Chodzi nie tylko o zbawienie duszy komedianta, ale również ducha polskiej kultury.
„Przesilenie”, krótkie i wartko napisane, zaspokaja naiwną potrzebę, żeby świat był czysty. Autor jest katolikiem serio, a zarazem producentem telewizyjnym, obraca się w skrajnie różnych towarzystwach. Zna środowiska polskiego show-biznesu oraz skupione wokół Kościoła. Język rozszczepionego wewnętrznie narratora wyraża tę dwuznaczną sytuację. A to drwi ze złego stylu prostych „katoli”, a to mówi, że mają substancję, której brak pustym celebrytom. Kto nie jest na bieżąco, może przy okazji poznać śmieszny słownik warszawki.
Fabuła jest dziwna. Cyniczny Wojtek produkuje permisywny talk-show dla TVP. Gwiazdor Krzysztof przepadł. Czyżby coś knuł z konkurencją? Producent szuka go w różnych miejscach stolicy. Wychodzi na jaw prawda wstrząsająca. Krzysztof się nawrócił. Wojtek rozumie, że to oznacza dla niego koniec kasy. Galilaee vicisti! w naszej nieboskiej komedii.
Wprawdzie książka wyszła w serii „Powieści z procy” wydawnictwa Fronda, lecz to nie powieść, ale nowela interwencyjna. Szybki strzał Dawida w oko Goliata „cywilizacji śmierci”. Celny? Raczej celowo chybiony. Opis realiów stanowi wypadkową świadomości autora z jednej strony oraz ostrożnej kalkulacji z drugiej. Gardzi on światkiem, w którym jednak pragnie zarabiać pieniądze. Dlatego, jak sądzę, zrezygnował z wnikliwej powieści o kryzysie polskiej kultury narodowej na rzecz budującej bajki.
Postać bohatera jest mało przekonująca. To król talk-show, pseudonim Rzeźnik, Polak-katolik z Lubartowa, były ministrant za młodu. Prowadził amatorskie radio, kiedy odkrył go Wojtek, aby zabrać do stolicy i zrobić z niego gwiazdora telewizji. Otóż wątpię, żeby prosty, a bystry chłopiec z prowincji utrzymał się na szczycie kilka lat jak pierwszy szyderca warszawki. Nawet przy chemicznym wspomaganiu mózgu zabrakłoby mu paliwa: zdolności i chęci prowokacji oraz wstrętu do polskiego katolicyzmu i nacjonalizmu zwanego kiedyś patriotyzmem.