Reklama
Rozwiń

Uczestnicy pierwszego Big Brothera nie spotkali się ani razu

„Big Brother” połączył uczestników programu, ale też ich podzielił. Przez dziesięć lat od premiery programu wszyscy nie spotkali się ani razu. Każdy poszedł w swoją stronę

Publikacja: 05.03.2011 00:01

W domu Wielkiego Brata: od lewej Manuela, Alicja, Gulczas, Małgorzata (fot. Adam Chelstowski)

W domu Wielkiego Brata: od lewej Manuela, Alicja, Gulczas, Małgorzata (fot. Adam Chelstowski)

Foto: Forum

Dom wyrósł wiosną 2001 roku na łąkach w Sękocinie pod Warszawą. Z ogrodzeniem nie do sforsowania i ogrodem do spacerowania. W środku kuchnia z zapasami i salon z kanapami, pokoje sypialne oraz dwie łazienki. Zamiast ścian – weneckie lustra, za którymi chowały się kamery – także pod prysznicem. I oni. Manuela, Małgorzata, Alicja, Karolina, Monika, Anna Janusz, Piotr, Klaudiusz, Grzegorz, Sebastian i drugi Piotr, czyli Gulczas. Wszyscy po badaniach lekarskich, testach psychologicznych, także na wykrywaczu kłamstw, w sumie kilkunastu castingach. Po ostatnim wracali z Warszawy do domów w potężnej burzy śnieżnej: jechało się wiele godzin, mijało samochody w rowach i stojące w zaspach pociągi, jakby jakiś znak. Dostali tydzień na załatwienie spraw, spakowanie się i pożegnania. Na planie stawiła się cała dwunastka. Mimo poważnej narodowej dysputy o etyce oraz moralności, która poprzedziła emisję pierwszej edycji „Big Brothera" – w niedzielę, 4 marca 2001 roku, o godzinie 20 wszyscy i tak przełączyli na TVN.

Bycie na wizji uczestnikom programu nie zajmowało zbyt wiele czasu: obowiązkowa wieczorna rozmowa przy stole i niedzielne wejścia na żywo trwały nie dłużej niż godzinę. Reszta czasu należała do nich. Ktoś mówił, ktoś gotował, ktoś spał, ktoś palił. Ktoś się uśmiechał. Ktoś płakał. Samo życie. Na ekranie królowała normalność, choć z początku nieco stremowana i spłoszona. Uczestnicy naszykowali się bowiem do programu jak na wczasy i kolonie. Chwyciło. Ale nikt się nie spodziewał, że program będą oglądały miliony i wzbudzi takie emocje. Tak uczestnicy pierwszej edycji „Big Brothera" zostali bohaterami kultury masowej. A po programie kamery właściwie nie zniknęły, bo czekały ich ciągłe występy w tej samej telewizji, która nadawała show. Mieli sesje zdjęciowe, wywiady, spotkania – wszystko w ramach kontraktu. Telewizja proponowała im też pomoc psychologa, ale wszyscy udawali twardzieli i nikt nie skorzystał. Ale życie po życiu na widoku było inne niż to kiedyś.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka