Reklama
Rozwiń
Reklama

Od pałacu do domu nad rozlewiskiem

Ród Czartoryskich wydał prymasa, biskupów, kilkunastu księży, dwóch świętych, rosyjskiego ministra, niezliczonych polityków, mecenasów kultury i naukowców. Najmłodsze pokolenie zdominowały aktorki

Publikacja: 02.04.2010 23:53

Złote wesele Witolda i Jadwigi Czartoryskich. Pełkinie, 1939 r.

Złote wesele Witolda i Jadwigi Czartoryskich. Pełkinie, 1939 r.

Foto: Archiwum rodzinne/ Nowy Dziennik, Nowy Jork, Raf Rafał Guz

Zazwyczaj unikają mediów. Bo ile razy można słyszeć pytania: Jak to jest nosić nazwisko Czartoryski? Albo: Co się czuje, mając błękitną krew? Barbara Czartoryska, doktor biochemii, prezes Związku Rodzinnego Czartoryskich, tego rodzaju pytania uchyla.

Stanisław Czartoryski, były dyplomata, aż kurczy się w fotelu na wspomnienie przeżywanego przy takich okazjach zakłopotania. Jego córka Anna, rozpoczynająca karierę aktorka, opowiada prasie: „Moje nazwisko jest jak kolorowe opakowanie, odwraca uwagę ode mnie”.

[srodtytul]Puls historii[/srodtytul]

Nazwisko Czartoryscy najczęściej pojawia się w mediach w związku ze staraniami o odzyskanie rodowych dóbr. Chcą wrócić do Gołuchowa, Konarzewa, walczą o ziemie z ruinami zamku w Ojcowskim Parku Narodowym. Na razie z niewielkim powodzeniem.

Jedyny sukces to Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Adam Karol, głowa rodziny, osiadły w Rzymie, w 1991 r. założył Fundację Książąt Czartoryskich w celu sprawowania opieki nad zbiorami. Obecnie muzeum jest w remoncie, ale Czartoryscy nie tracą zacięcia do działań społecznych. W październiku zeszłego roku otworzyli Muzeum Czartoryskich w Puławach. Wystawa, na razie w małej części pałacu, ma pokazać historię zbiorów ks. Izabeli. – Chcemy wspólnie z władzami miasta stworzyć w środkowym skrzydle pałacu stałą ekspozycję pokazującą dorobek kulturalny Puław końca XVIII i początku XIX w. – mówi Stanisław Czartoryski, wiceprezydent Rady Fundacji.

Reklama
Reklama

W dziejach Polski niewiele jest rodzin, których kondycja byłaby tak związana z naszą państwowością. Są jak bijący puls historii. Potęgę tworzyli wraz z rozrastaniem się Rzeczypospolitej na wschód, szczyt wpływów osiągnęli w wieku XVIII. Słabli wraz z Polską, trudny okres przeżywali w okresie rozbiorów. Odbudowali się po roku 1918, II wojna światowa pozbawiła ich domów, a komunizm odebrał wszystko to, czego nie zdążyli zabrać okupanci.

Zacząć wypada od wieku XIV – od protoplasty, Olgierda, syna Giedymina. Aleksander Gwagnin, kronikarz, przedstawił go na rycinie jako woja zakutego w zbroję, o zarośniętym brodą i wąsami srogim obliczu. Olgierd spojrzenie kieruje na jedyny przedmiot pożądania – berło. Jego potomkowie: Konstanty, Wasyl, Michaił, Fiodor, Jan, Jerzy, Mikołaj, kontynuują dzieło. Otrzymują herb Pogoń Litewska i liczne nadania, w tym wołyński Klewań, który prawie do końca XIX w. będzie kolebką rodu.

W XVI w. Jerzy Czartoryski przechodzi na katolicyzm i funduje w Klewaniu kościół, w którym chowani będą kolejni członkowie rodziny. Kilka lat temu Czartoryscy odbyli podróż sentymentalną. Na Ukrainie zastali ruiny. Kościół w Klewaniu służył za magazyn nawozów, leżała w nim sterta gruzów, kości zmieszane z cegłami. Tyle zostało po pochowanych w krypcie przodkach.

[srodtytul]O włos od korony[/srodtytul]

Prawdziwą potęgę finansowo-polityczną rodu stworzyła Familia, stronnictwo, które chciało ukrócenia anarchii w XVIII-wiecznej Polsce. Mózg Familii stanowił Michał Czartoryski, ceniony za realizm, odwagę cywilną, krytycyzm i cięty dowcip.

Czym byliby jednak Czartoryscy, gdyby nie brat Michała, książę August? To on w dużym stopniu zbudował potęgę finansową rodziny. Żeni się z Zofią Sieniawską, dziedziczką wielu dóbr. Małżeństwo z żołnierza zmienia go w gospodarza. – Michał był od polityki, August od pieniędzy. Osobiście sprawdzał księgi rachunkowe – mówi Barbara Czartoryska. Opowiadano, że gdy spotkał strażników prowadzących dwóch chłopów pańszczyźnianych, którzy chcieli zbiec, kazał ich puścić wolno: „Z niewolnika nie ma pracownika” – skwitował.

Reklama
Reklama

Do końca życia nie mógł darować synowi Adamowi Kazimierzowi, że ten – wbrew jego planom – nie chciał kandydować na króla Polski. Doprowadził jednak do małżeństwa syna z hrabianką Izabelą z Flemmingów, jedyną dziedziczką bardzo bogatej rodziny.

[srodtytul]Głowa Jana Kochanowskiego[/srodtytul]

Adam Kazimierz był mężem stanu, senatorem, komendantem Szkoły Rycerskiej. Ale to twarz Izabeli wryła się w pamięć dzięki szkolnym podręcznikom. Portrecik damy o wyrazistych oczach i puklach poskręcanych włosów służy zwykle do ilustracji tezy, jak wielką rolę w kulturze Polski odegrały Puławy księżnej Izabeli. Równie dobrze mógłby służyć za przykład, jaką potęgę ma osobowość człowieka. Izabela, według świadectw współczesnych, była „zeszpecona ospą, z rzadkimi kosmykami włosów, brzydka”. A jednak portrecista – tak jak wielu przystojnych i wpływowych mężczyzn epoki – widział ją zupełnie inaczej. W wieku lat 37 pisała: „Piękna nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Mam piękne oczy, a że się w nich wszystkie uczucia duszy mojej malują, wyraz mojej twarzy bywa zajmujący”. Adam Kazimierz z Izabelą nie kochali się, lecz przyjaźnili. Nie przeszkadzali sobie w romansach.

Po pierwszym rozbiorze Polski niefrasobliwa dotąd Izabela zaczyna angażować się publicznie. Tworzy w Puławach pierwsze w Polsce muzeum, które na czas rozbiorów ma się stać drugą ojczyzną. Gromadzone w Świątyni Sybilli i Domu Gotyckim przedmioty mają przypominać o Polsce. Początkowo są to rzeczy dość przypadkowe, czasem budzące grozę, np. kości, a potem część czaszki Bolesława Chrobrego. „Jedną z najbardziej czczonych relikwii puławskich była puszka mieszcząca głowę Jana Kochanowskiego” – pisze Helena Waniczkówna. Później jednak kolekcja jest tworzona w sposób bardziej przemyślany, a jej zbiory miały znaczną kolekcjonerską wartość.

Izabela angażuje się też politycznie. To po jej namowach córka Maria wychodzi – wbrew własnej woli – za księcia Ludwika Wirtemberskiego. Izabela snuje plany osadzenia Ludwika na tronie Polski. Małżeństwo jednak nie jest udane, więc gdy Ludwik w 1792 r. przechodzi na stronę rosyjską, Maria pakuje się i wraca do Polski. W Warszawie prowadzi salon literacki i pisze książkę „Malwina, czyli domyślność serca”, którą krytycy będą chwalić za precyzję w analizie uczuć.

[srodtytul]Hôtel Lambert[/srodtytul]

Reklama
Reklama

Po powstaniu kościuszkowskim dobra Czartoryskich w zaborze rosyjskim podlegają konfiskacie. By je ratować, rodzice wysyłają synów – Adama Jerzego i Konstantego Adama – do Rosji.

Adam Jerzy nazywany jest najwybitniejszym wśród Czartoryskich. Na dworze Katarzyny II zaprzyjaźni się z następcą tronu Aleksandrem i zakocha w jego żonie. Romans, z mężowskim przyzwoleniem, trwał będzie kilka lat. Adam Jerzy po wstąpieniu Aleksandra I na tron będzie ministrem spraw zagranicznych Rosji. Naszkicuje projekt reformy administracji rosyjskiej. Jego zasługą jest odnowa Uniwersytetu Wileńskiego i szkolnictwa polskiego w okręgu wileńskim.

Adam Jerzy odszedł z rządu w 1806 r., lecz nie poparł Napoleona. Gdy w 1830 r. wybucha powstanie listopadowe, zostaje prezesem Rządu Narodowego. W ostatniej chwili udaje mu się wyjechać z Polski – ukaz Mikołaja I skazuje go na karę śmierci przez ścięcie głowy toporem. Adam Jerzy osiada w Paryżu, w Hotelu Lambert.

To Eugene Delacroix – ten, który namalował „Wolność idącą na barykady” – szepnął swemu przyjacielowi Chopinowi, że na Wyspie św. Ludwika ktoś sprzedaje zrujnowany, lecz ciekawy architektonicznie pałac. Czartoryscy, zaprzyjaźnieni z Chopinem, kupili go w 1843 r. i gruntownie wyremontowali. Hotel Lambert stał się od tej pory synonimem polskości, Wielkiej Emigracji. Traktowany był jako nieoficjalne przedstawicielstwo dyplomatyczne Polski, Adam Jerzy zaś – jak niekoronowany król Polaków.

Czartoryscy sprzedadzą Hôtel Lambert dopiero w 1975 r. baronowi Guyowi de Rothschild – chociaż władzom PRL proponowali niższą cenę. Od Rothschilda pałac kupi w 2007 r. szejk Kataru i tylko ogromne zaangażowanie francuskich konserwatorów zabytków uchroni w 2009 r. gmach od planowanej przez nowego właściciela gruntownej przebudowy.

Reklama
Reklama

Na razie jednak, w roku 1861, po śmierci Adama Jerzego Hôtel Lambert przejmuje jego młodszy syn Władysław. Kolekcjoner tworzy własne zbiory. Zgodnie z wolą ojca zakłada w Krakowie muzeum, do którego trafiają, także z Hotelu Lambert, cenne dzieła sztuki, w tym „Dama z łasiczką” Leonarda da Vinci. Także Rembrandt i Rafael.

[srodtytul]Deser tylko w niedzielę[/srodtytul]

Konstanty Adam, brat Adama Jerzego, przechodzi szlak bojowy z armią napoleońską, jest ranny w bitwie pod Borodino. Z czasem jednak bardziej od wojny pokocha sztukę. W pałacu Weinhaus w Wiedniu, głównej rezydencji, urządza spotkania czwartkowe. Grają tu Liszt i Berlioz. Rodzina Czartoryskich zawdzięcza mu dziś w Wiedniu swą uliczkę.

Witold, wnuk Konstantego Adama, osiada w Pełkiniach koło Jarosławia. Zasiada w parlamencie galicyjskim, a potem w polskim Senacie. Jako człowiek pobożny za rzecz najważniejszą uznaje rozwój duchowy. W zrujnowanych przez wojnę dobrach funduje ochronki, szkoły, kościoły.

W domu trzyma żelazną ręką dziewięciu synów. Są zawsze skromnie ubrani – najczęściej jednakowo, by nie prowokować zazdrości. Każde z dzieci ma wytyczony ogródek. Musi go pielęgnować, podlewać, siać, pielić. Tak uczą się troski o powierzone dobro. Żyje się tu oszczędnie, deser podaje tylko w niedzielę. W domu nie wolno pić alkoholu, grać w karty, palić papierosów, a rygory te dotyczą także dorosłych synów.

Reklama
Reklama

– Ale to właśnie dziadek Witold zorganizował dla synów oraz kuzynów i kuzynek konną wyprawę krajoznawczą z Pełkiń do położonego na wschodzie Polski Sokołowa, rodzinnego majątku żony. Jechali kilka tysięcy kilometrów. Zatrzymywali się w zaprzyjaźnionych domach lub nocowali w budowanych w lesie szałasach, przeżyli wspaniałą przygodę – opowiada Barbara Czartoryska.

[srodtytul]Cisza przed burzą[/srodtytul]

Roman Jacek był czwartym synem Witolda i Jadwigi z hr. Dzieduszyckich. 4 września 1916 r. jest dla niego wyjątkowy – upolował właśnie pierwszego jelenia – byka. Pozuje zatem do zdjęcia ze sztucerem nad martwym zwierzęciem, dumny z osiągniętej dorosłości. Ożeni się z Teresą z hr. Zamoyskich. W Konarzewie pod Poznaniem dostają pusty pałac i majątek, którym rodzina nie zarządzała od dwóch pokoleń. Roman przekształci go we wzorowe gospodarstwo. Wyspecjalizuje się w plantacji buraków.

Pasją Teresy jest fotografia. Na szklanych kliszach utrwala życie rodziny. Ślub Jadwigi ze Stadnickich z Adamem Józefem Czartoryskim w Nawojowej, zabawy, polowania, kuligi, wyścigi samochodami, leniwe niedzielne spacery wzdłuż polnych dróg. Teresa dba o jakość zdjęć: dobre naświetlenie, właściwą kompozycję. Modele na zdjęciach są szczęśliwi. Fotografie nie pokazują trudu codziennego dnia.

Roman, co zarobi, przeznacza na inwestycje. Założenie centralnego ogrzewania i elektryczności w domu ciągle odkłada. W podróż poślubną do Francji wybiorą się pięć lat po ślubie.

Reklama
Reklama

Dzieci przychodzą na świat w domu – na czas porodu specjalnie udekorowanym kwiatami. Położna, pani Zapłacka, odnotowuje datę, czas narodzin i wagę „prześlicznych księżniczek”. Roman odetchnie dopiero w 1936 r., gdy na świecie pojawi się syn Michał. Drugi syn, Stanisław, urodzi się w czerwcu 1939 r. Będzie najmłodszym uczestnikiem ostatniego, przedwojennego zjazdu Czartoryskich.

W sierpniową niedzielę 1939 r. u Witolda w Pełkiniach świętują złote wesele pana domu i Jadwigi z Dzieduszyckich Czartoryskiej. Panie w zwiewnych sukienkach, panowie w mundurach, dzieci bawią się na trawie. Tym razem deser podadzą.

[srodtytul]Dwie okupacje[/srodtytul]

Wojskowi za chwilę rozjadą się do swoich jednostek. Wojna wisi na włosku, Niemcom trzeba będzie dać łupnia. – Tu się bajka kończy – mówi Stanisław Czartoryski, przerzucając kartkę rodzinnego albumu. Na następnej stronie jest już wklejona, datowana na 7 czerwca 1940 r., szara pocztówka z obozu jenieckiego w Murnau z gotowym, wydrukowanym tekstem. Roman, kapitan rezerwy, poszedł na wojnę na ochotnika, walczył w armii „Poznań”. – Ojciec w obozie jenieckim spędził w całą wojnę – wyjaśnia Stanisław Czartoryski.

We wrześniu Niemcy zajęli Konarzewo i pobliskie Babki, w których mieszkali Adam i Jadwiga Czartoryscy. Panie Czartoryskie uciekały z dziećmi do Pełkiń w dwa samochody. – Mama, Jadwiga ze Stadnickich Czartoryska, świetnie prowadziła, odstąpiła ciotce Teresie kierowcę. Wyjeżdżając, widziały, jak Niemcy zabierają wszystko, co było w domu – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Augustyn Józef Czartoryski, którego obowiązkiem jest utrzymanie muzeum w Krakowie, pakuje zbiory do 16 skrzyń. Gdy Niemcy zaczynają bombardować Kraków, wraz z ciężarną żoną Marią de los Dolores Burbon, księżniczką Obojga Sycylii, chronią się w Sieniawie. Potem zbiory przenoszą do Pełkiń. Niemcy odnajdują jednak dzieła sztuki, a wkrótce aresztują księcia i jego żonę. Udaje im się opuścić Polskę dzięki koligacjom z włoską i hiszpańską rodziną królewską. Osiadają w Sewilli. Tu w 1940 r. rodzi się Adam Karol. Adam i Jadwiga wojnę spędzają w Szczawnicy, u dziadka Stadnickiego. Adam jest dyrektorem uzdrowiska, od 1942 r. żołnierzem AK o pseudonimie Szpak, Jadwiga łączniczką. Oficjalnie dba o zapewnienie Niemcom wypoczynku, potajemnie wspiera partyzantkę. Z tego czasu zachowały się domowe opowieści. Jak ta o Jadwidze, która biła Niemca po łapach, bo dawał jej dziecku cukierka.

Ale są też inne historie. Powstanie warszawskie zastaje o. Michała Czartoryskiego, dominikanina, w Śródmieściu. Nie wraca już do klasztoru na Służewcu. Jest kapelanem w szpitalu na Tamce. Gdy na teren wchodzą Niemcy, odmawia wyjścia i zostaje z rannymi. Razem z nimi zostaje zamordowany. – Jego notatki i korespondencja z siostrą zakonnicą świadczą o tym, że męczeństwo było tylko uwieńczeniem drogi świętości – mówi Barbara Czartoryska. Ojciec Michał Czartoryski – wraz ze 107 innymi męczennikami II wojny światowej – został wyniesiony na ołtarze przez Jana Pawła II.

Koniec wojny niewiele poprawia. Czartoryscy są teraz krwiopijcami i wrogami ludu. Rodzina Adama musi opuścić Szczawnicę. Przenoszą się do Poznania. Z Polski wyjechać nie chcą.

– Był to świadomy wybór. Uważali, że ktoś poza komunistami musi w kraju zostać – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Adam Czartoryski, z przedwojennym dyplomem rolniczej uczelni, nie może znaleźć pracy. Znajomi zatrudniają go dorywczo przy pracach związanych z ochroną lasów. Jeździ po całej Polsce, najczęściej do Puław. W dawnej siedzibie Czartoryskich jest Instytut Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa.

Roman Jacek wraca z oflagu, choruje na gruźlicę. Nie może znaleźć pracy. By utrzymać dziesięcioosobową rodzinę, dostaje w spółdzielni inwalidów do dziergania skarpety dla wojska. Nikt nie chce w szkołach dzieci z magnackim nazwiskiem. Dla nich są teraz tylko szkoły zawodowe.

[srodtytul]Książę i goździki[/srodtytul]

Dopiero po 1956 roku jest łatwiej. Stanisław, syn Romana, kończy prawo na uniwersytecie w Poznaniu. Pisze pracę u prof. Krzysztofa Skubiszewskiego, potem w London School of Economics studiuje stosunki międzynarodowe. Jadwiga Czartoryska, córka Adama, po ukończeniu socjologii na Uniwersytecie Poznańskim wyjeżdża do siostry do Paryża. Na Sorbonie studiuje nauki społeczne.

Adam Czartoryski w końcu zostaje wykładowcą na Akademii Rolniczej w Poznaniu. Do pracy ubiera się starannie, a marynarki nigdy nie zdejmuje. Na chłodne dni ma austriacki, ciemnozielony płaszcz z miękkiego sukna lodenu, co czyni jego wygląd jeszcze mniej współczesnym. – Bardzo się tego płaszcza wstydziłam – śmieje się Jadwiga Czartoryska, córka.

W końcu lat 60., po powrocie z Londynu, książę Stanisław staje się prywaciarzem. Zakłada gospodarstwo w Dąbrówce Szlacheckiej, zostaje hodowcą drobiu. Po pewnym czasie piękne stado 2 tys. indyków zaczyna urzędnikom przeszkadzać. Okazuje się, że nie można hodować ich w mieście, a Dąbrówka to administracyjnie część Warszawy. Indyki zostają zamienione na goździki – kwiaty PRL.

Spokojne życie przerywa karnawał lat 1980 – 1981. Czartoryski zaczyna działać w Solidarności Rolników Indywidualnych. W stanie wojennym jako przedstawiciel Komitetu Prymasowskiego będzie wizytował miejsca internowania działaczy „Solidarności”.

W czasie stanu wojennego umiera ks. Stanisław, charyzmatyczny proboszcz z Makowa Podhalańskiego – wsławiony odwagą zarówno podczas okupacji, jak i w czasach komunizmu. Młodzi chłopcy przyczepiają do trumny znak „Solidarności”. Pogrzeb przemienia się w manifestację patriotyczną.

Paweł Czartoryski – syn Włodzimierza, dziedzica Pełkiń – profesor z Instytutu Historii PAN, wydawca dzieł zebranych Kopernika, także angażuje się w „Solidarność”. Doradza górnikom. To jego ówczesny premier, Mieczysław Rakowski wymieni w sali BHP Stoczni Gdańskiej jako przykład wichrzyciela, który buntuje robotników.

[srodtytul]Duch czasu[/srodtytul]

Na pamiętny czerwiec 1989 r. wyznaczają sobie pierwszy rodzinny zjazd. Do Zaborowa pod Warszawą z całego świata przyjeżdża 130 członków rodziny Czartoryskich. Niektórzy po raz pierwszy widzą Polskę. Dostają identyfikatory – z imieniem i nazwiskiem oraz kolorem oznaczającym linie rodu. Starszyzna ma pogadanki, młodzi szukają kontaktu. Zjazd trwa trzy dni, kończy się pójściem 4 czerwca na wybory. – Wspaniałe było to uczucie wolności – opowiada Jadwiga Czartoryska.

Po 1989 r. wraca normalność. Stanisław z hodowcy drobiu i kwiatów staje się dyplomatą. Prof. Skubiszewski pamięta swojego ucznia, wyśle go na placówkę do Holandii. Później Stanisław zostanie ambasadorem w Norwegii i Islandii.

Jadwiga, córka Adama, przez pięć lat była dyrektorem Instytutu Polskiego w Paryżu. Dziś jest prezesem Fundacji Orange, zajmuje się działalnością charytatywną.

Młode pokolenie Czartoryskich idzie z duchem czasu. Barbara Czartoryska jun., modelka i fotografik, kursuje między Warszawą a Paryżem. Tamara Laura Czartoryska-Burbon – jedyna córka Adama Karola, twórcy Fundacji Książąt Czartoryskich i miłośnika karate (książę sam uprawiał ten sport) – mieszka w Hollywood. Jest aktorką, modelką, pracowała nawet jako prezenterka telewizyjna boksu tajskiego.

Anna Czartoryska, córka Stanisława, jest aktorką Teatru Współczesnego w Warszawie. Gra także w telewizyjnych serialach, m.in. „Domu nad rozlewiskiem”. Jej związek z aktorem Piotrem Adamczykiem wzbudził ciekawość tabloidów. Aktorka skarżyła się kiedyś, że gdy udaje jej się wydostać z szufladki „księżniczka”, wpada w drugą – „narzeczona Adamczyka”.

Od ponad 20 lat działa Rodowy Związek Czartoryskich. Podtrzymuje tradycje, informuje o rodzinnych wydarzeniach. Organizuje wycieczki do miejsc rodzinnych, wspólne wakacje, bale. – Życie idzie naprzód, a my z nim. Przeszłość ma być odskocznią, impulsem. Przecięte korzenie mają odrastać! – mówi Barbara Czartoryska.

[ramka]Agnieszka Rybak, reportażystka, pracowała w „Tygodniku Solidarność”, „Życiu”, „Newsweeku”, „Polityce”. W „Rzeczpospolitej” od 2007 r. Współautorka książki „Ludwik Dorn, rozrachunki i wyzwania”[/ramka]

Zazwyczaj unikają mediów. Bo ile razy można słyszeć pytania: Jak to jest nosić nazwisko Czartoryski? Albo: Co się czuje, mając błękitną krew? Barbara Czartoryska, doktor biochemii, prezes Związku Rodzinnego Czartoryskich, tego rodzaju pytania uchyla.

Stanisław Czartoryski, były dyplomata, aż kurczy się w fotelu na wspomnienie przeżywanego przy takich okazjach zakłopotania. Jego córka Anna, rozpoczynająca karierę aktorka, opowiada prasie: „Moje nazwisko jest jak kolorowe opakowanie, odwraca uwagę ode mnie”.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus”: Czy inteligencja jest tylko za Platformą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Plus Minus
Odwaga pojednania. Nieznany głos abp. Kominka
Plus Minus
„Kubek na tsunami”: Żywotna żałoba przegadana ze sztuczną inteligencją
Plus Minus
„Kaku: Ancient Seal”: Zręczny bohater
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Plus Minus
„Konflikt”: Wojna na poważnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama