Reklama

Yoko Ono wymyśliła „Imagine”. Retrospektywa w Tate Modern

Wielka retrospektywa Yoko Ono w Tate Modern w Londynie wydobywa ją z cienia Johna Lennona, z którym połączyła ją miłość i muzyka, jak i wzajemne twórcze inspiracje równie silnych artystycznych osobowości.

Publikacja: 08.03.2024 17:00

Yoko Ono i John Lennon „Bed-In for Peace”, Amsterdam, 1969 Photo by Central Press/Getty Images)

Yoko Ono i John Lennon „Bed-In for Peace”, Amsterdam, 1969 Photo by Central Press/Getty Images)

Foto: Central Press

Londyńska wystawa „Yoko Ono: Music of the Mind”, prezentuje ponad 200 jej prac: performance’y, teksty, muzykę, obiekty, instalacje, filmy, które stworzyła od lat 50. i 60. do dzisiaj – sytuuje ją w czołówce światowej awangardy. Przedstawia Yoko Ono jako ikonę współczesnej sztuki, porównywalną z Mariną Abramović. Niepowtarzalną i niezależną.

Odwołuje się do trwałego przekonania artystki, że sztuka jest żywa, jeśli opiera się na udziale publiczności. Dlatego nieustannie prowokuje widzów do interakcji, zachęcając do uruchomienia własnej wyobraźni i aktywnego włączenia się w działania, inicjowane instrukcjami artystki. Jesteśmy zachęcani, by na ścianie narysować swój cień lub towarzyszącej nam osoby, uścisnąć czyjąś dłoń przez dziurę w płótnie, wyobrazić sobie obraz w swojej głowie czy zagrać w szachy z białymi figurami po obu stronach szachownicy, również z wyłącznie białymi kwadratami. Grę w szachy możesz kontynuować tak długo – czytamy w komentarzu Yoko Ono – dopóki pamiętasz, gdzie są wszystkie twoje figury.

Pozostało jeszcze 93% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama