Putin Today

Zanim Rosja (wojska rosyjskie? Putin? wojska Putina? nieznana armia?) zaczęła zdobywać Krym, niektórzy krytykowali mnie (i w Polsce, i w Stanach) za (nadmierną?) antyrosyjskość.

Publikacja: 15.03.2014 14:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Amerykanie posuwali się nawet tak daleko, że twierdzili, że mam tę przypadłość wyssaną z krwią matki, jak każdy Polak czy Polka. Nie wiedzieli, biedni, jak bardzo się mylili, i to w każdym szczególe: i że Rosja nie ma niecnych planów, i że każdy Polak jest antyrosyjski, no i oczywiście w kwestii tego, co wyssałam w dzieciństwie.

Nawet dziś, już po agresji na Krym, słychać głosy „Putin to nie Rosja" czy  „Rosja jest inna", jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla oceny, co się dzieje, i dla adekwatnej odpowiedzi na naruszenie integralności Ukrainy. Ciągle obserwuję wysiłki, żeby na plakatach nie pisać Rosja, tylko Putin. „Żądamy sankcji przeciwko Putinowi", „Putin precz z Krymu". Podejrzewam, że są to wątki generowane właśnie przez zwolenników Rosji i Putina, głównie po to, by tracić czas na jałowe dyskusje. Ale z drugiej strony nie można nie doceniać ludzkiej głupoty gotowej zaakceptować absurdy (docenianie głupoty przychodzi z wiekiem i doświadczeniem. Mnie to zajęło trochę za dużo czasu, ale teraz nadrabiam).

Nie mam też problemów terminologicznych. W końcu to rosyjskie okręty, samoloty i helikoptery okupują Krym i to wybrani przez Rosjan Rosjanie przegłosowali zaoferowanie Putinowi (zresztą post factum) pełnomocnictw do prowadzenia „obrony" (kogo i czego, tego do końca nie wiadomo). Dotąd nie doszło do żadnych udowodnionych aktów przemocy przeciwko Rosjanom na terenie Ukrainy, raczej na odwrót. Jedyny przekonujący dla większości Rosjan powód militarnej napaści na sąsiednie państwo (poza tym, że nie uważają Ukrainy za państwo) może być masowe, upokarzające i antyrosyjskie burzenie pomników Lenina. Wsio możno, no Lenina nie trogat'! Oczywiście dziwnie wzruszający jest w tym nacjonalistycznym kraju kult syna Tatara i Żydówki, który, spadając z cokołów, ożywił wielkorosyjskie nastroje.

Od dawna przyjęło się psychologizowanie i filozofowanie na temat Rosji i Rosjan. Co „Rosja myśli?", co „Rosja czuje?" – to od zawsze zadawane pytania. Zazwyczaj pada na nie odpowiedź, że Rosja cierpi, boi się, jest wrażliwa, jest obrażana i poniżana. Źaden inny kraj nie dostąpił takiego zaszczytu psychoanalizy. Gdy studiowałam nauki polityczne na uniwersytecie Columbia pod koniec lat siedemdziesiątych, byli jeszcze profesorowie (np. Zbigniew Brzeziński), którzy kazali nam uczyć się faktów, ale pojawiało się już nowe pokolenie apologetów bolszewizmu i komunizmu (Steven Cohen, Jerry Hough), którzy potrzebowali psychologii i empatii zamiast historii, by wykazać, że ZSRR jest państwem innym niż wszystkie, a jeśli nim (czasami) bywa takie jak wszystkie – to jest to nasza kapitalistyczna wina.

Doktoranci powinni byli sami przygotować listę około stu książek, z których mieli być przepytywani przez komisję. Jeden z moich profesorów stwierdził, że moja lista jest zbyt jednostronna, i dopisał do niej kilka apologetycznych pozycji. W jednej z nich, powszechnie używanej jako uniwersytecki podręcznik, przeczytałam, że nowo powstający Związek Sowiecki popadł na zawsze w kompleks oblężonej twierdzy po anglo-amerykańskim desancie w Archangielsku w 1918 roku i dlatego musiał przyłączać sąsiadujące z nim kraje.

W desancie, który dosyć szybko został rozbity przez bolszewików, wzięło udział nie więcej niż 20 tysięcy żołnierzy. 3 marca 2014 roku ukraiński ambasador przy ONZ Jurij Siergiejew poinformował, że od 24 lutego Rosja rozmieściła na Krymie już około 16 tysięcy swoich żołnierzy. Na egzaminie na szczęście profesor zadał mi pytanie, co myślę o tej książce, i mogłam z wielką satysfakcją odpowiedzieć, że niewygodnie mi mówić o niej w obecności profesora Aleksandra Erlicha, którego ojciec jest tam nazwany agentem gestapo. Chodziło o zamordowanego Henryka Erlicha, znanego działacza polskiego Bundu, aresztowanego w ZSRR w 1941 roku, gdy wybierał się do Londynu na zaproszenie generała Sikorskiego.

A wracając do mojej „antyrosyjskości" (która jest chyba antybolszewizmem, bo lubię Bułhakowa i Dostojewskiego, choć nie lubię Czajkowskiego), myślę, że kształtuje się ona ostatnio głównie pod wpływem stacji telewizyjnej Russia Today, która świetnie mogłaby się nazywać Putin Today. Zalecałabym ją jako obowiązkową lekcję każdemu politykowi, dziennikarzowi czy analitykowi piszącemu o Rosji. Jest to doskonała lekcja politologii, sztuki dezinformacji i propagandy. Ktoś jeszcze będzie, mam nadzieję, kiedyś oglądał te „kroniki zapowiedzianej inwazji".

Oczywiście, nie są to programy adresowane ani do mnie, ani do większości moich czytelników, są one jednak dla kogoś przeznaczone i znajduję ich odbicie w różnych oświadczeniach, posunięciach i artykułach, które brzmią jak cytaty z Putin Today: „antyrosyjska polityka Ukrainy", „junta", „chaos", „karygodne błędy strony ukraińskiej", „banderowcy" itd.

Nie komentowałam dotąd publicznie polityki Ukrainy, nie wypowiadałam się na temat prawa dotyczącego języka ukraińskiego i rosyjskiego (choć wolałabym, żeby kraje hiszpańskojęzyczne z Meksykiem na czele nie napadały na nas, gdy wprowadzimy do Konstytucji USA poprawkę ustanawiającą język angielski językiem Stanów Zjednoczonych). Nie piszę, czy wolę banderowców, melnykowców czy może nawet Julię Tymoszenko. Nie. Chodzi mi o to, żeby Rosja, unurzana we krwi czeczeńskiej, podniecona swoimi wielkimi zwycięstwami w Osetii Południowej i Abchazji, wróciła w swoje granice i znów udawała, że jest taka sama jak my wszyscy. Jeśli my – ludzie wolni, i wybrani przez nas przedstawiciele – nie zmusimy do tego Rosji, nie tylko będziemy mieli krew na rękach, ale też będziemy odpowiadać za to, co nastąpi, przez następne dziesięciolecia.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy