Ostatni z pokolenia, które wraz z Karolem Wojtyłą tworzyło obraz polskiego (a od pewnego momentu także i całego) Kościoła, odchodzą. Wanda Półtawska z pewnością jest jedną z tych osób. Bez niej i jej męża, znakomitego filozofa, nie byłoby teologii ciała w znanej nam formie, a teologia seksualności mogłaby wyglądać trochę inaczej. To właśnie Wanda Półtawska odpowiada za ukształtowanie poradnictwa rodzinnego w polskim Kościele, będącego jednym z fundamentów, na których wzniesiono w naszym kraju ruch pro-life. Ponadto interweniowała niekiedy u Jana Pawła II, gdy inne źródła kontaktu i komunikacji zawodziły. Tak miało być np. w sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza. I już tylko ten, z konieczności bardzo krótki, opis pokazuje, jak gigantyczny wpływ miała na historię Kościoła w naszym kraju. Ja osobiście nigdy jej nie spotkałem, czytałem jej książki, spotykałem się z ludźmi, których uważała za swoich uczniów, czasem cytowałem, ale nie dane mi było jej poznać. Trudno mi więc mówić i pisać o tym, jakim była człowiekiem. Z rozmów, lektur jej książek, ale i zapisków innych, wyłania się obraz dość niejednoznaczny. Podobno w relacjach bywała trudna, cechowała ją niecierpliwość i apodyktyczność, a koszty jej zaangażowania w różnorodne sprawy ponosiła rodzina, dla której miała niewiele czasu. Przez to, że chciała zmienić Kościół i świat, często była nieobecna w domu. A głębokie doświadczenie prawdy spowodowało, że brakowało jej cierpliwości dla tych, którzy tę prawdę postrzegali inaczej. I dla części z nich bywała naprawdę mało delikatna.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: W interesie Polski leży to, aby Ukraina była silnym i niezależnym od Rosji państwem

Nie zmienia to jednak faktu, że jej wpływ na historię Kościoła w Polsce oraz na myślenie papieża Jana Pawła II był ogromny, a czas na ocenę tego oddziaływania dopiero nadejdzie. Legenda, mit, jakim otoczona jest jej postać, niewątpliwe zasługi dla ruchu pro-life wraz z bliską relacją z Janem Pawłem II sprawiają, że bardzo trudno jest obecnie dokonać adekwatnego i pełnego osądu na temat tego, co po sobie pozostawiła. Nie ulega wątpliwości, że konieczna będzie ponowna, pogłębiona lektura jej prac oraz wypowiedzi dotyczących etyki seksualnej i ludzkiej płciowości, na które niewątpliwie miały wpływ także osobiste doświadczenia z obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Tam przecież nie tylko przeprowadzano na niej eksperymenty medyczne, ale też uznano za martwą i rzucono na stos ciał. To są doświadczenia, które wpłynęły na jej postrzeganie płci i seksualności. Wanda Półtawska przyznaje to zresztą sama w swoich wspomnieniach. I ta kwestia, również w odniesieniu do myślenia Jana Pawła II, powinna zostać dogłębnie przeanalizowana. Historia jej życia i rodziny pokazuje, że jej doświadczenie nie było typowe. Może i to powinno być badane.

Legenda, mit, jakim otoczona jest jej postać, niewątpliwe zasługi dla ruchu pro-life wraz z bliską relacją z Janem Pawłem II sprawiają, że bardzo trudno jest obecnie dokonać adekwatnego i pełnego osądu na temat tego, co po sobie pozostawiła. 

Takie badania, zatrzymanie się nad jej skomplikowaną osobowością, w niczym nie zmienią faktu, że to jej pokolenie budowało potęgę Kościoła w Polsce. Czas jej zaangażowania to okres triumfu katolicyzmu, jego wielkości być może bez precedensu w polskiej historii. Ten czas jednak już minął. Polski Kościół musi pamiętać (co jest przestrzenią zdrowej religijności) tamten okres, ale nie może się na nim zatrzymać. Teologia ciała jest wielkim osiągnięciem tamtych czasów, ale potrzebuje spokojnej analizy, rewizji, a także skonfrontowania z odkryciami seksuologii, psychiatrii i psychologii, które nastąpiły po jej powstaniu. Szacunek dla przeszłości oznacza także uczenie się na jej błędach, a nie tylko powtarzanie tego, co było.