Reklama

Waszyngton patrzy na błoto okopów

Woodrow Wilson raz bagatelizował znaczenie europejskiego konfliktu dla Ameryki, raz je doceniał, niemniej pewne jego opinie pozostały trwałe.

Publikacja: 19.06.2014 22:00

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

W teorii, podobnie jak tygodnik „Presbiterian", także głęboko religijny prezydent sądził, że uniknięcie udziału w wojnie jest zobowiązaniem moralnym. Dziennikarzowi „New York Timesa" tłumaczył w grudniu 1914 roku, że jedyną szansą dla świata jest odrzucenie filozofii i triumfu, i kary. Wierzył w neutralność, ale i w to, że Stany znajdą sposób, aby zaszczepić swój punkt widzenia Europie – poprzez mediację. Sądził również, zaczynał sądzić, że potworny konflikt jest okazją do zbudowania nowego ładu, w którym atak i podbój nie będą narzędziem dyplomacji, małe narody otrzymają takie prawa jak duże, a sprawiedliwości podejmie się strzec międzynarodowa organizacja.

Zarazem można spytać, czy prezydent zachowywał tak idealną bezstronność, jaką zalecał. Pewnego razu przyznał, że nie czyta dokładnie relacji wojennych, aby się do nikogo nie uprzedzać. Nie uważał, że cała wina spada na Niemcy. Swoją córkę, gdy nazbyt podniecała się losem Belgów, upomniał: „Moja droga, musisz być neutralna".

A jednak kiedy ambasador USA w Belgii Brand Whitlock wyznał mu: „W mojej duszy nie ma czegoś takiego jak neutralność. Jestem sercem za aliantami", Wilson zareagował spontanicznie: „Ja tak samo. Żaden uczciwy człowiek nie może myśleć inaczej".

Cały tekst w najnowszym Plusie Minusie

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Reklama
Reklama

W teorii, podobnie jak tygodnik „Presbiterian", także głęboko religijny prezydent sądził, że uniknięcie udziału w wojnie jest zobowiązaniem moralnym. Dziennikarzowi „New York Timesa" tłumaczył w grudniu 1914 roku, że jedyną szansą dla świata jest odrzucenie filozofii i triumfu, i kary. Wierzył w neutralność, ale i w to, że Stany znajdą sposób, aby zaszczepić swój punkt widzenia Europie – poprzez mediację. Sądził również, zaczynał sądzić, że potworny konflikt jest okazją do zbudowania nowego ładu, w którym atak i podbój nie będą narzędziem dyplomacji, małe narody otrzymają takie prawa jak duże, a sprawiedliwości podejmie się strzec międzynarodowa organizacja.

Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama