Kim byli lekarze pracujący dla stalinowskiej bezpieki?

Kim byli lekarze pracujący dla stalinowskich organów bezpieczeństwa? Ludźmi niosącymi pomoc niezależnie od okoliczności czy wspólnikami oprawców? Środowisko medyczne nigdy nie odniosło się do ich dwuznacznej roli

Publikacja: 05.11.2011 00:01

Kim byli lekarze pracujący dla stalinowskiej bezpieki?

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Widział, jak prowadzili Pileckiego pod ręce. Rotmistrz chciał iść sam. Poprosił, by na to pozwolili. Mały budynek, do którego zmierzali, stał za X Pawilonem. Weszli do środka, usłyszał jeden strzał. Potem zobaczył lekarza w wojskowym mundurze, który wszedł do budynku, by stwierdzić zgon. Tak po wielu latach Ryszard Mońko, zastępca naczelnika więzienia na Mokotowie, odtwarzał szczegóły egzekucji rotmistrza Pileckiego. Zapamiętany przez niego „lekarz w wojskowym mundurze" to Kazimierz Jezierski. Podpis porucznika doktora habilitowanego widnieje pod protokołem wykonania wyroku śmierci z 25 maja 1948 r.

Kiedy pod koniec lat 90. toczyła się w Polsce batalia o odebranie szczególnych uprawnień emerytalnych ludziom zatrudnionym w UB, pojawiały się przykłady sprzątaczek, które „tylko" ścierały krew. Jednak o lekarzach – którzy „tylko" doprowadzali ofiary przesłuchań do stanu umożliwiającego dalsze tortury – nikt nie wspominał.

Jak godzili przysięgę Hipokratesa z podpisywanym zobowiązaniem do utrzymania w ścisłej tajemnicy wszystkiego, cokolwiek było im wiadome z okresu pracy w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego? Gdzie stawiali sobie granice kompromisu w relacjach z aparatem przemocy, który wykorzystywał ich umiejętności w procesie brutalnego niszczenia ludzi? Czy w ogóle sobie te granice stawiali? Środowisko medyczne do dwuznacznej roli kolegów zatrudnionych w Ministerstwie Bezpieczeństwa Wewnętrznego nigdy się nie odniosło. Zdarzały się za to przypadki spektakularnych karier naukowych osób, które w życiorysie miały bliską współpracę z aparatem bezpieczeństwa w czasach stalinizmu.

Usta bez uśmiechu

Kazimierz Jezierski, rocznik 1914, twarz owalna, włosy ciemny blond, oczy piwne, sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu. Na dołączonych do akt fotografiach uderza spokój i pewność siebie, choć usta nigdy się nie uśmiechają. Pochodził z lekarskiej rodziny. Ojciec, Zbigniew, jako trzydziestolatek przeszedł konwersję z wyznania mojżeszowego na katolicyzm. Młody Jezierski do żydowskich korzeni się już nie przyznawał.

Przed wojną uczęszcza do gimnazjum ks. Józefa Poniatowskiego w Warszawie, w 1932 r. zaczyna studia medyczne. Wydział lekarski ukończy we Lwowie już w roku 1940. Przebieg kariery zawodowej niezbyt oryginalny: 1940 – 1944 szpital św. Rocha w Warszawie, w tym samym czasie przychodnia w Babicach pod stolicą, od 1945 do 1947 r. asystent na oddziale chirurgicznym Szpitala Wolskiego. Nic, co by tłumaczyło napisane w czerwcu 1947 r. podanie: „Niniejszym uprzejmie proszę o zatrudnienie mnie w charakterze lekarza – chirurga więzienia w Mokotowie".

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”