1914–2014: lustro stulecia

Latem tego roku minie sto lat od wybuchu pierwszej wojny światowej, wydarzenia pamiętanego nie tylko przez historyków.

Publikacja: 04.01.2014 14:00

Red

O staraniach tych ostatnich zaświadcza lawina nowych książek poświęconych tamtym dniom: jak do tego doszło, jak to się mogło stać? Autorzy nie ujawnią żadnych sekretów: wszystkie ważne fakty dotyczące tamtych dni są już znane. To tamtego lata wicehrabia Edward Grey, brytyjski minister spraw zagranicznych, którego nazwisko pamiętane dziś jest głównie za sprawą wybornej odmiany herbaty, patrząc z okien swego gabinetu na londyńskim West Endzie, wypowiedział słynne zdanie o „światłach gasnących nad całą Europą, które nie rozbłysną już za naszego życia". Mówiąc ściśle, był w błędzie: żył jeszcze przez dwadzieścia lat, w którym to czasie światła zajaśniały ponownie. Nie da się jednak ukryć, że w następstwie roku 1914 zdarzyło się nadzwyczaj wiele nadzwyczaj nieprzyjemnych rzeczy – i że w pewnym ograniczonym stopniu doświadczamy ich następstw aż do dziś.

Zarazem coraz głośniej o wybuchu wojny na Dalekim i Bliskim Wschodzie. To już nie książki traktujące o tamtym zgubnym lecie – to rozważania, czy w wiek później możliwy jest kolejny konflikt na tamtą skalę. Można spotkać się z opinią, że nowa wojna możliwa jest nawet w Europie. To ostatnie wydaje się niemożliwe – nie tylko ze względu na fakt, że nie istnieją już potężne armie i floty z dawnych czasów. Nigdy dotąd nakłady na zbrojenia nie były tak niskie (średnio 1,5 proc. PKB), co więcej, są one nadal redukowane. Kto miałby walczyć na nowych polach bitew?

Co jednak począć z coraz wyraźniej-szymi zapowiedziami wojny dobiegają-cymi ze Wschodu? Chiny najwyraźniej pragną zademonstrować światu, że są już nie tylko potęgą gospodarczą, lecz również mocarstwem politycznym i militarnym. Część obserwatorów jest zdania, że Pekin jest na najlepszej drodze do powtórzenia błędów, jakie stały się udziałem cesarza Wilhelma II, który w latach poprzedzających rok 1914 podejmował kolejne agresywne działania mimo braku przesłanek po temu. Tego rodzaju paralele mają jednak ograniczoną wartość: owszem, w Chinach można zauważyć wzrost postaw nacjonalistycznych, brak jednak podstaw, by sądzić, że Pekin zamierza tworzyć klasyczne imperium kolonialne.

A Bliski Wschód? Nie wydaje się prawdopodobne, by udało się powstrzymać Iran w jego dążeniu do posiadania broni jądrowej, a skoro tak, w całym regionie można spodziewać się jej rozprzestrzenienia. Owszem, doświadczenie zimnej wojny pokazuje, że posiadanie broni jądrowej niekoniecznie prowadzi do wybuchu konfliktu zbrojnego. Czy jednak zasada odstraszania sprawdzi się w regionie kipiącym od radykalizmu, w którym tak żywe są idee świętej wojny? Owszem, wybuch wojny gdzieś na Bliskim Wschodzie, a następnie rozszerzenie jej na cały region jest w pełni możliwe – nadal jednak nie będzie to wojna o zasięgu światowym. USA są w trakcie wycofywania się z Iraku i Afganistanu, interwencja na Bliskim Wschodzie jest też ostatnią rzeczą, jakiej mogłyby sobie życzyć Moskwa i Pekin. Niemal na pewno dojdzie do wybuchu kilku konfliktów lokalnych, odbędzie się kilka spotkań szefów dyplomacji, kto wie, może nawet prezydentów. Napięcie może sięgać zenitu – wybuch konfliktu na dużą skalę ze względu na fakt, że sprawy wymknęły się spod kontroli, wydaje się jednak nieprawdopodobny.

A skoro tak, najważniejszą kwestią w oczach świata pozostanie gospodarka. Ta będzie prawdopodobnie powracać do zdrowia, choć wolniej, niż się oczekuje. Czeka nas szereg wyborów: najmniej istotne wydają się te do Parlamentu Europejskiego, gdzie nie należy spodziewać się wysokiej frekwencji: euroentuzjazm, zawsze dość ograniczony w swym zasięgu, dziś zdecydowanie przygasa. Najciekawsze wybory czekają nas w Indiach. Indyjski Kongres Narodowy (INC) jest u władzy od dłuższego czasu, nie odnotował jednak znaczących sukcesów; ugrupowanie nacjonalistów ma większe niż kiedykolwiek szanse na zwycięstwo. Może to przyczynić się do widoków na wzrost gospodarczy, z drugiej jednak strony, nacjonaliści z Bharatiya Janata nigdy nie zadali sobie trudu, by pokazać, że zależy im na integracji pokaźnej islamskiej mniejszości. Indyjscy muzułmanie byli do tej pory znacznie mniej agresywni w swoich postawach niż ich współwyznawcy na Bliskim Wschodzie. Ostatnio jednak dochodziło na tym tle do szeregu napięć. Jeśli New Delhi nie zdecyduje się na prowadzenie bardziej niż dotąd umiarkowanej polityki wobec muzułmanów, napięcia wewnętrzne w Indiach mogą skończyć się katastrofalnie.

Rok 2013 przyniósł sensacyjne informacje za sprawą ujawnienia posiadanych danych przez Edwarda Snowdena, byłego współpracownika CIA i NSA. Okazało się, że amerykań- skie służby specjalne śledzą posunięcia nie tylko wrogów, lecz również sojuszników ich kraju. Jest wysoce prawdopodobne, że niewiele jest na świecie krajów, które nie angażowałyby się w podobną, niezbyt rozsądną działalność; USA podjęły jednak takie działania na większą niż inni skalę, co oznaczało potrzebę zaangażowania w nie więlu osób – tym samym zaś znacznie wzrosło ryzyko ich ujawnienia. Część osób skłonna jest widzieć w Snowdenie bohatera roku, jeśli nie dekady, inni – godnego pożałowania zdrajcę. Najprawdo-podobniej jednak jest on uczciwym, lecz bardzo naiwnym człowiekiem, który nie potrafił przewidzieć, że ujawnienie przezeń tylu informacji posłuży przede wszystkim rządom znacznie bardziej opresyjnym niż władze jego kraju. Tak czy owak cała sprawa pokazała, że na naszych oczach skończyła się epoka prywatności. Nowe techniki szpiegowskie pozwalają bowiem prowadzić taką działalność nie tylko, jak dotąd, państwom i służbom. Może się tym zająć każdy, kto posiada komputer i szczyptę wiedzy fachowej – w tym, ujmując rzecz oględnie, osobom o nieco niższych standardach moralnych niż Edward Snowden.

—tłum. akon

Urodzony w 1921 roku w rodzinie żydowskiej w ówczesnym Breslau Walter Laqueur w roku 1938 wyjechał do Palestyny; jego rodzice zginęli w Shoah. Jest legendą amerykańskiej publicystyki, założycielem kwartalnika „Journal of Contemporary History" i dwumiesięcznika „Survey", pionierem badań nad terroryzmem i XX-wieczną partyzantką miejską, wykładowcą m.in. Brandeis University i autorem kilkudziesięciu książek. Ostatnio opublikował „After the Fall: The End of the European Dream and the Decline of a Continent" (2012).

O staraniach tych ostatnich zaświadcza lawina nowych książek poświęconych tamtym dniom: jak do tego doszło, jak to się mogło stać? Autorzy nie ujawnią żadnych sekretów: wszystkie ważne fakty dotyczące tamtych dni są już znane. To tamtego lata wicehrabia Edward Grey, brytyjski minister spraw zagranicznych, którego nazwisko pamiętane dziś jest głównie za sprawą wybornej odmiany herbaty, patrząc z okien swego gabinetu na londyńskim West Endzie, wypowiedział słynne zdanie o „światłach gasnących nad całą Europą, które nie rozbłysną już za naszego życia". Mówiąc ściśle, był w błędzie: żył jeszcze przez dwadzieścia lat, w którym to czasie światła zajaśniały ponownie. Nie da się jednak ukryć, że w następstwie roku 1914 zdarzyło się nadzwyczaj wiele nadzwyczaj nieprzyjemnych rzeczy – i że w pewnym ograniczonym stopniu doświadczamy ich następstw aż do dziś.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał