Kiedy wszystko było już z powrotem w koszyku, wyprostowałyśmy się, a ja zaczęłam jej odpowiadać, tyle że nie szeptem, lecz półgłosem, tak jak rozmawia się w kolejkach, to po chwili zorientowałam się, że wyglądam na osobę poza normą, bo kobieta rozglądała się dokoła, udając, że mnie nie słyszy. Najwyraźniej przerażona była perspektywą rozmowy, której świadkiem mogli być inni ludzie w kolejce. Więc nie tyle jej pytanie, troska o przyszłość i stan kraju były godne uwagi, ile ten szept i nieobecność w rozmowie. Nie głośnej przecież, tylko słyszalnej.
Gdyby nie koszyki pełne jedzenia skojarzenie z komuną byłoby oczywiste. Można zastrzec, że w komunie nikt nawet szeptem nie zadałby takiego pytania w miejscu publicznym. Ktoś, kto tak by się zachował, zostałby potraktowany jako ubecki prowokator i cała kolejka udawałaby, że nie słyszy. Nikt nie szeptał o stanie państwa, bo szept w publicznym miejscu był równie niebezpieczny jak krzyk.
Jednak szept tej kobiety, jej skulenie nad podłogą, to wykorzystanie okazji do niesłyszalnej skargi, to wszystko stało się dla mnie symboliczne. Tak nie zachowuje się wolny człowiek. Zadając mi krótkie pytanie, miała w oczach strach, a kiedy jej odpowiedziałam, ona nagle stała się nieobecna. Bała się ujawnić jako ktoś, kto czuje niezgodę. Może bała się utraty pracy, a może niewidzialnych wrogów, napiętnowania. Tak czy inaczej, stworzyły ją warunki tu i teraz, jest produktem klimatu dobrej zmiany.
Czytaj więcej
- Jako polski polityk powinienem martwić się o polskie dzieci. Bardzo współczuję tym dzieciakom i współczuję, że mają takich rodziców - powiedział eurodeputowany Ryszard Czarnecki, pytany o imigrantów, koczujących przy granicy Białorusi i Polski.
Ludzie wolni nie muszą być odważni. Chodzi o to, by zwykły, przeciętnie strachliwy człowiek nie czuł tego, co każe mu ściszać głos – wszechobecnego zagrożenia. Istotą klimatu komuny była zasada nieufności. Nie dajemy paszportów, bo jesteś potencjalnym szpiegiem. Talerze na łańcuchu w barze mlecznym, jak z Barei, to też symbol – jesteś potencjalnym złodziejem. Kobieta za ladą z pustymi półkami w tle patrzyła na klienta jak na intruza. Intruz zresztą też nie ufał sprzedającej. Puste półki to jedno, a to, co pod ladą, to drugie. Klimat oficjalny polegał na nieufności wobec obywatela albo człowieka po prostu. Człowieka trzeba pilnować i sprawdzać, bo z natury jest nieprzewidywalny.