Joanna Bojańczyk: Nieborów

Więcej niż zabytek, więcej niż muzeum, co innego niż zwykły park krajobrazowy. Nieborów to miejsce poza światem.

Publikacja: 07.12.2014 09:00

Joanna Bojańczyk

Joanna Bojańczyk

Foto: Fotorzepa/Magda Starowieyska

Znaleźć się w barokowym pałacu Radziwiłłów z wspaniałym parkiem, sadem, rosarium, to przenieść się w inną rzeczywistość. Doznać iluzji, że jest się gościem prywatnym, który przyjechał w odwiedziny do gospodarzy z sąsiedniego dworu. Nie do hotelu z lobby, muzyczką z taśmy i recepcjonistką „w czym mogę pomóc".

Parkowa cisza, towar bezcenny w czasach, w których nie ma już przestrzeni publicznej bez łomotu. Samochodów nie słychać ani nie widać, bo od drogi oddziela park i nawet bezlistną zimą można się cieszyć tylko dźwiękami przyrody. Wydawałoby się, że inne rezydencje/zamki/pałace też oferują ten współczesny luksus, jakim jest cisza. Ale Krasiczyn czy Łańcut oplecione są ruchliwymi drogami. Co kiedyś było wiejskim traktem, gdzie słychać było najwyżej stuk kopyt, w XXI wieku jest krajową E ileś, po której przewalają się tiry.

Pałac Tylmana z Gameren ma też to, czego nie mają inne rezydencje magnackie, spalone, zniszczone, rozgrabione w czasie wojny lub po niej. Ma autentyzm. To nie makieta odbudowana za Gierka i urządzona „w stylu". To jedno z niewielu miejsc, które przetrwały nienaruszone. Na zewnątrz – park nieborowski to najlepiej zachowane założenie barokowe w Polsce – i w środku. Te mury zawierają w sobie ślad zniszczenia, przeszłości. Umeblowanie pokoi jest takie, jakby ktoś tu wciąż mieszkał.

Niestety. Ani ostatni właściciel Janusz Radziwiłł, ani żadne z jego dzieci nigdy po wojnie do pałacu nie wrócili.

Odbywały się tu wprawdzie arystokratyczne imprezy, śluby, pikniki, ale gościnnie, bo na stałe w Nieborowie nie mieszkał nikt. We wrześniu 1939 roku Janusz Radziwiłł nie skorzystał z możliwości ucieczki do Rumunii.

A mógł, bo na zamku w Ołyce na Wołyniu Radziwiłłowie przyjmowali ewakuującego się prezydenta Mościckiego. Po sowieckiej inwazji rodzina trafiła do łagrów, Janusz na Łubiankę. Zwolniono ich, gdy król Włoch interweniował u Stalina. W Nieborowie stacjonował Wehrmacht, ale właściciele czuwali nad najcenniejszymi obiektami, częściowo ukrytymi. Organizowali pomoc dla AK, w lasach nieborowskich przyjmowali zrzuty cichociemnych. Pod samym okiem Niemców ukrywano żydowskie dzieci. W 1940 roku przedstawiciele hitlerowskiej „komisji sztuki" Joseph Muhlmann i Karl Polhammer w majestacie „nauki" zagrabili i wywieźli 19 skrzyń... Większość została rewindykowana po wojnie. W 1944 roku księcia Janusza z rodziną wywieziono do Berlina. Jesienią wrócili do Nieborowa, by spędzić tu ostatnie Boże Narodzenie.

Po wejściu Sowietów zostali aresztowani i wywiezieni do obozu pod Moskwą. Wypuszczony w 1947 roku, kiedy zmarła jego żona, Janusz wrócił do Polski i do końca życia mieszkał na warszawskiej Pradze. Nigdy nie przyjechał do Nieborowa, zmarł w 1967 roku.

Nieborów nie jest ani muzeum, ani hotelem, jest miejscem otwartym dla ludzi. Rodzajem pensjonatu, gdzie można przez parę dni odetchnąć od świata. Aktorzy przyjeżdżają tu uczyć się roli, pisarze skupić się.

W paskudnych latach 50. i 60. była tu enklawa intelektualistów. Przy stole w Sali Weneckiej zasiadali Dąbrowska, Nałkowska, profesorowie Kotarbiński i Kumaniecki, Zygmunt Mycielski, Roman Jasiński, Artur Rubinstein. Władysław Tatarkiewicz wynosił stolik pod jeden z dwóch najstarszych w Polsce platanów, by pracować nad „Historią estetyki". Nałkowska spacerowała po parku, stąpając ostrożnie, by nie zdeptać żadnego żyjątka. Gałczyński, który napisał tu poemat „Niobe", stawiał na parapetach doniczki z pelargoniami. Wieczorem grano w brydża i słuchano Wolnej Europy.

„Postęp cywilizacyjny przyczynił się do zmniejszenia zainteresowania nieborowskim ośrodkiem pracy twórczej, niegdyś jedynym w swoim rodzaju (...) Większość intelektualistów i twórców nowej generacji chętnych do korzystania ze spokojnej przystani do pracy (...) ma teraz niepomiernie większy wybór pośród nowej generacji eleganckich ośrodków i pensjonatów" – pisze w swojej książeczce „Opowieść o Nieborowie"

z pewnym smutkiem Włodzimierz Piwkowski, który przez 24 lata był dyrektorem i kustoszem Muzeum w Nieborowie.

Oczywiście, można pojechać do hotelu Mikołajewski lub na wczasy all inclusive w Hurghadzie. Amatorzy drinków z parasolką na brzegu basenu nie znajdą tu nic dla siebie. Bo co tu jest? Stare drzewa, stare obrazy i wszędzie historia. Gdy byłam w Nieborowie w październiku, ekipa telewizji Arte kręciła odcinek serii o ogrodach i parkach Europy. Przyjechali drugi raz, bo zdjęcia parku robi się w różnych porach roku. Są oczarowani.

Teraz nad Nieborowem zawisła groźba. Na łąkach między pałacem a Arkadią, dawnych terenach Radziwiłłów, dziś państwowych, gmina chce urządzić centrum logistyczne tirów. Pewnie, po co komu puste łąki? Ziemia ma zarabiać! Zabudować, wszystko zabudować. Niebezpieczeństwo czyha też z innej strony – to projekt szybkiej kolei, której tory biegłyby niedaleko pałacu.

Zniszczyć łatwo. Niemcom się nie udało, Ruskim się nie udało, może nam się uda.

Znaleźć się w barokowym pałacu Radziwiłłów z wspaniałym parkiem, sadem, rosarium, to przenieść się w inną rzeczywistość. Doznać iluzji, że jest się gościem prywatnym, który przyjechał w odwiedziny do gospodarzy z sąsiedniego dworu. Nie do hotelu z lobby, muzyczką z taśmy i recepcjonistką „w czym mogę pomóc".

Parkowa cisza, towar bezcenny w czasach, w których nie ma już przestrzeni publicznej bez łomotu. Samochodów nie słychać ani nie widać, bo od drogi oddziela park i nawet bezlistną zimą można się cieszyć tylko dźwiękami przyrody. Wydawałoby się, że inne rezydencje/zamki/pałace też oferują ten współczesny luksus, jakim jest cisza. Ale Krasiczyn czy Łańcut oplecione są ruchliwymi drogami. Co kiedyś było wiejskim traktem, gdzie słychać było najwyżej stuk kopyt, w XXI wieku jest krajową E ileś, po której przewalają się tiry.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał