W 1972 roku wyszedł twój pierwszy album...
Kilka utworów, które się na niej znalazły, było nagranych już wcześniej w radiu lub telewizji. Trzy z nich prezentowano już na antenie i były nawet dosyć popularne. Były to: „A bodaj to...", „Smak i zapach pomarańczy" oraz „Mój czas". „Leżę" też miało swoją wersję radiową. Reszta, nawet jeśli coś zostało już wcześniej nagrane, nie była znana. Specjalnie na tę płytę powstał na przykład utwór, o którego skomponowanie poprosiłem Władysława Słowińskiego – „Na brzegu olśnienia". Z myślą o płycie nagraliśmy także „Zegarmistrza światła", który później doczekał się jeszcze wielu innych wersji, piosenki: „Ten, który pędzi" i „Ballada dla Potęgowej"do tekstu Stachury. Był w planach jeszcze jeden tekst Stachury, który chciałem zaśpiewać. Dałem go Markowi Sewenowi do napisania muzyki. To się nazywało „Dolina w długich cieniach", naprawdę ładny tekst. Ta piosenka miała się znaleźć na pierwszej płycie, byłaby więc druga obok „Ballady dla Potęgowej" z tekstem Stachury. Niestety, Marek Sewen, który był dyrektorem artystycznym Polskich Nagrań, poprosił mnie o wycofanie jej z płyty, bo zaczęła się afera, że na płytach wydawanych przez firmę, którą zarządza, jest za dużo jego piosenek. Przeprosił mnie, ale wycofał utwór, nie chciał być obciążany zarzutami o „wkładanie" na płyty swoich kompozycji. Niezależnie od tego zdarzenia ta piosenka to mój ostatni twórczy kontakt ze Stachurą. Nie chciałem więcej.