Jeśli Rafał Trzaskowski przegra prezydenturę, jego porażka będzie miała wielu ojców. Jednym z nich będzie Roman Giertych, któremu od dwóch lat udaje się utrzymywać Donalda Tuska w przekonaniu, że właśnie spektakularne rozliczenia są kluczem do wyborczego zwycięstwa, a „elektorat zemsty”, którym dyryguje w mediach społecznościowych, jest reprezentatywny dla ogółu elektoratu PO. To nigdy nie było prawdą, a po półtora roku rządzenia nie jest nią jeszcze bardziej. W 2023 roku wyborcy dali PiS-owi czerwoną kartkę, ale od następców oczekiwali dużo więcej niż tylko wsadzania. Zwłaszcza jeśli od zawsze było jasne, że w wielu sprawach wyroki więzienia i tak raczej nie zapadną, a obietnica – wypowiedziana lub dorozumiana – wsadzenia wszystkich i doprawienia tego delegalizacją PiS-u była tyleż atrakcyjna, co niewykonalna.