O tym, że z bezpieczeństwem na polskich drogach jest źle, wiemy od dawna. Coroczne raporty o bezpieczeństwie ruchu drogowego – czy to z kraju, czy z Europy – wyraźnie pokazują dużą liczbę ofiar śmiertelnych i rannych, a co gorsza, po 2014 roku wyhamowała tendencja spadkowa w tej statystyce. Niezależnie od tego, czy liczbę ofiar odniesiemy do przejechanych po polskich drogach kilometrów, czy do liczby mieszkańców, wynik zawsze jest zbliżony: niestety, jesteśmy w czołówce. Czołówce śmierci i cierpienia. 1000 wypadków drogowych w Polsce to 96 zabitych, co daje nam pierwsze miejsce wśród krajów Europy w tej niechlubnej statystyce. I mimo lockdownów ten wskaźnik w ubiegłym roku wzrósł. Mimo mniejszego ruchu na drogach. Może dlatego zabijamy się – za pomocą samochodów – coraz skuteczniej.