Reklama

Zdrada w Austrii

Zostaliśmy zdradzeni, oszukani, poniżeni. Sędzia nas sprzedał, pogrążył, okradł. Polskie media nie zostawiły na angielskim arbitrze suchej nitki. Jak on mógł w ostatnich minutach meczu podyktować rzut karny i pozbawić Polaków sukcesu na miarę wiktorii wiedeńskiej. Toż to się w głowach nie mieści.

Publikacja: 13.06.2008 22:01

I pewnie nie warto byłoby poświęcać tym reakcjom uwagi, gdyby nie fakt, że pokazują one jedną z najbardziej nieznośnych polskich cech – połączenie megalomanii ze słabością.

Najpierw była gigantyczna propaganda sukcesu, według której doczekaliśmy się drużyny na miarę mistrza Europy. Ordery, uściski, zapewnienia, wywiady, mizdrzenie się. Politycy kłaniali się w pas, premier doradzał, prezydent zaopatrzył się w szalik. W Austrii okazało się, że do gry nadają się tylko bramkarz Artur Boruc i w ostatniej chwili przygarnięty do reprezentacji Brazylijczyk Roger Guerreiro. Reszta zawodników albo bała się piłki, albo nie miała sił, by za nią biegać. Jednym plątały się nogi, inni strzelali na wiwat. Trener dwoił się i troił, ale występy w reklamówkach i prowadzenie drużyny na boisku to nie to samo.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama