By jeszcze bardziej utkwili czytelnikowi w pamięci, Jan Tomasz Gross postanowił pokazać ich twarze. Fotografia nie przedstawia jednak Polaków żądnych złota i nie jest pewne, czy została wykonana na terenie byłego obozu.
A teraz spójrzmy na inną fotografię. Młoda para i najbliższa rodzina. Wśród obecnych jest Estera Nirenberg, babcia Diny, panny młodej. Na zdjęciu widzimy także córkę, troje wnucząt i dwoje prawnucząt Estery. Tego zdjęcia, wykonanego w Jerozolimie w 2005 roku, nie byłoby, gdyby 63 lata wcześniej Estera, wówczas Geist, uciekinierka z warszawskiego getta, nie została ukryta przez Gustawa i Kazimierę Diehlów – ewangelika i katoliczkę. Prowadzili gospodarstwo rolne cztery kilometry od obozu Treblince. Zdjęcie oraz historia Estery i małżeństwa Diehlów znajdują się w książce „Dam im imię na wieki. Polacy z okolic Treblinki ratujący Żydów" Edwarda Kopówki, kierownika Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince i ks. Pawła Rytela-Andrianika, urodzonego niedaleko Treblinki. Ich książka opowiada o ponad tysiącu Polaków, w tym ponad 310 zamordowanych za pomaganie Żydom, 335 Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, 450 innych osobach, które z narażeniem życia niosły pomoc.
We wstępie prof. Antony Polonsky przypomina, że większość ludności była sterroryzowana przez brutalne nazistowskie rządy i żyła w obawie o własne przetrwanie, obojętniejąc wobec losu innych. Polonsky cytuje wybitnego badacza historii Żydów, prof. Israela Gutmana, który uważa, że można było więcej zrobić, aby ocalić większą liczbę Żydów. Gutman zwraca jednak uwagę, że: „Nie ma moralnego nakazu, który wymagałby, żeby normalny śmiertelnik ryzykował swoje życie i życie swojej rodziny, aby ocalić sąsiada. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie męczarnie strachu osoby albo rodziny, która bezinteresownie i dobrowolnie, tylko z wewnętrznych ludzkich pobudek sprowadziła do domu osobę skazaną na śmierć?".
Bronisława Wojewódzka z Kolonii Wojewódki Dolne przechowywała pięcioro Żydów. Opowiada córka Bronisławy: „Najpierw Niemcy rozstrzelali wszystkich Żydów, a później, ponieważ tam było dwoje zamordowanych dzieci, jeden z Niemców powiedział do mamy: skoro tak kochałaś tych Żydów, to weź zanieś i tę i połóż do grobu. To była mała dziewczynka. Miała może 7 – 8 lat, bawiłyśmy się razem. Więc mama wzięła tę dziewczynkę, żeby położyć ją tam razem do grobu, gdzie leżały już pozostałe ciała. Nachyliła się, aby położyć ją i w tym czasie Niemiec strzelił jej w głowie, tak, że mama razem wpadła do tego grobu". Dwaj synowie Bronisławy zostali zabrani na Pawiak, a następnie trafili do obozu Mauthausen, gdzie zginęli. Rolnik Alfons Skolimowski z Rogoźca został zastrzelony przez Niemców za ukrywanie w skrytce pod oborą 20 Żydów. Oni także zginęli. Piekarz Leon Lubkiewicz z Sadownego, jego żona i syn zostali zabici za to, że sprzedawali chleb ukrywającym się w lesie Żydom. Roch i Anna Kosieradzcy, uboga rodzina, mieszkający z czwórką dzieci w jednoizbowej chacie, przyjęli do swego mieszkania dwóch Żydów. Ksiądz Józef Perkowski z Hodyszewa ukrywał na plebanii pięcioletnią córkę Josla Tykockiego z Brańska, pomagał też Stelli, dziewczynce wyrzuconej z pociągu jadącego do obozu w Treblince. Siostry zakonne przechowywały w prowadzonym przez siebie sierocińcu w Skórcu dzieci żydowskie.
Wśród zamieszczonych w książce relacji, są i te złożone przez ocalałych dzięki pomocy Polaków. Sara Menżyska-Gold miała pięć lat, gdy uciekła przed deportacją z Drohiczyna do obozu zagłady. Tułała się po polach i lasach, otrzymując jedynie incydentalną pomoc, słaba, głodna, zmarznięta. Gdy myślała, że zbliża się jej koniec, natknęła się na nią Bronisława Miłkowska ze wsi Koczery. „I to był ten moment, który uratował moje życie. Napoiła mnie gorącym mlekiem i jadłem, ogrzała przy piecu i zadbała o to, abym przespała się w cieple". Bronisława ukrywała Sarę przez trzy lata, traktując ja jak własne dziecko.
Polskie i żydowskie relacje zamieszczone w książce nie przynoszą wyidealizowanego obrazu. Niekiedy pojawiają się w nich strach przed udzieleniem pomocy Żydom, nawet doraźnej (a książka odnotowuje przypadki zabijania nawet za podanie chleba), jej odmowa, wrogość sąsiadów okazywana osobom ukrywającym Żydów, denuncjowanie ich, szantaż w celu wymuszenia okupu. Ale nad tym wszystkim dominuje ogrom altruizmu, odwagi, poświęcenia i determinacji Polaków, którzy postanowili ryzykować własne życie, by ocalić życie Żydów.