Reklama

Dlaczego zapomnieliśmy o korzeniach?

Dziesięć lat temu – 1 maja 2004 roku – Polacy obudzili się w nowej Europie. Naszej akcesji do UE towarzyszyły przemówienia i huczne uroczystości. Były koncerty, pikniki, a o północy w blasku sztucznych ogni i przy dźwięku „Ody do radości" Beethovena na masztach załopotały gwiaździste flagi.

Publikacja: 10.05.2014 15:00

Krzysztof Ziemiec

Krzysztof Ziemiec

Foto: Fotorzepa/Rafał Guz

Red

Dla większości polityków było to spełnienie marzeń. Dla tych bardziej cynicznych – także wielka ulga, że brukselska biurokracja stanie się wreszcie dobrym usprawiedliwieniem dla ich nieudolności. Wielu Polakom towarzyszyła jednak niekłamana radość. Ten dzień odbierali jako ukoronowanie ich nadziei, starań i wyrzeczeń.

A po dekadzie? Oficjalnych uroczystości było sporo. Jeszcze więcej proeuropejskich przemówień, które doskonale da się wpleść w trwającą właśnie kampanię wyborczą. Wszak nie od dziś wiadomo, że Bruksela to świetna trampolina nie tylko do prywatnej kariery i ponadprzeciętnych zarobków, ale także – sympatii wyborców. Tak proeuropejsko nastawionych obywateli jak Polacy trudno bowiem znaleźć na naszym kontynencie. Część polityków tak się w tej miłości do Europy zatraciła, że aż rację zdaje się mieć posłanka Beata Kempa, nazywając to zjawisko „euroforią". Nietrudno też zauważyć, że rocznicową narrację zdominowała kwestia unijnych funduszy. A gdzie korzenie? Gdzie wartości, na których to wszystko, co nazywamy zjednoczoną Europą, się opiera? Są gdzieś jeszcze, czy dawno już o nich zapomnieliśmy?

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama