Byli jak ogień i woda. Jeden o naturze buntownika, brzydzący się kompromisami. Drugi – cierpliwy, niejako pozytywista, żyjący z przekonaniem, że można wiele poświęcić, aby zapewnić ciągłość kultury polskiej w autorytarnym systemie władzy. A jednak odmienne postawy życiowe i polityczne – jak pisze Andrzej Franaszek, biograf Zbigniewa Herberta – nie psuły ich „prawdziwego świata międzyludzkich relacji”, które „przynajmniej w niektórych okresach, mogły być nacechowane czułością”. Dopiero pod koniec życia Herbert ujawniał sprzeczne uczucia wobec Jarosława Iwaszkiewicza, ale miało to już miejsce, kiedy nie szczędził ciosów także i innym pisarzom.
Pozostawali w takich relacjach, jakich dziś bardzo brakuje w przestrzeni publicznej. Współpraca, wzajemne uznanie, respekt dla własnych talentów – to wszystko okazywało się możliwe, ponieważ mieli silną świadomość, że służą wartościom większym niż oni sami. Obydwaj służyli bowiem zachowaniu ciągłości kultury polskiej w warunkach opresji PRL. To mogło ich wzajemnie powściągać i ukierunkowywać na tworzenie dóbr kultury, a nie wzajemną destrukcję. Dzięki temu mogły powstawać dzieła, które wciąż wielu z nas podziwia.
Czytaj więcej
Jarosław Iwaszkiewicz słynął z uników wobec władzy. Gdy należało zająć stanowisko w jakiejś spraw...
Szymborska, Różewicz, Białoszewski. Wszyscy chcieli pisać do „Twórczości”
Iwaszkiewicz wspierał spore grono młodszych pisarzy i poetów. Istotne znaczenie miał w tym m.in. miesięcznik „Twórczość”, którym autor „Sławy i chwały” kierował od 1955 r. Traktował to pismo jako instrument „chronienia i przekazywania prawdziwych wartości kulturalnych”. Odżegnywał się natomiast od inspirowania „cichej kontrrewolucji”, co – jego zdaniem – było sprzeczne z jego „pojmowaniem sprawy”. Ostatecznie stworzył periodyk, który Konstanty „Kot” Jeleński ocenił jako najlepsze pismo literackie w tej części Europy. Podobnie uważał Herbert, który pisał do Czesława Miłosza w liście z 1969 r.: „»Twórczość« jedyne chyba pismo, w którym można drukować bez wstydu, przypomina piwnicę z czasów okupacji, w której schowali się spaleni i Żydzi”.
Chcąc wydawać wpływowe pismo literackie, musiał szukać i przyciągać dobrych autorów, m.in. poetów młodego pokolenia: Wisławę Szymborską, Tadeusza Różewicza, Mirona Białoszewskiego, Stanisława Grochowiaka. Kolejne numery „Twórczości” przynosiły utwory, które odgrywały ważną rolę w historii literatury polskiej: „Głosy w ciemności” Juliana Stryjkowskiego czy „Pętlę” i „Ósmy dzień tygodnia” Marka Hłaski. Herbert znalazł się w ścisłym gronie współpracowników pisma.