Od pałacu do domu nad rozlewiskiem

Ród Czartoryskich wydał prymasa, biskupów, kilkunastu księży, dwóch świętych, rosyjskiego ministra, niezliczonych polityków, mecenasów kultury i naukowców. Najmłodsze pokolenie zdominowały aktorki

Publikacja: 02.04.2010 23:53

Złote wesele Witolda i Jadwigi Czartoryskich. Pełkinie, 1939 r.

Złote wesele Witolda i Jadwigi Czartoryskich. Pełkinie, 1939 r.

Foto: Archiwum rodzinne/ Nowy Dziennik, Nowy Jork, Raf Rafał Guz

Zazwyczaj unikają mediów. Bo ile razy można słyszeć pytania: Jak to jest nosić nazwisko Czartoryski? Albo: Co się czuje, mając błękitną krew? Barbara Czartoryska, doktor biochemii, prezes Związku Rodzinnego Czartoryskich, tego rodzaju pytania uchyla.

Stanisław Czartoryski, były dyplomata, aż kurczy się w fotelu na wspomnienie przeżywanego przy takich okazjach zakłopotania. Jego córka Anna, rozpoczynająca karierę aktorka, opowiada prasie: „Moje nazwisko jest jak kolorowe opakowanie, odwraca uwagę ode mnie”.

[srodtytul]Puls historii[/srodtytul]

Nazwisko Czartoryscy najczęściej pojawia się w mediach w związku ze staraniami o odzyskanie rodowych dóbr. Chcą wrócić do Gołuchowa, Konarzewa, walczą o ziemie z ruinami zamku w Ojcowskim Parku Narodowym. Na razie z niewielkim powodzeniem.

Jedyny sukces to Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Adam Karol, głowa rodziny, osiadły w Rzymie, w 1991 r. założył Fundację Książąt Czartoryskich w celu sprawowania opieki nad zbiorami. Obecnie muzeum jest w remoncie, ale Czartoryscy nie tracą zacięcia do działań społecznych. W październiku zeszłego roku otworzyli Muzeum Czartoryskich w Puławach. Wystawa, na razie w małej części pałacu, ma pokazać historię zbiorów ks. Izabeli. – Chcemy wspólnie z władzami miasta stworzyć w środkowym skrzydle pałacu stałą ekspozycję pokazującą dorobek kulturalny Puław końca XVIII i początku XIX w. – mówi Stanisław Czartoryski, wiceprezydent Rady Fundacji.

W dziejach Polski niewiele jest rodzin, których kondycja byłaby tak związana z naszą państwowością. Są jak bijący puls historii. Potęgę tworzyli wraz z rozrastaniem się Rzeczypospolitej na wschód, szczyt wpływów osiągnęli w wieku XVIII. Słabli wraz z Polską, trudny okres przeżywali w okresie rozbiorów. Odbudowali się po roku 1918, II wojna światowa pozbawiła ich domów, a komunizm odebrał wszystko to, czego nie zdążyli zabrać okupanci.

Zacząć wypada od wieku XIV – od protoplasty, Olgierda, syna Giedymina. Aleksander Gwagnin, kronikarz, przedstawił go na rycinie jako woja zakutego w zbroję, o zarośniętym brodą i wąsami srogim obliczu. Olgierd spojrzenie kieruje na jedyny przedmiot pożądania – berło. Jego potomkowie: Konstanty, Wasyl, Michaił, Fiodor, Jan, Jerzy, Mikołaj, kontynuują dzieło. Otrzymują herb Pogoń Litewska i liczne nadania, w tym wołyński Klewań, który prawie do końca XIX w. będzie kolebką rodu.

W XVI w. Jerzy Czartoryski przechodzi na katolicyzm i funduje w Klewaniu kościół, w którym chowani będą kolejni członkowie rodziny. Kilka lat temu Czartoryscy odbyli podróż sentymentalną. Na Ukrainie zastali ruiny. Kościół w Klewaniu służył za magazyn nawozów, leżała w nim sterta gruzów, kości zmieszane z cegłami. Tyle zostało po pochowanych w krypcie przodkach.

[srodtytul]O włos od korony[/srodtytul]

Prawdziwą potęgę finansowo-polityczną rodu stworzyła Familia, stronnictwo, które chciało ukrócenia anarchii w XVIII-wiecznej Polsce. Mózg Familii stanowił Michał Czartoryski, ceniony za realizm, odwagę cywilną, krytycyzm i cięty dowcip.

Czym byliby jednak Czartoryscy, gdyby nie brat Michała, książę August? To on w dużym stopniu zbudował potęgę finansową rodziny. Żeni się z Zofią Sieniawską, dziedziczką wielu dóbr. Małżeństwo z żołnierza zmienia go w gospodarza. – Michał był od polityki, August od pieniędzy. Osobiście sprawdzał księgi rachunkowe – mówi Barbara Czartoryska. Opowiadano, że gdy spotkał strażników prowadzących dwóch chłopów pańszczyźnianych, którzy chcieli zbiec, kazał ich puścić wolno: „Z niewolnika nie ma pracownika” – skwitował.

Do końca życia nie mógł darować synowi Adamowi Kazimierzowi, że ten – wbrew jego planom – nie chciał kandydować na króla Polski. Doprowadził jednak do małżeństwa syna z hrabianką Izabelą z Flemmingów, jedyną dziedziczką bardzo bogatej rodziny.

[srodtytul]Głowa Jana Kochanowskiego[/srodtytul]

Adam Kazimierz był mężem stanu, senatorem, komendantem Szkoły Rycerskiej. Ale to twarz Izabeli wryła się w pamięć dzięki szkolnym podręcznikom. Portrecik damy o wyrazistych oczach i puklach poskręcanych włosów służy zwykle do ilustracji tezy, jak wielką rolę w kulturze Polski odegrały Puławy księżnej Izabeli. Równie dobrze mógłby służyć za przykład, jaką potęgę ma osobowość człowieka. Izabela, według świadectw współczesnych, była „zeszpecona ospą, z rzadkimi kosmykami włosów, brzydka”. A jednak portrecista – tak jak wielu przystojnych i wpływowych mężczyzn epoki – widział ją zupełnie inaczej. W wieku lat 37 pisała: „Piękna nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Mam piękne oczy, a że się w nich wszystkie uczucia duszy mojej malują, wyraz mojej twarzy bywa zajmujący”. Adam Kazimierz z Izabelą nie kochali się, lecz przyjaźnili. Nie przeszkadzali sobie w romansach.

Po pierwszym rozbiorze Polski niefrasobliwa dotąd Izabela zaczyna angażować się publicznie. Tworzy w Puławach pierwsze w Polsce muzeum, które na czas rozbiorów ma się stać drugą ojczyzną. Gromadzone w Świątyni Sybilli i Domu Gotyckim przedmioty mają przypominać o Polsce. Początkowo są to rzeczy dość przypadkowe, czasem budzące grozę, np. kości, a potem część czaszki Bolesława Chrobrego. „Jedną z najbardziej czczonych relikwii puławskich była puszka mieszcząca głowę Jana Kochanowskiego” – pisze Helena Waniczkówna. Później jednak kolekcja jest tworzona w sposób bardziej przemyślany, a jej zbiory miały znaczną kolekcjonerską wartość.

Izabela angażuje się też politycznie. To po jej namowach córka Maria wychodzi – wbrew własnej woli – za księcia Ludwika Wirtemberskiego. Izabela snuje plany osadzenia Ludwika na tronie Polski. Małżeństwo jednak nie jest udane, więc gdy Ludwik w 1792 r. przechodzi na stronę rosyjską, Maria pakuje się i wraca do Polski. W Warszawie prowadzi salon literacki i pisze książkę „Malwina, czyli domyślność serca”, którą krytycy będą chwalić za precyzję w analizie uczuć.

[srodtytul]Hôtel Lambert[/srodtytul]

Po powstaniu kościuszkowskim dobra Czartoryskich w zaborze rosyjskim podlegają konfiskacie. By je ratować, rodzice wysyłają synów – Adama Jerzego i Konstantego Adama – do Rosji.

Adam Jerzy nazywany jest najwybitniejszym wśród Czartoryskich. Na dworze Katarzyny II zaprzyjaźni się z następcą tronu Aleksandrem i zakocha w jego żonie. Romans, z mężowskim przyzwoleniem, trwał będzie kilka lat. Adam Jerzy po wstąpieniu Aleksandra I na tron będzie ministrem spraw zagranicznych Rosji. Naszkicuje projekt reformy administracji rosyjskiej. Jego zasługą jest odnowa Uniwersytetu Wileńskiego i szkolnictwa polskiego w okręgu wileńskim.

Adam Jerzy odszedł z rządu w 1806 r., lecz nie poparł Napoleona. Gdy w 1830 r. wybucha powstanie listopadowe, zostaje prezesem Rządu Narodowego. W ostatniej chwili udaje mu się wyjechać z Polski – ukaz Mikołaja I skazuje go na karę śmierci przez ścięcie głowy toporem. Adam Jerzy osiada w Paryżu, w Hotelu Lambert.

To Eugene Delacroix – ten, który namalował „Wolność idącą na barykady” – szepnął swemu przyjacielowi Chopinowi, że na Wyspie św. Ludwika ktoś sprzedaje zrujnowany, lecz ciekawy architektonicznie pałac. Czartoryscy, zaprzyjaźnieni z Chopinem, kupili go w 1843 r. i gruntownie wyremontowali. Hotel Lambert stał się od tej pory synonimem polskości, Wielkiej Emigracji. Traktowany był jako nieoficjalne przedstawicielstwo dyplomatyczne Polski, Adam Jerzy zaś – jak niekoronowany król Polaków.

Czartoryscy sprzedadzą Hôtel Lambert dopiero w 1975 r. baronowi Guyowi de Rothschild – chociaż władzom PRL proponowali niższą cenę. Od Rothschilda pałac kupi w 2007 r. szejk Kataru i tylko ogromne zaangażowanie francuskich konserwatorów zabytków uchroni w 2009 r. gmach od planowanej przez nowego właściciela gruntownej przebudowy.

Na razie jednak, w roku 1861, po śmierci Adama Jerzego Hôtel Lambert przejmuje jego młodszy syn Władysław. Kolekcjoner tworzy własne zbiory. Zgodnie z wolą ojca zakłada w Krakowie muzeum, do którego trafiają, także z Hotelu Lambert, cenne dzieła sztuki, w tym „Dama z łasiczką” Leonarda da Vinci. Także Rembrandt i Rafael.

[srodtytul]Deser tylko w niedzielę[/srodtytul]

Konstanty Adam, brat Adama Jerzego, przechodzi szlak bojowy z armią napoleońską, jest ranny w bitwie pod Borodino. Z czasem jednak bardziej od wojny pokocha sztukę. W pałacu Weinhaus w Wiedniu, głównej rezydencji, urządza spotkania czwartkowe. Grają tu Liszt i Berlioz. Rodzina Czartoryskich zawdzięcza mu dziś w Wiedniu swą uliczkę.

Witold, wnuk Konstantego Adama, osiada w Pełkiniach koło Jarosławia. Zasiada w parlamencie galicyjskim, a potem w polskim Senacie. Jako człowiek pobożny za rzecz najważniejszą uznaje rozwój duchowy. W zrujnowanych przez wojnę dobrach funduje ochronki, szkoły, kościoły.

W domu trzyma żelazną ręką dziewięciu synów. Są zawsze skromnie ubrani – najczęściej jednakowo, by nie prowokować zazdrości. Każde z dzieci ma wytyczony ogródek. Musi go pielęgnować, podlewać, siać, pielić. Tak uczą się troski o powierzone dobro. Żyje się tu oszczędnie, deser podaje tylko w niedzielę. W domu nie wolno pić alkoholu, grać w karty, palić papierosów, a rygory te dotyczą także dorosłych synów.

– Ale to właśnie dziadek Witold zorganizował dla synów oraz kuzynów i kuzynek konną wyprawę krajoznawczą z Pełkiń do położonego na wschodzie Polski Sokołowa, rodzinnego majątku żony. Jechali kilka tysięcy kilometrów. Zatrzymywali się w zaprzyjaźnionych domach lub nocowali w budowanych w lesie szałasach, przeżyli wspaniałą przygodę – opowiada Barbara Czartoryska.

[srodtytul]Cisza przed burzą[/srodtytul]

Roman Jacek był czwartym synem Witolda i Jadwigi z hr. Dzieduszyckich. 4 września 1916 r. jest dla niego wyjątkowy – upolował właśnie pierwszego jelenia – byka. Pozuje zatem do zdjęcia ze sztucerem nad martwym zwierzęciem, dumny z osiągniętej dorosłości. Ożeni się z Teresą z hr. Zamoyskich. W Konarzewie pod Poznaniem dostają pusty pałac i majątek, którym rodzina nie zarządzała od dwóch pokoleń. Roman przekształci go we wzorowe gospodarstwo. Wyspecjalizuje się w plantacji buraków.

Pasją Teresy jest fotografia. Na szklanych kliszach utrwala życie rodziny. Ślub Jadwigi ze Stadnickich z Adamem Józefem Czartoryskim w Nawojowej, zabawy, polowania, kuligi, wyścigi samochodami, leniwe niedzielne spacery wzdłuż polnych dróg. Teresa dba o jakość zdjęć: dobre naświetlenie, właściwą kompozycję. Modele na zdjęciach są szczęśliwi. Fotografie nie pokazują trudu codziennego dnia.

Roman, co zarobi, przeznacza na inwestycje. Założenie centralnego ogrzewania i elektryczności w domu ciągle odkłada. W podróż poślubną do Francji wybiorą się pięć lat po ślubie.

Dzieci przychodzą na świat w domu – na czas porodu specjalnie udekorowanym kwiatami. Położna, pani Zapłacka, odnotowuje datę, czas narodzin i wagę „prześlicznych księżniczek”. Roman odetchnie dopiero w 1936 r., gdy na świecie pojawi się syn Michał. Drugi syn, Stanisław, urodzi się w czerwcu 1939 r. Będzie najmłodszym uczestnikiem ostatniego, przedwojennego zjazdu Czartoryskich.

W sierpniową niedzielę 1939 r. u Witolda w Pełkiniach świętują złote wesele pana domu i Jadwigi z Dzieduszyckich Czartoryskiej. Panie w zwiewnych sukienkach, panowie w mundurach, dzieci bawią się na trawie. Tym razem deser podadzą.

[srodtytul]Dwie okupacje[/srodtytul]

Wojskowi za chwilę rozjadą się do swoich jednostek. Wojna wisi na włosku, Niemcom trzeba będzie dać łupnia. – Tu się bajka kończy – mówi Stanisław Czartoryski, przerzucając kartkę rodzinnego albumu. Na następnej stronie jest już wklejona, datowana na 7 czerwca 1940 r., szara pocztówka z obozu jenieckiego w Murnau z gotowym, wydrukowanym tekstem. Roman, kapitan rezerwy, poszedł na wojnę na ochotnika, walczył w armii „Poznań”. – Ojciec w obozie jenieckim spędził w całą wojnę – wyjaśnia Stanisław Czartoryski.

We wrześniu Niemcy zajęli Konarzewo i pobliskie Babki, w których mieszkali Adam i Jadwiga Czartoryscy. Panie Czartoryskie uciekały z dziećmi do Pełkiń w dwa samochody. – Mama, Jadwiga ze Stadnickich Czartoryska, świetnie prowadziła, odstąpiła ciotce Teresie kierowcę. Wyjeżdżając, widziały, jak Niemcy zabierają wszystko, co było w domu – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Augustyn Józef Czartoryski, którego obowiązkiem jest utrzymanie muzeum w Krakowie, pakuje zbiory do 16 skrzyń. Gdy Niemcy zaczynają bombardować Kraków, wraz z ciężarną żoną Marią de los Dolores Burbon, księżniczką Obojga Sycylii, chronią się w Sieniawie. Potem zbiory przenoszą do Pełkiń. Niemcy odnajdują jednak dzieła sztuki, a wkrótce aresztują księcia i jego żonę. Udaje im się opuścić Polskę dzięki koligacjom z włoską i hiszpańską rodziną królewską. Osiadają w Sewilli. Tu w 1940 r. rodzi się Adam Karol. Adam i Jadwiga wojnę spędzają w Szczawnicy, u dziadka Stadnickiego. Adam jest dyrektorem uzdrowiska, od 1942 r. żołnierzem AK o pseudonimie Szpak, Jadwiga łączniczką. Oficjalnie dba o zapewnienie Niemcom wypoczynku, potajemnie wspiera partyzantkę. Z tego czasu zachowały się domowe opowieści. Jak ta o Jadwidze, która biła Niemca po łapach, bo dawał jej dziecku cukierka.

Ale są też inne historie. Powstanie warszawskie zastaje o. Michała Czartoryskiego, dominikanina, w Śródmieściu. Nie wraca już do klasztoru na Służewcu. Jest kapelanem w szpitalu na Tamce. Gdy na teren wchodzą Niemcy, odmawia wyjścia i zostaje z rannymi. Razem z nimi zostaje zamordowany. – Jego notatki i korespondencja z siostrą zakonnicą świadczą o tym, że męczeństwo było tylko uwieńczeniem drogi świętości – mówi Barbara Czartoryska. Ojciec Michał Czartoryski – wraz ze 107 innymi męczennikami II wojny światowej – został wyniesiony na ołtarze przez Jana Pawła II.

Koniec wojny niewiele poprawia. Czartoryscy są teraz krwiopijcami i wrogami ludu. Rodzina Adama musi opuścić Szczawnicę. Przenoszą się do Poznania. Z Polski wyjechać nie chcą.

– Był to świadomy wybór. Uważali, że ktoś poza komunistami musi w kraju zostać – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Adam Czartoryski, z przedwojennym dyplomem rolniczej uczelni, nie może znaleźć pracy. Znajomi zatrudniają go dorywczo przy pracach związanych z ochroną lasów. Jeździ po całej Polsce, najczęściej do Puław. W dawnej siedzibie Czartoryskich jest Instytut Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa.

Roman Jacek wraca z oflagu, choruje na gruźlicę. Nie może znaleźć pracy. By utrzymać dziesięcioosobową rodzinę, dostaje w spółdzielni inwalidów do dziergania skarpety dla wojska. Nikt nie chce w szkołach dzieci z magnackim nazwiskiem. Dla nich są teraz tylko szkoły zawodowe.

[srodtytul]Książę i goździki[/srodtytul]

Dopiero po 1956 roku jest łatwiej. Stanisław, syn Romana, kończy prawo na uniwersytecie w Poznaniu. Pisze pracę u prof. Krzysztofa Skubiszewskiego, potem w London School of Economics studiuje stosunki międzynarodowe. Jadwiga Czartoryska, córka Adama, po ukończeniu socjologii na Uniwersytecie Poznańskim wyjeżdża do siostry do Paryża. Na Sorbonie studiuje nauki społeczne.

Adam Czartoryski w końcu zostaje wykładowcą na Akademii Rolniczej w Poznaniu. Do pracy ubiera się starannie, a marynarki nigdy nie zdejmuje. Na chłodne dni ma austriacki, ciemnozielony płaszcz z miękkiego sukna lodenu, co czyni jego wygląd jeszcze mniej współczesnym. – Bardzo się tego płaszcza wstydziłam – śmieje się Jadwiga Czartoryska, córka.

W końcu lat 60., po powrocie z Londynu, książę Stanisław staje się prywaciarzem. Zakłada gospodarstwo w Dąbrówce Szlacheckiej, zostaje hodowcą drobiu. Po pewnym czasie piękne stado 2 tys. indyków zaczyna urzędnikom przeszkadzać. Okazuje się, że nie można hodować ich w mieście, a Dąbrówka to administracyjnie część Warszawy. Indyki zostają zamienione na goździki – kwiaty PRL.

Spokojne życie przerywa karnawał lat 1980 – 1981. Czartoryski zaczyna działać w Solidarności Rolników Indywidualnych. W stanie wojennym jako przedstawiciel Komitetu Prymasowskiego będzie wizytował miejsca internowania działaczy „Solidarności”.

W czasie stanu wojennego umiera ks. Stanisław, charyzmatyczny proboszcz z Makowa Podhalańskiego – wsławiony odwagą zarówno podczas okupacji, jak i w czasach komunizmu. Młodzi chłopcy przyczepiają do trumny znak „Solidarności”. Pogrzeb przemienia się w manifestację patriotyczną.

Paweł Czartoryski – syn Włodzimierza, dziedzica Pełkiń – profesor z Instytutu Historii PAN, wydawca dzieł zebranych Kopernika, także angażuje się w „Solidarność”. Doradza górnikom. To jego ówczesny premier, Mieczysław Rakowski wymieni w sali BHP Stoczni Gdańskiej jako przykład wichrzyciela, który buntuje robotników.

[srodtytul]Duch czasu[/srodtytul]

Na pamiętny czerwiec 1989 r. wyznaczają sobie pierwszy rodzinny zjazd. Do Zaborowa pod Warszawą z całego świata przyjeżdża 130 członków rodziny Czartoryskich. Niektórzy po raz pierwszy widzą Polskę. Dostają identyfikatory – z imieniem i nazwiskiem oraz kolorem oznaczającym linie rodu. Starszyzna ma pogadanki, młodzi szukają kontaktu. Zjazd trwa trzy dni, kończy się pójściem 4 czerwca na wybory. – Wspaniałe było to uczucie wolności – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Po 1989 r. wraca normalność. Stanisław z hodowcy drobiu i kwiatów staje się dyplomatą. Prof. Skubiszewski pamięta swojego ucznia, wyśle go na placówkę do Holandii. Później Stanisław zostanie ambasadorem w Norwegii i Islandii.

Jadwiga, córka Adama, przez pięć lat była dyrektorem Instytutu Polskiego w Paryżu. Dziś jest prezesem Fundacji Orange, zajmuje się działalnością charytatywną.

Młode pokolenie Czartoryskich idzie z duchem czasu. Barbara Czartoryska jun., modelka i fotografik, kursuje między Warszawą a Paryżem. Tamara Laura Czartoryska-Burbon – jedyna córka Adama Karola, twórcy Fundacji Książąt Czartoryskich i miłośnika karate (książę sam uprawiał ten sport) – mieszka w Hollywood. Jest aktorką, modelką, pracowała nawet jako prezenterka telewizyjna boksu tajskiego.

Anna Czartoryska, córka Stanisława, jest aktorką Teatru Współczesnego w Warszawie. Gra także w telewizyjnych serialach, m.in. „Domu nad rozlewiskiem”. Jej związek z aktorem Piotrem Adamczykiem wzbudził ciekawość tabloidów. Aktorka skarżyła się kiedyś, że gdy udaje jej się wydostać z szufladki „księżniczka”, wpada w drugą – „narzeczona Adamczyka”.

Od ponad 20 lat działa Rodowy Związek Czartoryskich. Podtrzymuje tradycje, informuje o rodzinnych wydarzeniach. Organizuje wycieczki do miejsc rodzinnych, wspólne wakacje, bale. – Życie idzie naprzód, a my z nim. Przeszłość ma być odskocznią, impulsem. Przecięte korzenie mają odrastać! – mówi Barbara Czartoryska.

[ramka]Agnieszka Rybak, reportażystka, pracowała w „Tygodniku Solidarność”, „Życiu”, „Newsweeku”, „Polityce”. W „Rzeczpospolitej” od 2007 r. Współautorka książki „Ludwik Dorn, rozrachunki i wyzwania”[/ramka]

Zazwyczaj unikają mediów. Bo ile razy można słyszeć pytania: Jak to jest nosić nazwisko Czartoryski? Albo: Co się czuje, mając błękitną krew? Barbara Czartoryska, doktor biochemii, prezes Związku Rodzinnego Czartoryskich, tego rodzaju pytania uchyla.

Stanisław Czartoryski, były dyplomata, aż kurczy się w fotelu na wspomnienie przeżywanego przy takich okazjach zakłopotania. Jego córka Anna, rozpoczynająca karierę aktorka, opowiada prasie: „Moje nazwisko jest jak kolorowe opakowanie, odwraca uwagę ode mnie”.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem
Plus Minus
„Sniper Elite: Resistance”: Strzelec we francuskiej winnicy