"Rzeczpospolita": Na stronie kancelarii prawnej, w której pani pracuje, roi się od wywiadów i artykułów, których jest pani bohaterką. Jak to się stało, że adwokatka specjalizująca się w prawie karnym zaangażowała się w kwestie covidu?
Covid wstrząsnął całym światem i mną też. Z początku po prostu próbowałam odnaleźć się w nowej sytuacji. Zamykanie sklepów wydało mi się absurdalne. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Szokowały mnie badania opinii publicznej w Niemczech. 90 proc. ludzi popierało lockdown, oznaczający przecież zawieszenie swobód obywatelskich, wolności wyznania i zgromadzeń, prawa do prywatności i do ochrony dóbr osobistych. Wszystko to nagle znikło w imię ochrony życia w jego, że tak powiem, nagim, biologicznym sensie.