2010 roku zostawiłem żonę i wynająłem dom, w którym zamieszkałem wraz z dwiema prostytutkami. I chociaż wszystko miało być super, to wieczorem, kładąc się spać, pomyślałem: co ty zrobiłeś, Frank, co się z tobą dzieje, jak mogłeś upaść aż tak nisko. Program Anonimowych Seksoholików dał mi nowe życie. Od trzech miesięcy jestem seksualnym abstynentem. To wspaniałe uczucie, ponieważ wreszcie odnalazłem duchową stronę samego siebie – opowiadał na spotkaniu grupy AS 50-letni Frank, którego małżeństwo rozpadło się w zeszłym roku podobnie jak związek słynnego golfisty Tigera Woodsa i szwedzkiej modelki Elin Nordegren.
Na spotkaniu, które obserwowałem, były jednak również osoby, które z seksoholizmem walczą nawet od 20 lat.
[srodtytul]Problem milionów[/srodtytul]
Szacuje się, że seksoholicy stanowią od 3 do 6 procent Amerykanów, a więc ok. 10 – 15 milionów osób. Wśród nich znani politycy, biznesmeni, aktorzy oraz sportowcy, którzy przyłapani z prostytutką czy nową kochanką szybko stają się głównym tematem dla amerykańskich stacji telewizyjnych. O tym, że media kochają takie historie, wie doskonale Robert
Weiss, dyrektor Instytutu Powrotu do Seksualnego Zdrowia w Los Angeles, który w 1995 roku założył klinikę pomagającą seksoholikom.
O cechy seksoholików i skutki uzależnienia od seksu czy pornografii eksperta z Kalifornii wypytywali już m.in. słynni Larry King czy Oprah Winfrey. – Seksoholicy są podobni do osób uzależnionych od hazardu. Im nie chodzi tylko o seks czy o orgazm, ale o zatracenie się w tej grze – przekonuje Weiss.