Aktualizacja: 06.03.2015 03:00 Publikacja: 06.03.2015 03:00
Krzysztof Ziemiec
Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz
Tak uczy historia. 1 września 1939 roku, kiedy Hitler wkraczał do Polski, nie sądził, że zaczyna II wojnę światową. Był pewien, że pójdzie mu gładko, bo kraje europejskie nie wypowiedzą wojny z powodu Polski. Jak wiemy, nie mylił się, bo we wrześniu na słowach się skończyło.
Czy rok po aneksji Krymu i niemal rok od rozpoczęcia regularnej wojny z Ukrainą Władimir Putin też tak sądzi? Nie wiem. Ale opierając się na opiniach fachowców, mogę przypuszczać, że dziś sytuacja jest podobna. Znawca Rosji Putina, historyk i pisarz Jurij Felsztyński nie ma co do tego wątpliwości.
Piszę o tym nie dlatego, że przeczytałem jego książki, ale dlatego, że niedawno rozmawiałem z nim osobiście. Ze smutkiem na twarzy rosyjski historyk szkicował najbardziej prawdopodobny, jego zdaniem, rozwój wydarzeń. Felsztyński jest pełen obaw. Według niego jesteśmy dziś niebezpiecznie blisko wybuchu czegoś na kształt III wojny światowej. „On (Putin) będzie szedł do momentu, aż mu się nie powie »stop«, jest świadomy tego, że jeżeli zdobędzie kraje nadbałtyckie, to nikt nie będzie o te kraje walczył. To jest główny problem. Putin żyje w przeświadczeniu, że NATO i świat nie rozpoczną z nim wojny z powodu krajów nadbałtyckich" – mówi Felsztyński. Co więc robić? Recepta jest prosta: należy zatrzymać Putina na Ukrainie. Bo gdy zostaną zaatakowane kraje bałtyckie, już będziemy mogli mówić otwarcie o wybuchu III wojny.
Co nie do końca udaje się Ishbel Szatrawskiej w fabule, pisarka nadrabia stylem. Pod tym względem „Wyrok” jest r...
Lektura „Długu hańby” wywołuje gorycz: brygadę Sosabowskiego montowano po to, by zrzucić ją w Polsce podczas wal...
Choć w Szczecinie zaangażowanych regionalistów nie brakuje, to obszerną i przystępną pracę o ich mieście stworzy...
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima” bazuje na popularnym serialu animowanym zarówno fabularnie, jak i wizualnie.
Do początku lat 90. nie było żadnej informacji o ZATO. Tajemnicze miasta zamknięte formalnie nie istniały.
Kiedyś dotacje, teraz raczej kredyty na preferencyjnych warunkach. Podejście Brukseli do finansowania rozwoju przedsiębiorstw z branży rolno-spożywczej ewoluuje, ale niezmienne jest to, że wciąż firmy mogą liczyć na wsparcie. Co więcej, już nie tylko ze środków unijnych, ale także krajowych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas