Kiedy zachodni (głównie belgijscy) rolnicy zajęli na przełomie stycznia i lutego Brukselę, i pikietowali pod siedzibami urzędów Unii Europejskiej, paląc przy okazji opony, a nawet zwalając pomniki, tylko Telewizja Republika nadawała o tym relację przez wiele godzin z przesłaniem, że to początek jakiejś bardziej generalnej politycznej fali wymierzonej w eurokratów. Inne media kwitowały temat krótkimi wzmiankami.
Kiedy na polskie drogi wyjechały traktory, zapowiadając protesty mocno utrudniające życie wszystkim nad Wisłą, relacje w innych telewizjach były (i są nadal, bo przecież sprawa jest świeża) już bardziej obszerne. Trudno z nich rezygnować, kiedy przed budynkiem urzędu wojewódzkiego policja używa nawet gazu wobec protestujących. Można by powiedzieć: dzieje się! Co oczywiście nie jest stuprocentową gwarancją, że wielkomiejska Polska śledzi te zdarzenia z zapartym tchem.