Może ta o kontaktach premiera Donalda Tuska z emancypującym się nowym prezydentem Bronisławem Komorowskim? „Tusk: Media nas nie lubią. Komorowski: No wiesz, nas jak nas. Nie idź tak szeroko. Ale ten ostatni CBOS nie najlepszy miałeś. O, rybę podali. Ryba tu jest znakomita".
A jaka jest anegdota najistotniejsza? Autorzy dali ją na sam koniec książki. „Na początku 2011 roku podczas prezydium Klubu PO doszło do karczemnej awantury. Konserwatywny poseł PO z Krakowa Jarosław Gowin zakpił z premiera. Opowiadał o docierających sygnałach, że z jakichś niejasnych powodów sanepid nie wydaje pozwoleń na działalność gospodarczą. Ludzie nie mogą otwierać firm, a państwowa instytucja nic sobie z tego nie robi, tylko zasłania się przepisami sanitarnymi. »Rozumiem, że nie ma już czasu na wielkie i ambitne projekty. I projekt polega obecnie na tym, aby woda w kranie u Polaków była ciepła. Proponuję, byśmy sprawdzili, czy ta woda w kranach po trzech latach naszych rządów rzeczywiście jest ciepła«" – ciągnął swoją opowieść poseł.
Tusk wpadł w furię. Zaczął krzyczeć: „»Gdybym cię słuchał, mielibyśmy 10 procent poparcia«. Był to jeden z ostatnich ideowych sporów w partii władzy".
•
Książka jest próbą narysowania sylwetki Donalda Tuska, tej współczesnej i czysto politycznej, tkanej z obrazków, plotek i anegdot. Przy użyciu tej samej metody Majewski i Reszka opowiedzieli nam przed rokiem pod tytułem „Daleko od Wawelu" historię Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, stylu jego polityki oraz jego relacji z własnym dworem i światem zewnętrznym. Teraz przyszła kolej na styl rządzenia i na dwór człowieka, który ma dziś najwięcej do powiedzenia w Polsce.
Wszystko obraca się wokół pytania z okładki: „Z chłopaka w krótkich spodenkach stał się bezwzględnym graczem. Donald Tusk. Kim właściwie jest? Czy z cygarem w ustach, całowany w policzek przez współpracowników, wydaje wyroki na dawnych przyjaciół: Schetynę, Drzewieckiego, Rokitę? A może jest wizjonerem, do którego polityka nie dojrzała?".
Podzielam właściwie wrażenie Marcina Mellera, który uznał we „Wprost" brak arbitralnego werdyktu w tej sprawie za zaletę. To dopiero materiał dowodowy, bezstronny i czekający na sędziów. A wiara, że da się ocenić polityka jednym kryterium dotyczącym motywacji, intencji czy nawet skutków, decyzji, bywa zawodna.