Opowieść o prawdziwym człowieku

Dwadzieścia lat temu zmarł Igor Newerly

Publikacja: 20.10.2007 02:57

Miał 21 lat, gdy aresztowany i zagrożony zsyłką na Sołówki, zbiegł eskorcie w Kijowie i nielegalnie przekroczył granicę na Zbruczu. Policjanci wzięli go za sowieckiego szpiega. Mówił po rosyjsku, języka polskiego prawie nie znał. Po latach okazał się mistrzem prozy polskiej.Powtarzał, że największym skarbem pisarza jest jego biografia. Młodych adeptów pióra pouczał: „Najpierw samemu trzeba coś przeżyć, aby potem móc to opisać“.

Sam zadebiutował w 1948 roku – „Chłopcem z Salskich Stepów“, który miał 24(!) edycje. Dlaczego z tej książki nie powstał serial dla młodzieży, który w przedbiegach zakasowałby idiotycznych „Czterech pancernych i psa“, wiedzą tylko dawni telewizyjni politrucy.

„Chłopiec z Salskich Stepów“ – jedna z najpiękniejszych w naszej literaturze książek o tym, jak dobro zwycięża zło i jak silny może być człowiek wierzący w to, co jasne, czyste i szlachetne – narodził się z opowieści obozowych, z piekła kacetów, przez które przeszedł Igor Newerly: Majdanka, Oświęcimia, Oranienburga, Bergen Belsen. Wyzwolony przez Kanadyjczyków 15 kwietnia 1945 roku ważył trzydzieści osiem kilo. Był klasycznym „muzułmanem“. Z obozów koncentracyjnych – konstatował krótko – wyniósł „pewną niekalibrowaną wiedzę o człowieku i współczesności“.

Od dziesiątego roku życia był inwalidą: miał amputowaną nogę powyżej kolana. Maskował to kalectwo. Już przed wojną uprawiał kajakarstwo, później pasjonował się myślistwem, ciężko pracował w warsztacie stolarskim, udowadniając sobie i innym, że jest pełnosprawnym, silnym mężczyzną. Nie używał laski, nie mówiąc o kulach.

– Pamiętam, jak na polowaniu złamała się ojcu proteza i z wiszącą nogą jechał na wozie – wspomina syn pisarza, też człowiek pióra, Jarosław Abramow-Newerly. – Kiedy z uśmiechem dalej polował, nawet ja musiałem sobie tłumaczyć, że przecież to złamana sztuczna noga i nic go nie boli, tak mi zasugerował, że jest prawdziwa. Z tą nogą przewędrował cztery obozy koncentracyjne, w tym ewakuację Oświęcimia w 1944 roku. W tym słynnym marszu śmierci padło po drodze wielu więźniów o zdrowych nogach. Nie wiem, jak ojciec z tą ciężką, skórzaną protezą przebył ten morderczy marsz. Mówił, że czuł na karku oddech młodego chłopca z Hitlerjugend, który palił się, by na nim wypróbować swój nowy pistolet: „Zacisnąłem zęby, synu, i powtarzałem sobie: „Nie dam ci tej satysfakcji, gówniarzu“, i modliłem się, by proteza od doktora Kuglera wytrzymała, bo jak nawali, to koniec“.

O pisaniu marzył od wczesnej młodości, ale na spełnienie marzeń musiał czekać bardzo długo. Najpierw przyszło mu odzyskać polskość. Gdy w 1924 roku, po interwencji wuja, Jana Newerlego, został wypuszczony z więzienia, miał przed sobą nieznany kraj. Za sobą zostawił doświadczenie rewolucyjne, kilkuletnią pracę w Komsomole i pierwsze rozczarowanie komunizmem, w wyniku którego założył kółko socjaldemokratyczne, czego bolszewicy już nie zdzierżyli. I dlatego musiał uciekać do ojczyzny.Do ojczyzny, gdyż urodził się w Białowieży, a do Rosji wyjechał w 1915 roku. Miał pochodzenie rosyjsko-czeskie. Jego dziadek, Józef Newerly, był wielkim łowczym cara Mikołaja II, a ojciec – Mikołaj Abramow kapitanem 8. Pułku Estlandzkiego.

W II Rzeczypospolitej poznał smak bezrobocia i bezdomności. Dorywczo pracował jako zmywacz w garkuchni, pomocnik introligatora, wreszcie – z najlepszym skutkiem – stenograf. Umiejętność ta przydała mu się, gdy rozpoczął współpracę z Januszem Korczakiem. Został jego sekretarzem, przejął po nim redagowanie „Małego Przeglądu“, wcześniej praktykował w korczakowskich zakładach wychowawczych, ucząc chłopców robót ręcznych i rzeźby w drewnie. Z wolna uzyskiwał stabilizację materialną i w 1930 roku ożenił się z Barbarą Jarecką.

W latach 30. zaczął drukować drobne szkice w prasie warszawskiej, napisał też swoją pierwszą powieść – „Nurt pod chłopskim brzegiem“. Niestety – wspominał – „wybuchła wojna i wszystko poszło w strzępy“.Do wojennej tematyki powrócił pod koniec życia, zabierając się do pisania jeszcze jednej – jak „Chłopiec z Salskich Stepów“ – książki obozowej. Studiował pamiętniki i dokumenty, kontaktował się ze znajomymi, przygotował całe pisarskie podglebie pracy, która – w zamierzeniu – miała być jego ostatecznym rozliczeniem z XX wiekiem. Nie zdążył.

Od wydania „Chłopca“ zajmował się wyłącznie pracą literacką. A nadchodził niedobry czas: socrealizm, który w jego twórczości odcisnął się „Archipelagiem ludzi odzyskanych“ (1948) i „Pamiątką z Celulozy“ (1951). Tę drugą powieść uhonorowano Państwową Nagrodą Literacką, sfilmował ją Jerzy Kawalerowicz, trafiła też do lektur szkolnych. Było to sztandarowe dzieło polskiego socrealizmu, w swoim przesłaniu fałszywe, przedstawiające nasze narodowe losy – jak pisał Kazimierz Orłoś – jednostronnie i krzywo. „Ale przecież – pisał dalej Orłoś – Igor Newerly należał do tych pisarzy, którzy później nie pominęli milczeniem tego właśnie okresu swego życia i potrafili przyznać się do błędu. Powiedzieć o tym wprost, nie szukając usprawiedliwienia dla siebie czy dla komunistycznej doktryny.

W posłowiu do podziemnego wydania „Zostało z uczty bogów“ napisał po prostu i zwyczajnie: „W 1948 r. powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Należałem do Polskiej Partii Socjalistycznej, wraz z nią wszedłem do Zjednoczonej Partii Robotniczej. I to był największy mój błąd. Nie byłem Francuzem, znałem rzeczywistość sowiecką z autopsji, a jednak dałem się zwieść, że w Polsce będzie lepiej“.

Po napisaniu „Pamiątki z Celulozy“ Newerly przez kilka lat zajmował się głównie pracą z młodymi pisarzami. Jako opiekun Kół Młodych Związku Literatów Polskich zapisał się we wdzięcznej pamięci takich autorów, jak Włodzimierz Odojewski i Piotr Guzy, Jan Himilsbach (jako poeta!), Józef Ratajczak i Kazimierz Orłoś. I, oczywiście, Marek Hłasko, który w 1966 r. w „Pięknych dwudziestoletnich“ napisał kilka znamiennych zdań: „Bardzo mi pomagał.

W tym czasie znajdował się u szczytu powodzenia i jego „Pamiątka z Celulozy“ uznana została za arcydzieło; nie było tygodnia, aby nie pisano o nim; chodzono przed nim na dwóch łapach; nachodziły go dziesiątki ludzi i właściwie miał mało czasu do pracy. Newerlemu nie uderzyła woda sodowa do głowy, był skromny, nie cierpiał pochlebców. Pamiętam, że niegdyś powiedziałem mu, iż wolę jego książkę od książki Gorkiego „Życie Matwieja Kożemiakina“, Newerly żachnął się; było mu nieprzyjemnie. Wreszcie powiedział: „Chciałbym, żeby moja książka przeżyła chociaż jeden plan pięcioletni, to wszystko“. Wiem, że powiedział prawdę“.

Kiedy Marek Hłasko wydawał u Giedroycia „Pięknych dwudziestoletnich“, Igor Newerly oddał legitymację partyjną, nieodwołalnie rozstając się z komunizmem. W literaturze ukazał zaś ciekawe, nieznane wcześniej oblicze znawcy i piewcy przyrody. Zaryzykuję twierdzenie, że w całej powojennej prozie polskiej nie znajdziemy tak wspaniałych opisów świata roślinnego i zwierzęcego, jak w „Leśnym morzu“ (1960) i w ostatniej powieści – „Wzgórzu błękitnego snu“ (1986). Ciekawe, że nie był ani w Mandżurii, ani na Syberii, gdzie umiejscowił akcję tych książek. Wystarczyła mu znajomość Puszczy Białowieskiej, wiedza i wyobraźnia.

Intensywne obcowanie z przyrodą pociągnęło za sobą zmianę w życiu pisarza. Zamieszkał w domu na skraju Puszczy Piskiej, gdzie miał wszystko, w czym się wyżywał – las i jeziora, warsztat stolarski i młody sad. Odkrył dla siebie Mazury i je pokochał.Od 1964 roku przez dwie kadencje był prezesem Oddziału Warszawskiego ZLP. W tym trudnym czasie zainicjował protest pisarski będący konsekwencją „Listu 34“. Wraz z Andrzejem Braunem i Pawłem Herzem sporządzili, w imieniu środowiska pisarskiego, memoriał i przedstawili go władzom. W dokumencie tym domagali się reform w kulturze i złagodzenia cenzury. Wszechwładny wówczas Zenon Kliszko nie chciał jednak dyskutować z literatami.

„Zrozumiałem – napisze po latach Newerly w książce „Za Opiwardą, za siódmą rzeką“ (1985) – bezimienna pycha kadry kierowniczej i jej nieudolność utrącą każdą próbę reformy. Potem wydarzenia lat 1967 – 1968 u nas i za granicą utrwaliły ten nastrój przygnębienia i odrazy. Wycofałem się ze wszystkiego, co wiązało mnie z działalnością społeczną, wybrałem osamotnienie“.

Tak, rzeczywiście, było, ale nie oznaczało to, że zrezygnował Igor Newerly ze swych obywatelskich obowiązków. A rozumiał je jednoznacznie: stawać w obronie więzionych i prześladowanych. W procesie Melchiora Wańkowicza był świadkiem obrony, interweniował w sprawie braci Czumów i Stefana Niesiołowskiego, a po stanie wojennym domagał się uwolnienia Marka Nowakowskiego.W literaturze zaś zaakcentował swą obecność bardzo mocno rewelacyjną opowieścią autobiograficzną „Zostało z uczty bogów“, wydrukowaną najpierw w 1981 roku przez Andrzeja Mencwela w piśmie „Meritum“, a pięć lat później, już w formie książkowej, w paryskim Instytucie Literackim. Książka ta jest unikatowym zapisem dojrzewania autora w warunkach rewolucyjnych połączonym z ostrą konfrontacją ideowych przekonań socjalistycznych formacji inteligencji polskiej z bolszewicką praktyką.W historii literatury polskiej pozostał jako świadek epoki i wybitny prozaik. W ludzkiej pamięci jako człowiek odważny i mężny – człowiek prawdziwy.

Miał 21 lat, gdy aresztowany i zagrożony zsyłką na Sołówki, zbiegł eskorcie w Kijowie i nielegalnie przekroczył granicę na Zbruczu. Policjanci wzięli go za sowieckiego szpiega. Mówił po rosyjsku, języka polskiego prawie nie znał. Po latach okazał się mistrzem prozy polskiej.Powtarzał, że największym skarbem pisarza jest jego biografia. Młodych adeptów pióra pouczał: „Najpierw samemu trzeba coś przeżyć, aby potem móc to opisać“.

Sam zadebiutował w 1948 roku – „Chłopcem z Salskich Stepów“, który miał 24(!) edycje. Dlaczego z tej książki nie powstał serial dla młodzieży, który w przedbiegach zakasowałby idiotycznych „Czterech pancernych i psa“, wiedzą tylko dawni telewizyjni politrucy.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką