Nie pogaństwo, ale badziew

Dostało się Kościołowi katolickiemu w Polsce przy okazji kolejnego Halloween. Bo jak tu nie załamywać rąk, gdy duchowni jednoznacznie przestrzegają przed udziałem w niewinnych zabawach?

Publikacja: 02.11.2012 19:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Halloween traktowane jest powszechnie u nas jako kolejne, importowane z USA, zjawisko, raczej rozrywkowe niż religijne. Tymczasem pod jego adresem padły oskarżenia o promocję pogaństwa i satanizmu.

Lekceważenie zatroskanego głosu duchownych nie świadczy bynajmniej o tym, że mamy do czynienia z wyznawcami jakichś mrocznych wierzeń z epok poprzedzających chrześcijaństwo. Szyderczy chichot cechuje ludzi, w oczach których świat jest całkowicie odczarowany – a więc oczyszczony z wszelkich bóstw, z wszelkich tajemnic. I jeśli nawet w tych ludziach zachowała się jakaś resztka potrzeby sacrum, to jest ona realizowana w formie iście karnawałowej. Wydrążone dynie z zapalonymi wewnątrz nich świecami stanowią wystarczający tego dowód.

Wyszedł właśnie trzeci numer „Miesięcznika Egzorcysta", a w nim możemy przeczytać, że aż 26 procent Polaków wierzy w reinkarnację. Wydawałoby się, że wędrówka dusz przez łańcuch wcieleń to temat, z którym mierzą się hinduizm czy buddyzm, a nie zsekularyzowane umysły europejskie. A tu się okazuje, że jedna czwarta Polaków patrzy na śmierć z perspektywy azjatyckich religii pogańskich. Ujawnia się to szczególnie – jak czytamy we wspomnianym czasopiśmie – rokrocznie w okolicach 1 listopada.

Niestety, sensacyjny ton, jakim grzeszy „Miesięcznik Egzorcysta", nie ułatwia poważnej refleksji nad sprawami, które na nią zasługują. Skądinąd fascynacja niektórych współczesnych Polaków (i w ogóle mieszkańców Zachodu) reinkarnacją stanowi ilustrację frapującego spostrzeżenia, jakie poczynił niegdyś Gilbert Keith Chesterton, pisząc: „Kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, to nie jest tak, że w nic nie wierzą, ale wierzą w cokolwiek".

Krytyczna, sceptyczna postawa okazuje się zatem czymś nieosiągalnym. Człowiek zawsze wybierze sobie jakiś zabobon – chociażby taki, który brzmi: „Bóg umarł". I wtedy, w miejsce Boga, może się pojawić na przykład UFO. W każdym razie chodzi o pozory wiedzy naukowej, które są w naszych, rzekomo oświeconych, czasach więcej warte niż religia.

I tu wracamy do kwestii pogaństwa i satanizmu. Jeśli jakaś grupa w Polsce ma coś wspólnego z tymi zjawiskami, to stanowią ją wyznawcy Rodzimej Wiary. Ta marginalna subkultura religijna próbuje wskrzeszać dawne obrzędy słowiańskie. Przypominają się Dziady, kiedy w miejscach pochówku zmarłych gromadzono się w prze- konaniu, że można spotkać tam ich dusze. Nikt wówczas nie traktował tego w kategoriach zabawy. Śmierć budziła trwogę. Tak jak sama przyroda przytłaczająca człowieka swoim tajemniczym majestatem.

Halloween to coś zupełnie innego. Nie ma tu odniesienia do żadnej starosłowiańskiej tradycji. To po prostu korzystanie z rekwizytów staroceltyckiego pogaństwa, zaprzęgniętych w służbę globalnej kulturze masowej (estetyka horroru!). Paradoksalnie zatem Halloween rozprzestrzenia się w świecie jak chrześcijaństwo. I chrześcijaństwu zawdzięcza swój sukces.

To Kościół naucza, że w przyrodzie nie ma żadnych bóstw – że nie należy jej się lękać, lecz trzeba ją czynić sobie poddaną. I chyba ludzie, którzy w ciągu wielu wieków znaleźli się w zasięgu tego nauczania, dali się Kościołowi przekonać. Aby jednocześnie uwierzyć w Boga, który nie jest z tego świata.

A dziś? Brak religijnego respektu wobec przyrody pozostał, natomiast wiara w Stwórcę gdzieś się ulotniła. Zrobiło się zatem miejsce dla duchowej makdonaldyzacji, czego dobitnym przejawem jest Halloween.

Być może dla jakiejś garstki osób święto wydrążonych dyń stanowi wprowadzenie do praktyk satanistycznych. Nie to jednak jest w tym przypadku zasadniczym problemem. Powinniśmy się raczej zastanawiać nad kondycją naszej kultury, która ma kłopot ze śmiercią i wytwarza rozmaite głupawe sposoby jej oswajania. Tyle że one rzecz jasna nic nie dają.

Spotkanie ze śmiercią zaczyna się bowiem w doczesnych, w gruncie rzeczy prozaicznych, sytuacjach. Kiedy dzieje się coś nie po naszej myśli. Kiedy zmuszeni jesteśmy do jakichś wyrzeczeń. Kiedy doświadczamy cierpienia. Śmierć zaczyna się tam, gdzie zabijane jest nasze „ja", nasze pragnienie życia według własnych planów. Prędzej czy później to przychodzi. I właśnie wówczas mamy szansę spotkać Boga. Halloween przy tym to koszmarny badziew.

Halloween traktowane jest powszechnie u nas jako kolejne, importowane z USA, zjawisko, raczej rozrywkowe niż religijne. Tymczasem pod jego adresem padły oskarżenia o promocję pogaństwa i satanizmu.

Lekceważenie zatroskanego głosu duchownych nie świadczy bynajmniej o tym, że mamy do czynienia z wyznawcami jakichś mrocznych wierzeń z epok poprzedzających chrześcijaństwo. Szyderczy chichot cechuje ludzi, w oczach których świat jest całkowicie odczarowany – a więc oczyszczony z wszelkich bóstw, z wszelkich tajemnic. I jeśli nawet w tych ludziach zachowała się jakaś resztka potrzeby sacrum, to jest ona realizowana w formie iście karnawałowej. Wydrążone dynie z zapalonymi wewnątrz nich świecami stanowią wystarczający tego dowód.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy