Sokrates kilka chwil przed śmiercią już nie mówił do swych uczniów, tylko śpiewał. Związek filozofii z poezją i muzyką, poddanie toku myśli rytmowi wiersza i melodii, miał być przepustką do wyjścia poza granice narzucane przez czysty rozum, uzyskania głębszego wglądu w otaczającą nas rzeczywistość.
O uzyskanie tej przepustki ubiega się w książce „Wieniec i burza" Alan Migoń. Zebrane w niej wiersze i poematy są hermetyczne, zawiłe, gorączkowe. Tak jakby autor cały czas poszukiwał tej jednej właściwej frazy, która pozwoli mu nazwać dręczące go wizje i przeczucia. To poezja z jednej strony krocząca po linie rozpiętej między objawieniem a szaleństwem, a z drugiej – pełna erudycyjnych nawiązań do starożytnej kultury, religii i filozofii. Tej ostatniej przede wszystkim.