Betlejem („Dom chleba") leży w pobliżu Jerozolimy w Autonomii Palestyńskiej. Usytuowane jest na wysokości 777 metrów n.p.m. na zboczach skalistych wzgórz, pokrytych winnicami i różnorodnymi gajami. Nazwa pochodzi być może od urodzajności tamtejszych okolic, obfitujących w bogate pastwiska i żyzne ziemie, na których uprawia się pszenicę i jęczmień. Betlejem zwane jest również Miastem Dawidowym, ponieważ w nim urodził się i otrzymał królewskie namaszczenie jeden z najwybitniejszych przywódców Izraela, Dawid.
Zwiedzanie rozpoczynam od Bait Sahur, miejsca udokumentowanego w tradycji jako Pole Pasterzy. Znajduje się ono na skraju Pustyni Judzkiej, w pobliżu Betlejem. Nazwa oznacza właściwie wieżę pasterską. Wieże służyły do pilnowania stada oraz gromadzenia go na noc. Miejsce to jest wspominane i czczone od IV wieku. Dziś otoczone jest nowoczesnymi osiedlami mieszkaniowymi. Na szczęście sanktuarium prowadzone przez ojców franciszkanów zachowało klimat naturalnego krajobrazu biblijnego.
W centrum aromatycznego gaju piniowego znajduje się sanktuarium „Gloria in exscelsis". Zbudowane zostało na miejscu starożytnego kościoła w 1953 roku na planie dziesięciokąta, zaś wyglądem przypomina namiot koczowników. Zatrzymuję się na chwilę przy współczesnych mozaikach przedstawiających zwiastowanie pasterzom narodzin Mesjasza. Śpiewane przez pielgrzymów kolędy wprawiają w nastrój bożonarodzeniowy. Jest upalny dzień, niemający nic wspólnego z naszymi białymi świętami, jednak w tym miejscu szczególnie wzruszająco brzmią słowa: „Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: Wstańcie, pasterze, Bóg się wam rodzi". Mimo woli pojawiają się łzy.
Z kościoła udaję się do położonej w obrębie gaju obszernej groty. Pierwotnie służyła ona okolicznym pasterzom; w okresie bizantyjskim zasiedlali ją mnisi, o czym świadczą pozostałości mozaikowych posadzek. Dziś podzielona jest na dwie kaplice. Są niskie, surowe, pokryte czarną sadzą, jakby jeszcze dziś służyły człowiekowi za miejsce schronienia. W jednej z nich znajduje się stosunkowo kiczowata szopka; figurki zbytnio nie różnią się od tych, które można nabyć w licznych sklepach z dewocjonaliami na placu Żłóbka w centrum Betlejem. Ważniejsza jest jednak Eucharystia, którą sprawuję w tym miejscu. W „Domu chleba" przyjmuję prawdziwy chleb życia. Po Eucharystii czas na chwile refleksji. Z wielkim wzruszeniem w wyobraźni mogę przeżyć wydarzenia, o których pisze Święty Łukasz: „W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan»" (Łk 2,8–11).
Gdy w duszy wybrzmiały anielskie śpiewy, wyruszam do centralnego miejsca Betlejem, bazyliki Narodzenia. Swoim wyglądem przypomina ona twierdzę, w skład której wchodzą oprócz bazyliki: franciszkański kościół Świętej Katarzyny, zabudowania monasteru greckiego oraz ormiańskiego, a także labirynt podziemnych grot.