W końcu i tak okazało się, że historia nie jest nauczycielką życia, bo wciąż popełniamy te same błędy. A do opisywania anegdotek z przeszłości lub stawiania bulwersujących tez historiozoficznych solidne wykształcenie nie tylko nie jest niezbędne, ale nawet może zaszkodzić – bo ogranicza wyobraźnię.
Literaturoznawcy? A po co? Co z nich za pożytek? Krytykowali tego „Greya", a ludzie i tak kupili miliony egzemplarzy. Przecież każdy potrafi przeczytać książkę i ocenić, czy mu się podobała. A jak nie ma ochoty, to nie musi wcale czytać.
Socjologowie? Zawód, który już dawno powinien odejść w przeszłość. Profesjonalne sondaże i tak się nie sprawdzają. Wystarczy zrobić internetową sondę, żeby się dowiedzieć, czego ludzie chcą, a czego nie. A społeczeństwo, jakie jest, każdy widzi. Żeby rządzić ludźmi, nie są potrzebne głębokie analizy, wystarczy parę prostych chwytów socjotechnicznych.