W całości, z pestkami. Nagle ów miłośnik śliwek bierze jedną i wpycha swojemu partnerowi do gardła. „Łykaj" – wrzeszczy. Na pewno wiele osób zareagowałoby na tę scenę oburzeniem i chciałoby powstrzymać szaleńca. Co jednak, skoro ten, który łyka, stłumionym przez śliwkę głosem wyduka „phoszę nie peszhadzać, to nasza zabaaa...".
Skoro tak, patrzycie z zainteresowaniem zmieszanym z niepokojem: czy aby nie zrobią sobie krzywdy? Połykacz śliwek robi się cały fioletowy, oczy wyłażą mu z orbit, stęka i toczy pianę. Pierwszą i drugą jakimś cudem połknął; partner cały czas popychał śliwkę kciukiem. Przy trzeciej trzeba było łykającego reanimować, na szczęście ktoś na sali skończył kurs ratownika. Po kilku godzinach wszystkie śliwki zostały połknięte, obaj gentlemani siedzą przy stole, spoceni i wykończeni. Wreszcie jeden macha ręką do kelnera. Uff, co za ulga, zapłacą i wyjdą. Na sali zapada cisza, w której słychać jak ten większy, dominujący, półgłosem mówi do kelnera: „a teraz poproszę cztery brzoskwinie". Czy znalazłby się ktoś, kto nie zadzwoniłby do szpitala psychiatrycznego?
Podobna sytuacja ma miejsce w strefie euro. Euromatoły – liderzy strefy euro – próbują wpychać bankierom i krajom południa Europy kolejne śliwki węgierki z pestkami, mimo że połykacze już o mało co się nie udławili. Wdrożono w życie sześć różnych pomysłów na walkę z kryzysem, które tylko pogorszyły sytuację, ponieważ kraje południa Europy są coraz bardziej zadłużone, a tamtejsze banki coraz bardziej zagrożone bankructwem. Ale na tym podobieństwo obu sytuacji się kończy. Bo w realnym życiu partner dominujący, czyli prezes EBC wstaje i krzyczy „brzoskwinie poproszę" na całą salę. I co? Kto dzwoni po ekipę z kaftanem? Nikt. Duża grupa ekonomistów i bankierów nagradza prezesa gromkimi brawami. Cóż za mąż stanu, jaki odpowiedzialny i mądry, łączy w sobie cechy świetnego bankiera i rasowego polityka, z pewnością poradzą sobie z brzoskwinią. Pozostali klienci restauracji, mimo że niewiele z tego rozumieją, tak bardzo przywykli do łykania śliwek, że uznali to za naturalny sposób jedzenia deseru. Danie „Łykacz – śliwki węgierek z pestką" znalazło się w menu najlepszych restauracji na całym świecie. Doszło do tego, że jeżeli ktoś nie zamówi „Łykacza" na deser, popełnia faux pas i mogą go już więcej do tej restauracji nie wpuścić.
W tym felietonie łykanie śliwek symbolizuje pośrednie finansowanie rządów przez EBC, poprzez pożyczki udzielane bankom komercyjnym, oraz ograniczone zakupy obligacji krajów PIGS (czyli Portugalii, Włoch, Grecji i Hiszpanii). Próba połknięcia brzoskwini to bezpośrednie finansowanie rządów przez EBC i kupno obligacji krajów PIGS na wielką skalę, bez limitu. Przypomnę, że jeszcze kilka lat temu ekonomiści byliby skrajnie oburzeni, gdyby ktoś zaproponował bezpośrednie finansowanie rządu przez bank centralny. Teraz wielu jest zachwyconych. Rozważmy zatem prawdopodobne konsekwencje podjęcia takich działań przez EBC.
Po pierwsze, jeżeli EBC będzie kupował bez limitu krótkoterminowe bony i obligacje krajów PIGS, to ich oprocentowanie będzie bardzo niskie, a długoterminowych obligacji – wysokie. Więc kraje PIGS będą emitowały wyłącznie krótkoterminowe papiery, co spowoduje silne skrócenie terminu zapadalności długu publicznego i prywatnego. W efekcie skala wykupu długu w kolejnych latach lawinowo wzrośnie, co pogłębi kryzys finansowy.
Po drugie, masowe zakupy przez EBC zmniejszą presję na reformy w krajach PIGS. Politycy w tych krajach dojdą do wniosku, że nie ma powodu podejmować dalszych niepopularnych decyzji, skoro bank centralny i tak kupi obligacje i na wszystko starczy pieniędzy.