„Dziady” i różniczki

"Gra o tron" zamiast „Nad Niemnem"? – pytała kilka dni temu jedna z gazet, niezdrowo podniecona taką ewentualnością. Autorka tekstu zamarzyła też o wprowadzeniu na listę lektur „50 twarzy Greya" i paru innych bardziej współczesnych pozycji.

Publikacja: 24.05.2014 19:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Cóż, nie będę się upierał, że kanon lektur ma być niezmienny. „Trzeba z żywymi naprzód iść", na świecie wciąż pojawiają się nowe wybitne dzieła literackie, i te, które pozytywnie przejdą próbę czasu, powinny być omawiane w szkołach. Choć mam poważne wątpliwości, czy akurat powieści EL James lub książka będąca podstawą popularnego serialu należą do tej kategorii.

Skąd więc wzięły się te kuriozalne propozycje – Grey i „Gra o tron"? Otóż minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska postanowiła skorzystać ze zbiorowej mądrości polskich internautów i zapytała na Twitterze, jakie książki powinny trafić na listę lektur.

Mam szczerą nadzieję, że to tylko pomysł piarowski, sposób na zainteresowanie Polaków literaturą, a nie poważny sondaż, z którego będzie chciała skorzystać pani minister. Bo o tak fundamentalnej sprawie jak humanistyczna edukacja Polaków nie może decydować internetowy sondaż. Listę lektur powinni przygotowywać doskonale przygotowani eksperci, świadomi, jak wiele od niej zależy. Rozumiejący, że usunięcie z niej ramot typu „Nad Niemnem", może doprowadzić do – przepraszam za patos – zerwania ciągłości narodowej tradycji. Że wykreślenie Trylogii czy „Krzyżaków" będzie skutkować osłabieniem więzi kolejnych pokoleń z polskością.

To oczywiste, że dzieci słuchają innej muzyki niż ich rodzice, że zaczytują się w innych książkach – i nic w tym nieodpowiedniego. Powinno być jednak jakieś nienaruszalne minimum kulturowe, które pozwoli pokoleniom porozumiewać się między sobą. Dzięki któremu będziemy mogli bez problemu zrozumieć, co mówią do nas nasi rodzice i dziadkowie, żebyśmy wiedzieli, co kierowało naszymi pradziadami.

Nie mam żalu do mojej 12-letniej córki, że fascynują ją losy Katniss Everdeen (o której istnieniu dowiedziałem się parę miesięcy temu), ale chciałbym, aby wiedziała, do czego piję, gdy rzucę żartem: „Bar wzięty!". Marzę, aby znała i rozumiała losy Bohatyrowiczów i Korczyńskich – nawet jeśli przy lekturze poświęconej im powieści będzie omijać opisy przyrody. Chciałbym, aby pamiętała, skąd pochodzi cytat o „żywych" przywołany na wstępie tego tekstu.

Wiem, przebrnięcie przez  Orzeszkową nie należy do zadań prostych. Nie było proste także w czasach, kiedy internet jeszcze nie istniał, w telewizji były tylko dwa programy, a pierwsze gry telewizyjne, w których odbijało się monotonnie sunącą po czarnym ekranie białą piłeczkę, nie odciągały dzieciaków od książek tak skutecznie, jak czynią to dziś Xbox, Playstation i inne nowoczesne rozrywki. Ale czy fakt, że współczesne dzieciaki wolą grać w „Minecrafta" zamiast czytać „Nad Niemnem", ma oznaczać, że szkoła powinna zrezygnować z omawiania tej powieści?

Proponuję minister Kluzik-Rostkowskiej, aby poszła za ciosem i zapytała internautów, jakie działy z programu matematyki trzeba usunąć, a jakie wymienić. Bo z tą matematyką, Szanowna Pani Minister, kłopot jeszcze większy niż z literaturą, dzieciaki strasznie się męczą, tracą czas i nerwy. Zapytajmy, czy chcą się uczyć o całkach i różniczkach, czy może wymienić im to na coś bardziej strawnego, bardziej współczesnego. Zorganizujmy sondaż, czy zajmować się na lekcjach rozwiązywaniem równań z dwiema niewiadomymi, czy poprzestać na dodawaniu liczb całkowitych.

Tu jest pole do eksperymentów. Bo nawet mało rozsądne zmiany w programie edukacji matematycznej przyniosą mniej szkód niż manipulowanie programem literatury czy historii. Z perspektywy ciągłości losów narodu znajomość „Nad Niemnem", „Pana Wołodyjowskiego" czy „Dziadów" jest nieporównanie ważniejsza niż wiedza o tym, co to jest ta przeklęta różniczka.

Cóż, nie będę się upierał, że kanon lektur ma być niezmienny. „Trzeba z żywymi naprzód iść", na świecie wciąż pojawiają się nowe wybitne dzieła literackie, i te, które pozytywnie przejdą próbę czasu, powinny być omawiane w szkołach. Choć mam poważne wątpliwości, czy akurat powieści EL James lub książka będąca podstawą popularnego serialu należą do tej kategorii.

Skąd więc wzięły się te kuriozalne propozycje – Grey i „Gra o tron"? Otóż minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska postanowiła skorzystać ze zbiorowej mądrości polskich internautów i zapytała na Twitterze, jakie książki powinny trafić na listę lektur.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy