Na dworze zrobiło się już ciemno w ten październikowy paryski wieczór, gdy Macron otworzył drzwi Złotego Salonu Pałacu Elizejskiego, w którym zwykł pracować generał de Gaulle, największy mąż stanu Francji od czasów Napoleona. Wybór tego szczególnego miejsca nie był przypadkowy: prezydent chciał zająć się sprawami zasadniczymi. Gdy dziennikarze „The Economist” weszli do środka, zaczęła się więc wielogodzinna rozmowa, z której świat najlepiej zapamiętał wyrok prezydenta, że NATO znalazło się „w stanie śmierci mózgowej”. Miałoby o tym świadczyć nie tylko wycofanie się Amerykanów z Syrii bez konsultacji z europejskimi sojusznikami, ale także coraz bardziej niezależna gra autorytarnego, tureckiego prezydenta.