Do kogo ta mowa?

Salon ostatnio nie lubi Józefa Piłsudskiego. Przez jedynie słuszne pisma przewala się fala „dekonstruujących” sanację tekstów przeważnie inspirowanych książką Andrzeja Garlickiego „Piękne lata trzydzieste”.

Publikacja: 07.06.2008 02:17

Do kogo ta mowa?

Foto: Fundacja rodziny Józefa Piłsudskiego

Uważni obserwatorzy zauważą może tę zabawną okoliczność, że jest to druga fala odkrywania ciemnej strony naszej narodowej legendy, o tyle odmienna od pierwszej z początku lat 90., iż wtedy Piłsudski był figurą metaforyczną, za pośrednictwem której wyrafinowani intelektualiści, pragnący zachować arystokratyczny dystans do bieżącej polityki, a jednocześnie wypowiedzieć się o niej w duchu jedynie słusznym, uderzali w Lecha Wałęsę.

Obecnie zaś, gdy Wałęsa z „przyśpieszacza z siekierą” i zbuntowanego chama zmienił się w narodowy skarb i lustracyjnego męczennika, Marszałek jest figurą, za pomocą której mający wciąż te same ambicje intelektualiści uderzają w Jarosława Kaczyńskiego. Liczne publikacje o sanacji eksponują taki mniej więcej wątek: Piłsudski obiecywał naprawę Polski, walkę z korupcją i „paskarstwem”, i może nawet rzeczywiście chciał jak najlepiej, ale efekt tego uzdrawiania państwa był taki, że z demokracji zrobił wydmuszkę, że aparat przymusu i sprawiedliwości pochodził w całości z rozdania dyktatora kierującego się w nominacjach kryterium osobistej lojalności, a to doprowadziło nieuchronnie do nadużyć, z procesem brzeskim i Berezą Kartuską na czele. Patrzcie, szturchają nas tym przykładem autorzy, jakie są skutki popierania takich populistycznych haseł!

Mnie akurat, jako z tradycji rodzinnej endekowi, o tym ciemnym obliczu sanacji, przemilczanym w narodowej legendzie, przypominać nie trzeba, bo dobrze o nim wiem. O odpowiedzialności Piłsudskiego za polityczny mord na generale Zagórskim, spowodowany najpewniej wiedzą, którą generał, jako były pracownik austriackiego wywiadu, miał o agenturalnych powiązaniach Marszałka; o bandyckich napadach oficerskich bojówek na pisarzy i publicystów; o wybitym oku Nowaczyńskiego; cudem, tylko dzięki pojawieniu się przypadkowych przechodniów, niezatłuczonym na śmierć Dołędze-Mostowiczu; o wysłaniu do Berezy Stanisława Mackiewicza i tak dalej.

Dla mnie to żadne sensacje, ale zgadzam się, że gorzka prawda zbyt mało jest Polakom znana i warto ją popularyzować. Zastanawia mnie tylko ten mentorski ton, ów – jak to ujmował Wańkowicz – „dydaktyczny smrodek”. Do kogo, u licha, adresują historyczne przestrogi demaskatorzy? Kto niemal do ostatniej chwili popierał sanację, mimo wszystkich jej bandyckich zagrań?

Przecież wpływowe środowiska lewicującej inteligencji, do których tradycji odwołuje się dziś tak chętnie michnikowszczyzna. „Wiadomości literackie”, Giedroyc i Słonimski, mentorzy i mistrzowie całego środowiska, w tym samego Adama Michnika! Tuwim i wszyscy tacy.

Czy nie wiedzieli, zapyta może jakieś naiwne dziecię, o sadystycznych zabawach bliskiego Marszałkowi nadzorcy Berezy, o aresztowaniach bez procesów i wyroków, o tym, jaką lipą i oszustwem był materiał dowodowy i wyrok w Brześciu?

Ależ wiedzieli doskonale. Wiedzieli, ale akceptowali, odkładając na bok głoszone przez siebie ideały, bo tak się strasznie bali endecji, że wszystko wydawało im się od niej lepsze. Niech już będzie dyktatura, niech rządzi brutalna przemoc, niech się dzieją wszelkie nieprawości, byle do władzy nie doszedł, broń Boże, prawicowo-katolicki ciemnogród. Czyż nie tak było, panowie profesorowie?

Do kogo zatem należy kierować przestrogi? Logicznie rzecz biorąc, właśnie do was i waszego salonu. Do tych zawodowych „budzicieli sumień”, którzy zupełnie bezwstydnie wykładają, że nie wolno krytykować rządów PO – PSL, jakiekolwiek by były, bo najważniejsze, żeby nigdy nie wróciła do władzy narodowo-katolicka prawica.

Do tych, którzy kurczowo zamykają oczy na wszystkie „dziwności” rządów PO, nie tylko te pomniejsze, jak demolka w służbie zdrowia, ale i takie, jak powierzenie władzy nad służbami specjalnymi człowiekowi z takim biznesowym „backgroundem” i tyloma niejasnymi powiązaniami jak Krzysztof Bondaryk, jak gorączkowe starania ministra Ćwiąkalskiego o uczynienie z prokuratury całkowicie wyjętego spod wszelkiej kontroli państwa środowiskowego układu na wzór PZPN, jak szereg innych przejawów stopniowego odbudowywania na zapleczpremiera, zrębów Rywinlandu.

Do tych, którym nic nie jest w stanie dać do myślenia, nawet wybór na szefa SLD człowieka, który zawsze twierdził, iż afera Rywina to pic, manipulacja prawicy, i za doradcę ma jednego z jej głównych bohaterów. Rzeczywiście, jak rzadko zgadzam się z salonem, że przypomnienie tej historycznej lekcji jest dziś potrzebne.

Uważni obserwatorzy zauważą może tę zabawną okoliczność, że jest to druga fala odkrywania ciemnej strony naszej narodowej legendy, o tyle odmienna od pierwszej z początku lat 90., iż wtedy Piłsudski był figurą metaforyczną, za pośrednictwem której wyrafinowani intelektualiści, pragnący zachować arystokratyczny dystans do bieżącej polityki, a jednocześnie wypowiedzieć się o niej w duchu jedynie słusznym, uderzali w Lecha Wałęsę.

Obecnie zaś, gdy Wałęsa z „przyśpieszacza z siekierą” i zbuntowanego chama zmienił się w narodowy skarb i lustracyjnego męczennika, Marszałek jest figurą, za pomocą której mający wciąż te same ambicje intelektualiści uderzają w Jarosława Kaczyńskiego. Liczne publikacje o sanacji eksponują taki mniej więcej wątek: Piłsudski obiecywał naprawę Polski, walkę z korupcją i „paskarstwem”, i może nawet rzeczywiście chciał jak najlepiej, ale efekt tego uzdrawiania państwa był taki, że z demokracji zrobił wydmuszkę, że aparat przymusu i sprawiedliwości pochodził w całości z rozdania dyktatora kierującego się w nominacjach kryterium osobistej lojalności, a to doprowadziło nieuchronnie do nadużyć, z procesem brzeskim i Berezą Kartuską na czele. Patrzcie, szturchają nas tym przykładem autorzy, jakie są skutki popierania takich populistycznych haseł!

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał