Silny człowiek na Kremlu, choć dziś zepchnięty został – przynajmniej w zachodnich mediach i na ustach zachodnich polityków – na margines i obsadzony w roli groźnego psychopaty, jeszcze niedawno w wielu środowiskach budził respekt i podziw. I to po każdej stronie sceny politycznej. Dla jednych był przedstawicielem mocarstwa o wielkiej kulturze i sztuce, z którym trzeba się liczyć; innym – by wymienić tylko Gerharda Schrödera – zapewniał dostatnie życie i pozwalał robić lukratywne interesy. Jeszcze innym imponowała jego siła, zdecydowanie, a także konserwatywne i religijne wartości, które miał rzekomo reprezentować.