Zgodnie z wymogami pracy historycznej i reportażowej Chaikin zebrał olbrzymią ilość materiału. Zaczynając pracę w roku 1984, rozmawiał ze wszystkimi z 23 żyjących wtedy lunonautów, przekopał się przez nagrania z NASA, rozmawiał z kluczowymi postaciami z kierownictwa i kontroli lotu. Na pochwałę zasługują portrety ludzi; w ogóle „Człowiek na Księżycu" nie ma słabych stron i wydaje się zrozumiały nawet dla laika. Oczywiście autor opisał po kolei poszczególne loty, zaczynając od Apollo 8, który w grudniu 1968 r. okrążył dziesięciokrotnie Księżyc. Nie obyło się bez zrelacjonowania słynnego przemówienia prezydenta Kennedy'ego, który wskazał Ameryce Księżyc jako cel do zdobycia. Mamy także opis katastrofy Apollo 1, w której podczas ćwiczeń spalili się w kabinie Grissom, White i Chaffee. Misje statków Apollo, zrelacjonowane ze szczegółami, a jednak zwięźle, dają pojęcie o ogromie tego przedsięwzięcia, skrojonego jakby na nadludzką miarę. Właściwie każdy z lotów księżycowych miał swoje problemy, jak Apollo 12, kiedy pioruny waliły w rakietę Saturn V podczas startu i nie wiadomo było, czy nie doszło do poważnej awarii.