Reklama
Rozwiń
Reklama

Pod batutą Leonida Breżniewa

PRL, jak moneta, miała swój awers i rewers. Obie te strony dokumentował Jan Morek, fotoreporter „Interpressu”.

Publikacja: 20.03.2010 00:58

Edward Gierek podczas wizyty w kopalni w Stanach Zjednoczonych. 1975 r.

Edward Gierek podczas wizyty w kopalni w Stanach Zjednoczonych. 1975 r.

Foto: Rzeczpospolita

Jego zadaniem było utrwalenie wszystkich możliwych oficjałek partyjnych i państwowych, a pasją – zatrzymywanie w kadrze prawdziwego życia Polski i Polaków, nieobjętego beznadziejnie nudnym rytuałem wiecznych narad, posiedzeń, spotkań i zebrań.

Wynikiem zderzenia tych dwóch stron PRL widzianych oczyma jednego człowieka – socjologa z wykształcenia, fotografa z zamiłowania, jest wydany nakładem wydawnictwa Bosz album „Fotografie z PRL-u”: 200 zdjęć (czarno-białych i kolorowych, od końca lat 50. po zmierzch PRL) opatrzonych tekstem Macieja Rybińskiego. Jak zawsze skrzącym się dowcipem, trafiającym w sedno przedstawianych problemów, „dopowiadającym” fotografie o to, co w nich czasem bywa ukryte czy zawoalowane.

Zmarły w zeszłym roku nasz redakcyjny kolega był PRL wytrawnym znawcą. Jego tekst otwierający album („Dwie strony Jana Morka”) wyczerpuje zagadnienie, nad którym głowią się starsi wiekiem rodacy: jak to jest, że jak tylko pojawia się samo hasło – „PRL”, zaraz słychać nutę nostalgiczną, choć zdawałoby się, że wiemy już tak wiele: o zbrodniach tamtego systemu, o biedzie, w którą komuniści wpędzili naród, o głupocie „przywódców”, o całym tym syfie. A przecież – stękają i wzdychają nostalgicy – miała też PRL swoje dobre strony. „Rzadko kto jednak szczerze mówi – zauważył Maciej Rybiński – jakież to dobre strony wspomina... A na ogół są one oczywiste: człowiek był młody, miał wszystkie zęby i bujne włosy, nie kwękał, wstając rano, nie tylko on interesował się odmienną płcią, ale i ona nim... W rzeczywistości, na poziomie społecznym, PRL miała tylko dwie strony. Nie dobrą i złą, ale oficjalną i prywatną. Medialną i uliczną. Nadętą, napuszoną i ulizaną oraz szarą, czasami ponurą, czasami tylko groteskową”.

Wszystko to razem pokazują fotografie Jana Morka. Wiele z nich w swoim czasie nie przeszło sita cenzury i dopiero teraz można je obejrzeć. Nie wszystkie jednak. Autor zdjęć nie był ich właścicielem. „Był tylko – pisał Rybiński – dodatkiem do aparatu stanowiącego własność agencji. Dlatego musiał oddawać wszystkie naświetlone klisze wraz ze stykówkami do obróbki cenzuralnej”. Część z nich szczęśliwie ocalała dzięki archiwistom, niektóre jednak przepadły. Tak się stało ze zdjęciem wyraźnie niedysponowanego

sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa, który na zjeździe bratniej polskiej partii w Warszawie, gdy cała sala na stojąco śpiewała „Jeszcze Polska nie zginęła” (inna wersja mówi o „Międzynarodówce”), z mównicy dyrygował tym specyficznym chórem. Jan Morek – czytamy – nie stracił głowy i zrobił całą kliszę, 36 zdjęć sowieckiego genseka dyrygującego polskimi komunistami. Musiał jednak kliszę oddać i zdjęcia przepadły.

Reklama
Reklama

Ale zachowały się inne, nie mniej ciekawe. Tego samego Breżniewa wpijającego się w usta Gierka (ponoć najlepiej całował Honecker) czy grożącego palcem Gierkowi i Jaruzelskiemu na defiladzie w trzydziestolecie PRL. Popularnego „Sztygara” widzimy w tym albumie w różnych sytuacjach. Oto zdejmuje buty (rękoma „kapciowego”) po wizycie w kopalni węgla kamiennego. Trudno nie zwrócić uwagi na nieskazitelną biel kombinezonów (zdjęcie powyżej). Dalej mamy Gierka osobiście obwożonego gazikiem po Hawanie przez Fidela Castro, polującego w Rumunii na niedźwiedzie w towarzystwie samego Geniusza Karpat – Ceausescu, czy wiosłującego na łódce razem ze szwedzkim premierem Olofem Palme.

Jakże kontrastują z tymi zdjęciami fotografie wajchowego tramwajowych zwrotnic czy podwórkowego ostrzyciela noży, dorożek na warszawskich ulicach, wiecznie „niedotartych”, zatłoczonych autobusów – obok uczestników pochodu pierwszomajowego przechodzących pod trybuną honorową: z Gomułką, Cyrankiewiczem, Ochabem, Kliszką...

Najciekawsze są jednak zupełnie anonimowe twarze: Polaków lat 60., 70., 80. Młodych ludzi całujących się pod portretem Włodzimierza Lenina, bawiących się w wesołym miasteczku, tańczących na „dechach” czy – jak na prezentowanym tutaj zdjęciu – przymierzających się do degustacji wykwintnego napitku pod nazwą „Poprad”.

Materiału do refleksji w wydanym przez Bosza albumie jest aż nadto. Dość spojrzeć na sąsiadujące ze sobą zdjęcia procesji Bożego Ciała i manifestacji pierwszomajowej. Z jakże wymownym podpisem: „Uczestnicy w większości byli ci sami – szczęśliwie oba święta wypadały w różnych terminach. Jedyna różnica – udział w uroczystościach Bożego Ciała był dobrowolny”.

[i]Jan Morek „Fotografie z PRL-u”. Tekst Maciej Rybiński. Wydawnictwo Bosz, Olszanica 2010[/i]

Jego zadaniem było utrwalenie wszystkich możliwych oficjałek partyjnych i państwowych, a pasją – zatrzymywanie w kadrze prawdziwego życia Polski i Polaków, nieobjętego beznadziejnie nudnym rytuałem wiecznych narad, posiedzeń, spotkań i zebrań.

Wynikiem zderzenia tych dwóch stron PRL widzianych oczyma jednego człowieka – socjologa z wykształcenia, fotografa z zamiłowania, jest wydany nakładem wydawnictwa Bosz album „Fotografie z PRL-u”: 200 zdjęć (czarno-białych i kolorowych, od końca lat 50. po zmierzch PRL) opatrzonych tekstem Macieja Rybińskiego. Jak zawsze skrzącym się dowcipem, trafiającym w sedno przedstawianych problemów, „dopowiadającym” fotografie o to, co w nich czasem bywa ukryte czy zawoalowane.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus”: Czy inteligencja jest tylko za Platformą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Plus Minus
Odwaga pojednania. Nieznany głos abp. Kominka
Plus Minus
„Kubek na tsunami”: Żywotna żałoba przegadana ze sztuczną inteligencją
Plus Minus
„Kaku: Ancient Seal”: Zręczny bohater
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Plus Minus
„Konflikt”: Wojna na poważnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama