Sądzi się powszechnie, że każdy nowy krok na drodze postępu nauki to kolejny gwóźdź do trumny Boga. Tego typu przekonanie podsycają posiadający duży wpływ sami naukowcy. Profesor Peter Atkins pisze: „Ludzkość powinna zaakceptować to, że nauka wyeliminowała wszelkie uzasadnienia dla wiary w jakiś kosmiczny cel, to zaś, że przetrwał on do dziś, wynika jedynie z sentymentu". W jaki sposób nauka, o której tradycyjnie się sądzi, że nie zajmuje się nawet kwestiami (kosmicznej) celowości, mogłaby w rzeczywistości dokonać tego, o czym pisze Atkins, nie jest – jak zobaczmy później – zbyt jasne. Jasne jest natomiast to, że Atkins za jednym zamachem nie tylko redukuje wiarę w Boga do sentymentu, lecz zarazem do sentymentu wrogiego nauce. Atkins nie jest w tym odosobniony. Richard Dawkins nie chce być gorszy i idzie krok dalej. Uważa wiarę w Boga za zło, które trzeba wyeliminować. „W modzie jest dzisiaj wieszczyć apokaliptyczne scenariusze dotyczące zagrożenia dla ludzkości, które stanowią wirus HIV, choroba szalonych krów czy wiele innych rzeczy, ja sądzę jednak, że da się obronić tezę, iż prawdziwym złem, jednym z największych na świecie, jest wiara, porównywalna z wirusem ospy, ale trudniejsza do wytępienia. Wiara, czyli wierzenie w to, co nie jest oparte na dowodach, to zasadnicze zło każdej religii".