Telewizja publiczna pokaże wkrótce film dokumentalny Piotra Kucińskiego i Mirosława Basaja „Jak Oscar komunę obalał". Historia brawurowego przedsięwzięcia Solidarności Walczącej (SW) – wykorzystania amerykańskiego satelity do przekazywania informacji o antykomunistycznym podziemiu w Polsce – jest szerzej nieznana. Marnie jest zresztą z wiedzą o całej zrodzonej 35 lat temu organizacji (moja kuzynka przez trzy lata nauki w renomowanym warszawskim liceum nie usłyszała o niej od nauczycieli ani razu).
Liderzy SW Kornel Morawiecki i Andrzej Kołodziej w dyskusji po niedawnym pokazie przedpremierowym „Oscara", zorganizowanym przez IPN, przekonywali, że z historii antykomunistycznego oporu wymazywali ich dawni koledzy z Solidarności; ci, którzy poszli na układ z komunistami. Choćby nawet nie zgadzać się z bezkompromisowymi ocenami Morawieckiego i Kołodzieja – z ich ust padają naprawdę ciężkie słowa pod adresem tych, którzy w 1989 r. przejęli władzę – nie da się pisać historii lat 80. ubiegłego wieku bez Solidarności Walczącej.
Dzieje SW to zresztą świetny materiał na opowieść dla młodych ludzi, i to wcale nie na poczciwą czytankę. Precyzja w działaniu, inteligencja, skuteczność – w tym organizacja wydaje się podobna do oddziałów Żołnierzy Wyklętych, które przed tygodniem opisał w „Plusie Minusie" Łukasz Zalesiński i którymi młodzież jest tak zafascynowana. Grupy zbrojnego podziemia były świetnie zorganizowane i dowodzone, dysponowały własnym wywiadem i kontrwywiadem. Solidarność Walcząca też miała kontrwywiad, potrafiła podsłuchiwać esbeków, a nawet dzięki wiedzy technicznej swoich działaczy wykorzystać wspomnianego amerykańskiego satelitę Oscar-7.
To też lekcja, jak opowiadać o historii. Trzeba posłuchać, z jakim szacunkiem Kornel Morawiecki mówi o ludziach z jego organizacji, dziś często anonimowych, jak oddaje im ich zasługi. Jakaż różnica w porównaniu z Lechem Wałęsą, którego opowieści o Solidarności chyba zawsze zaczynają się od „ja", a często i na tym kończą.
Solidarność Walcząca powstała w czerwcu 1982 r. po rozłamie w Regionalnym Komitecie Strajkowym NSZZ Solidarność Dolny Śląsk. Walczyła o to, by Polska odzyskała niepodległość, by obalić władzę komunistów i „nie dać się zniewolić", co zapisano w deklaracji ideowej. Działacze SW uważali – przypomina IPN – że walka z komunizmem w Polsce powinna polegać na budowaniu, jak za okupacji, państwa podziemnego. Organizacja drukowała ponad 100 tytułów niezależnych pism i nadawała audycje radiowe. Gdy komunizm upadał, nie chciała sięgać po władzę. – Uważaliśmy ją za coś brudnego – mówi Morawiecki.