Są takie tragedie ludzkie, przy których cichną spory polityczne, przestajemy myśleć o sobie i ogarnia nas empatia wobec innego człowieka. Bezinteresowna, czysta, pozbawiona egoistycznych oczekiwań nagrody za okazane współczucie i pomoc materialną. Owszem, w innych okolicznościach będziemy debatować nad sensownością pomocy rozwojowej, będziemy szukać jakiegoś sposobu, by pogodzić moralny imperatyw nakazujący pomagać biedniejszym z naiwnymi wezwaniami do globalnej redystrybucji bogactwa. Ale nie wobec takiej tragedii jak trzęsienie ziemi na Haiti, prawda? Nie wobec śmierci 150 tysięcy ludzi, dramatu setek tysięcy i tak naznaczonych życiowym cierpieniem bliźnich.
W obliczu takiego kataklizmu żaden przyzwoity człowiek nie będzie próbował ugrać coś dla siebie. Nikt nie odważy się wykorzystać ludzki instynkt nakazujący nam pomagać drugiemu człowiekowi w medialnej kampanii, której celem byłoby ukazanie naszej moralnej wyższości nad innymi. Nikt, prawda?
No więc, nieprawda. Od momentu trzęsienia ziemi na Haiti 12 stycznia tragedia setek tysięcy ludzi została przemieniona w międzynarodową arenę sporów politycznych, których celem ma być wykazanie własnej przewagi moralnej nad innymi darczyńcami i udowodnienie światu, że nam zależy na Haiti bardziej niż wszystkim innym. Już nie chodzi o ofiary, ale o poprawienie samopoczucia własnego i pogorszenie samopoczucia innych uczestników wyścigu o prymat w czynieniu dobra na świecie.
[srodtytul]Niesłuszna pomoc[/srodtytul]
Brylują w tym oczywiście media, zwłaszcza bulwarowe, których czytelnicy na początku stycznia zapewne nie wiedzieli, gdzie leży Haiti, a kilka dni później stawali się – w swoim rozumieniu – jego wielkimi darczyńcami. Pomoc uzyskała status moralnej misji nie tylko zresztą za sprawą mediów, ale też gwiazd Hollywood i estrady. I w zasadzie nie ma w tym nic złego. Żyjemy w cywilizacji medialnej, że użyję banalnej myśli, więc przemienianie ludzkiego altruizmu w szopkę medialną ma już długą historię. Nie ma się co obrażać na sam fakt wykorzystywania gwiazd, telewizji i Internetu do zbiórki pieniędzy na zbożny cel. Gorzej, że rządy przy okazji Haiti doskonale wpasowały się w grę pod tytułem: „Pokaż, jak bardzo ci zależy”.