Wystarczy choćby przywołać sytuacje, w których biskupi katoliccy zabierają głos w takich sprawach, jak aborcja czy in vitro. Szybko wtedy są gaszeni przez feministki argumentem, że będąc facetami żyjącymi w celibacie, nie mają pojęcia o płodzeniu potomstwa.
Chrześcijaństwo XXI wieku potrzebuje więc nowych apologetów – takich, którzy błyskotliwie i przekonująco obnażają fałsz stawianych mu oskarżeń między innymi o to, że pozostaje ono odklejone od rzeczywistości. Takim apologetą jest z pewnością Fabrice Hadjadj, co znajduje swój wyraz w jego najnowszej książce „Rodzina, czyli transcendencja w majtkach".
Autor ma intrygującą biografię. Ten 45-letni francuski filozof i publicysta przyszedł na świat w Nanterre pod Paryżem, w żydowskiej rodzinie pochodzącej z Tunezji. Jego rodzice byli maoistami. On sam w młodości dał się uwieść ateizmowi i anarchizmowi, po czym nastąpił w nim duchowy zwrot, który zaprowadził go do Kościoła katolickiego. Dziś kieruje Instytutem Studiów Antropologicznych Philanthropos we Fryburgu Szwajcarskim.
Przede wszystkim jednak Hadjadj jest mężem i ojcem, ma sześcioro dzieci. Kiedy zatem dotyka kwestii związanych z małżeństwem i rodziną, nie można mu zarzucić, że są to dla niego sprawy abstrakcyjne.
„Rodzina, czyli transcendencja w majtkach" to nie tylko rozważania myśliciela nad kulturą, która wojuje z chrześcijaństwem, ale też świadectwo człowieka wiary, weryfikowanej na co dzień w konkretnych wyzwaniach. Gdyby bowiem chrześcijaństwo było wyłącznie spójną teorią, nie przesądzałoby to jeszcze o jego prawdziwości.