Reklama

Szepty i krzyki Iwaszkiewiczów

Matka Anny z Lilpopów Iwaszkiewiczowej porzuciła córkę, kiedy ta miała dwa lata.

Aktualizacja: 03.08.2012 12:39 Publikacja: 03.08.2012 09:52

Ludwika Włodek, „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów", Wydawnictwo Literackie 2012

Ludwika Włodek, „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów", Wydawnictwo Literackie 2012

Foto: Plus Minus

Formalnie zrzekła się praw do córki, aby dostać rozwód i móc wyjść za mąż za człowieka, którego pokochała nad życie. Nie widywały się 42 lata. Pewnego dnia nieoczekiwanie matka zapukała do drzwi domu na Stawisku i jak gdyby nigdy nic zamieszkała z córką. Teściowa Jarosława Iwaszkiewicza zmarła w 1966 roku w wieku prawie 100 lat. Poeta zanotował w dzienniku, że kluczem psychoanalitycznym do jej skomplikowanych zachowań był grzech porzucenia dziecka.

Zobacz na Empik.rp.pl

Ludwika Włodek, prawnuczka Anny i Jarosława, wydała książkę „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów". O czym jest ta książka? O życiu w ogóle. Jest właśnie takim kluczem psychoanalitycznym do zrozumienia życia. Wcześniej ukazały się liczne książki o Iwaszkiewiczach. Autorka nie kompiluje tych lektur. Mamy tu specjalnie po reportersku zebrane informacje, rozmowy z nieznanymi wcześniej krewnymi lub świadkami i uczestnikami zdarzeń. Obficie cytowane są niedrukowane dotąd źródła, listy i zapiski.

W kolejnych pokoleniach z jakąś straszną konsekwencją powtarzają się pewne motywy. Starsza córka poety rozstaje się z pierwszym mężem, sąd pozbawia ją praw do dzieci. Porzuca również drugiego męża i dziecko. Wszystko z miłości do pisarza Bogdana Wojdowskiego, za którego wychodzi za mąż.

Sygnalizuję treść w koniecznym skrócie. Nie chodzi o same fakty, które autorka przytacza bezkompromisowo, szczerze aż do bólu. Ludwice Włodek udało się pokazać bogactwo znaczeń faktów z życia swoich przodków. Chwilami jej książka przeraża jak film „Szepty i krzyki" Ingmara Bergmana. Iwaszkiewicz zanotował w dziennikach, że Stawisko to „dom ibsenowski", także widział w rodzinie coś mrocznego.

Reklama
Reklama

W książce jest dużo o historii Polski. Jarosław Iwaszkiewicz wyjechał z Ukrainy w 1918 roku. Jego starszy brat Bolesław został w ZSRR. Słał do Warszawy rozpaczliwe listy o zruszczeniu swoich dzieci, o tym, że za odezwanie się na ulicy po polsku grozi zesłanie do łagru lub rozstrzelanie. Poeta próbował przez premiera Walerego Sławka, kolegę Bolesława ze szkoły, załatwić przyjazd brata do Polski. Przyjazd stał się możliwy dopiero w 1943 roku, gdy Niemcy napadli na ZSRR. Kiedy Armia Czerwona szła przez Polskę na Berlin, zamieszkały na Stawisku syn Bolesława uciekł wraz z Niemcami, ponieważ bał się zemsty Rosjan. Osiadł w USA. W latach 70. odwiedził rodzinę w Polsce. Mówił z akcentem amerykańskim i... kresowym.

Każda rodzina ma jakieś tajemnice. Lektura książki Ludwiki Włodek nastraja do rodzinnych rachunków sumienia. Na pewno także do odnajdywania duchowego bogactwa.

Formalnie zrzekła się praw do córki, aby dostać rozwód i móc wyjść za mąż za człowieka, którego pokochała nad życie. Nie widywały się 42 lata. Pewnego dnia nieoczekiwanie matka zapukała do drzwi domu na Stawisku i jak gdyby nigdy nic zamieszkała z córką. Teściowa Jarosława Iwaszkiewicza zmarła w 1966 roku w wieku prawie 100 lat. Poeta zanotował w dzienniku, że kluczem psychoanalitycznym do jej skomplikowanych zachowań był grzech porzucenia dziecka.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama