Kiedy bowiem przeczytamy na pierwszej stronie okładki: „Podboje Boya. Tadeusz Żeleński – kobieciarz czy feminista?", to od razu możemy zaklasyfikować jej treść jako kolejną historyczno-sensacyjną przeglądówkę. Czyli chałturę, której autor, opierając się na trzech pamiętnikach i dwóch opracowaniach, eksponuje i nadyma sensacyjne wątki czyjejś biografii. Pozory jednak mylą.
Pomimo odstraszającego (choć pewnie nie dla wszystkich) tytułu, książka Molendy jest naprawdę intrygująca. Daje o sobie znać erudycja i talent autora, dzięki którym czytelnik może poznać nie tylko biografie kolejnych, ważnych w życiu Boya kobiet, ale także cały klimat epoki. Autor swobodnie skacze między kolejnymi zdarzeniami, źródłami, umiejętnie wciągając czytelnika w snutą przez siebie opowieść. Jasne, że trudno dorównać wspomnieniom samego Boya, ale Jarosław Molenda jest na naprawdę dobrej drodze. Zresztą na kartach jego najnowszej książki są nie tylko kobiety, ale również świetnie odmalowane portrety innych pisarzy. W centrum zainteresowania pozostaje jednak sam Boy – w swoich książkach i artykułach przybierający twarz gawędziarza, duszy towarzystwa, a w życiu prywatnym osoby raczej ponurej i zamkniętej w sobie.