Felietonista tygodnika „Polityka" Ludwik Stomma niedługo po samobójczej śmierci Hrabala 3 lutego 1997 roku stwierdził, że czeski mistrz groteski był autorem z gruntu apolitycznym. Taka ocena jest zgodna z autocharakterystyką Hrabala, który wielokrotnie deklarował, że nie pisze „pod tezę". Jego późne eseje z tomów „Listy do Kwiecieńki" czy „Aurora na mieliźnie", w których jednoznacznie dał wyraz swoim sympatiom politycznym, wspierając piórem aksamitną rewolucję 1989 i jej charyzmatycznego przywódcę Vaclava Havla, mogą się wydawać zaskakującym i bezprecedensowym przełomem. Ale czy rzeczywiście dopiero wtedy – niczym ów „dom, który orzeźwiał się błyskawicą" w jednym z jego wczesnych opowiadań – Hrabal ukazał czytelnikom całkiem nowe oblicze pisarza zaangażowanego?