Nie chcę narzekać, ale moje dzieciństwo to czas sprzed polskich edycji lalek Barbie. Nie wiem, czy jakaś moja koleżanka ją miała, bo w tamtym okresie nawet klocki Lego, obiekt westchnień chłopców, można było kupić tylko w Peweksie. Emocje związane z lalkami nie są zatem moimi, a i moja o dwa lata młodsza żona nie zachowała w pamięci wielkiej ekscytacji związanej z tą zabawką. Jednym słowem, cała nostalgiczna strona tego filmu jest mi obca.
Czy to wpłynęło na moje wrażenia z filmu? Z pewnością. Podobnie jak fakt, że nie jestem kobietą. I chociaż rozumiem część zarzutów wobec zdominowanej przez mężczyzn rzeczywistości, obraz ten nie jest współmierny z moimi osobistymi doświadczeniami. Doceniam zarówno styl „Barbie”, jak i gigantyczny marketing, dzięki któremu zapisze się on w historii popkultury. Delektowałem się także kulturowymi odniesieniami, ale mimo wszystko czułem, że nie jest to produkcja przeznaczona dla mnie. Powód takiego stanu rzeczy jest dość oczywisty. Greta Gerwig nawet nie spróbowała przedstawić na ekranie jakiejkolwiek męskiej postaci, z którą mógłbym się utożsamić lub choćby polubić.
Czytaj więcej
Ponad miliard dolarów zarobiła już na świecie „Barbie”, ponad pół miliarda „Oppenheimer”. Szaleństwo trwa.
Wszyscy pojawiający się w filmie faceci to idioci. Część z nich to brutalni idioci, inni są zagubionymi idiotami, a kolejni to zwykli idioci. Żaden z nich nie dorasta do poziomu kobiet, których pomocy potrzebują, aby uświadomić sobie, kim są. W końcu nie poradziliby sobie z tak trudnym zadaniem samodzielnie. Ich rola ogranicza się do tego, że są skołowani, a przemoc stanowi ich podstawowe narzędzie.
Naturalnie zgodnie z przyjętą konwencją jest to pastisz rzeczywistości istniejącej w wizjach męskich szowinistów. W tym świecie na opak nigdy nie było zatem ani patriarchatu, ani kultury przemocy, ani dyskryminacji czy szklanych sufitów. A mężczyźni są tymi głupszymi i mniej ogarniętymi. Jednak nawet w pastiszu warto dać jakąś pozytywną postać. Szczególnie że bohaterki „Barbie” są o wiele bardziej różnorodne – za przykład niech posłużą Gloria czy Sasha.