Czy wielu w Polsce pamięta, że masakra ta miała miejsce w 1989 roku, że można było oglądać tego dnia prawie na żywo czołgi jadące na protestujących (nazywanych zazwyczaj studentami, choć w maju dołączali już do strajkujących Chińczycy z całego kraju reprezentujący wszystkie grupy społeczne)?
Właśnie 4 czerwca 1989 roku samotny chłopak stanął naprzeciw jadącego czołgu na placu Tiananmen i stał się symbolem kilku rzeczy naraz: że odwaga jednej osoby może powstrzymać (choćby na krótko) nagą siłę, że spontaniczny gest może stać się ikoną ruchu społecznego, ale też że silna władza, zwłaszcza komunistyczna, jest obojętna na masowe, pokojowe wystąpienia tych, którzy jej zagrażają.
W 1994 roku wyprodukowano w Kanadzie świetny film dokumentalny o chińskim 4 czerwca „Ruszyć górę" („Moving the Mountain").
Moje drugie skojarzenie dotyczy 4 czerwca 1992 roku. Przyleciałam do Warszawy z Sofii 5 czerwca, oderwana od wszelkich wiadomości przez ponad tydzień, i już na lotnisku dowiedziałam się, że rząd Jana Olszewskiego już nie istnieje. Jana Olszewskiego, czy też „Jana" jak nazywano go, gdy opozycja była na tyle nieliczna, że często samo imię wystarczało, by wiedzieć, o kogo chodzi, „Naczelnika Lewicy" – jak nazywali go wtajemniczeni – znałam z widzenia i słyszenia od lat 60. jako obrońcę Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, Janusza Szpotańskiego, a później komandosów, członków grupy „Ruch", jako współautora wielu kluczowych apeli i deklaracji opozycji. I jako zwolennika (wraz z Karolem Modzelewskim), rozwiązania, które zagwarantowało „Solidarności" realne zaistnienie – czyli zarejestrowania jednego, ogólnokrajowego związku zawodowego, zamiast dziesiątków czy setek małych związków.
Myślę czasami, że gdyby w Polsce była innego rodzaju kultura polityczna, może nawet więcej represji, ale też więcej skupienia wokół wartości, takich jak demokracja, pluralizm i jawność, Jan Olszewski miałby szansę odegrać u nas rolę Vaclava Havla. Karta 77 – czechosłowacka opozycja – od początku uznała za swoją wartość i siłę to, że składa się z ludzi reprezentujących różne opcje polityczne.