Po wielu nieudanych próbach stworzenia spójnej narracji ratującej wizerunek Karola Samarytanina, za którego chciałby uchodzić, Karol Nawrocki postanowił uciec do przodu i zrobić to, co wcześniej robili politycy PiS, deklarujący oddanie na Caritas swoich gigantycznych premii, które im się „po prostu należały”, czy żona premiera Morawieckiego, która obiecała sprzedać kupioną w kontrowersyjnych okolicznościach działkę, a cały dochód ze sprzedaży przeznaczyć na cele charytatywne. Dla podkreślenia swojej wielkoduszności Nawrocki posłużył się nawet cytatem z księdza Jerzego Popiełuszki, żeby nikt nie miał wątpliwości, że on to dobro, a zło to dziennikarze, którzy zbyt rzetelnie wykonywali swoją pracę i ujawnili wyborcom to, co kandydat na najwyższy urząd w państwie chciał przed nimi ukryć.