[b]Jak ci się układa współpraca na wyprawach z mężczyznami i kobietami? Słyszałam od himalaisty, że jesteś trudną osobą.[/b]
Jeśli jestem na szczycie w męskim towarzystwie, po powrocie z wyprawy zazwyczaj media mówią więcej o sukcesie kobiety. Niektórzy mężczyźni mają z tym problem. Nie przypominam sobie konfliktowych sytuacji. W bazie pod Nanga Parbat w ubiegłym roku byłam jedyną kobietą wśród uczestników pięciu wypraw. Weszliśmy jako pierwsi na szczyt: Piotrek Morawski 15 lipca, a ja trzy dni po nim. Nie wszystkim odpowiadało, że tak szybko zrobiliśmy swoje.
[b]Mała blondyneczka przyszła, weszła na szczyt i odeszła.[/b]
A do tego bez żadnego kierownika. Chilijczycy mieli Carlosa, lidera, który wszystkim sterował, wydawał polecenia. Umówiliśmy się (ja i Gorri, mój partner z Hiszpanii) z trzema chilijskimi wspinaczami, że razem pójdziemy na szczyt. Podchodzimy do nich o 1 w nocy, a oni ze łzami w oczach wychodzą z namiotu i mówią: „Kierownik nam zabronił”.
[b]Po wejściu Andrzeja Czoka i Jurka Kukuczki nową drogą na Everest wiosną 1980 r. Andrzej Zawada też zabronił wspinać się pozostałym członkom wyprawy. Obawiał się strat po sukcesie. Silni mężczyźni płakali jak dzieci.[/b]
Czytałam o tym w książkach i myślałam, że takie sytuacje już się nie zdarzają. Stałam i marzłam o 1 w nocy na mrozie minus 30 st. na wysokości 7300 m na stoku Nanga Parbat i nie mogłam uwierzyć, że ktoś może komuś zabronić się wspinać. To byli najsilniejsi ludzie z tej ekipy! Natomiast regułą jest, że pojawienie się na stoku kobiety budzi kontrowersje. Także gdy z całej grupy Polaków pierwsza na szczyt wchodzi kobieta...
[b]Z perspektywy swego doświadczenia co myślisz o Wandzie Rutkiewicz?Pierwsza Polka na Evereście, pierwsza kobieta na K2. Trudne życie miała....[/b]
Myślę, że teraz Gerlinde, Edurne dopiero do niej dochodzą, prześcigają ją. Przecież ona zrobiła już 20 lat temu te wszystkie rzeczy w znacznie trudniejszych warunkach. Myślę, że musiała być taranem psychicznym, w pozytywnym sensie. Forsowała swoje idee kobiecych wypraw na trudne cele wspinaczkowe bez względu na setki przeciwności.
[b]Ja zaś myślę o jej ogromnej samotności w tym wszystkim.[/b]
A cierpiała z tego powodu, że była samotna? Niektórzy to lubią.
[b]Czym innym jest samotne działanie i zdobywanie celów, czym innym samotność wynikająca z braku akceptacji sukcesów, z zazdrości. W jej przypadku rolę odegrał jeszcze moment historyczny. Po 1989 r. polscy alpiniści odchodzili od wspinania, żeby się urządzać w nowej rzeczywistości. Ona została w górach z młodszymi. Na wyprawie, na której zaginęła w 1992 r., Meksykanie nazywali ją Babcią. Miała 49 lat.[/b]
Bo jej program „Karawana do marzeń” (zdobywanie kilku ośmiotysięczników w ciągu roku) to był wtedy pomysł naprawdę hardcorowy. Wspinała się z nieznanymi jej, przypadkowymi ludźmi. To było smutne. Nie wiem też, czy kiedy brakuje sił, wspinaczka wciąż sprawia przyjemność.
[b]Czy masz jakiegoś idola, postać, która cię zafascynowała w górach?[/b]
Takim mistrzem dla mnie jest oczywiście Wojtek Kurtyka, wizjoner. Miałam okazję z nim porozmawiać. Patrzył w sufit i mówił: „Można by zrobić trawers tego i tego. Tak, to jest absolutnie XXI wiek!”. A ja tych nazw nawet nie kojarzyłam. Później zapytał: „A ty gdzieś byłaś?”. Co miałam mu powiedzieć? Że byłam na szczycie zdobytym po raz pierwszy w 1956 roku, w poprzednim stuleciu?
[b]Kiedyś wyprawę organizował sztab ludzi. Wymagało to pozwoleń i pieczątek różnych urzędów. Wysyłało się z Polski ciężarówkę z ekwipunkiem. Czy masz ekipę, która cię obsługuje, czy też sama przygotowujesz wyprawy?[/b]
Teraz w komórce mam jeden telefon do Nepalu, do mojego agenta. Mówię: „Pasang could you help me?”. I on wszystko robi. Szczegóły są kwestią ceny. Dziś to nie organizacja wyprawy, lecz zdobywanie pieniędzy na nią pochłania mnóstwo czasu.
[b]Jak długo chcesz wchodzić na ośmiotysięczniki?[/b]
Jeszcze przez kilka lat. Przecież to jest eksploatacja organizmu na maksa. Chcę wykorzystać czas, kiedy mam na to siłę i możliwości. Zresztą ile lat można jeździć do Pakistanu i Nepalu? Już teraz jestem znużona, kiedy kolejny raz podchodzę tą samą doliną.
[b]Czego cię uczą góry?[/b]
Cierpliwości. Kiedyś byłam strasznym nerwusem. Teraz nic mnie nie wyprowadza z równowagi. To jest fantastyczne uczucie. Góry uczą też pokory, ale to wiadomo.
[b]O dzieciach nie marzysz?[/b]
Może kiedyś? Wiem, że to dziwnie brzmi w wieku 32 lat. Ale nie czuję żadnego ciśnienia na posiadanie własnej rodziny.
[b]Która góra cię fascynuje?[/b]
Oczywiście K2. Chciałabym pojechać na Everest, bo jest najwyższy, ale tam jest taki tłum ludzi...
[ramka][srodtytul]Ośmiotysięczniki Kingi Baranowskiej[/srodtytul]
[ul][li]2003 r. – Cho Oyu (8201 m)[/li][li]2006 r. – Broad Peak (8047 m)[/li][li]2007 r. – Nanga Parbat (8125 m)[/li][li]2008 r. – Dhaulagiri (8167 m)[/li][/ul][/ramka]
[ramka][srodtytul]Dhaulagiri – Biała Góra (8167 m)[/srodtytul]
Siódmy co do wysokości z 14 ośmiotysięczników. Po dekadzie prób, został zdobyty w 1960 r. przez szwajcarską wyprawę w międzynarodowym składzie. Na szczyt weszło wtedy ośmiu wspinaczy, m.in. Austriak Kurt Diemberger. W ekspedycji uczestniczyli też Polacy: Adam Skoczylas i Jerzy Hajdukiewicz (lekarz). Pierwszą kobietą, która stanęła na szczycie Dhaulagiri, była Belgijka Lutgaerde Vivijs (1982 r.). W dziejach Dhaulagiri nasi alpiniści zapisali wybitne karty. Jako jedyni zimą na wierzchołku stanęli Jerzy Kukuczka i Andrzej Czok (styczeń 1985 r.). Niemal pionowe, 2,4 km wysokości urwisko wschodniej ściany pierwszy pokonali Wojtek Kurtyka, Ludwik Wilczyński, Rene Ghilini i Alex McIntyre (1980 r.). Brawurową wspinaczką w tej ścianie w 1990 r. zasłynął Krzysztof Wielicki. Najpierw „dla aklimatyzacji” wszedł samotnie na szczyt normalną drogą pierwszych zdobywców. Wrócił do bazy, by nocą, sam, bez jedzenia i biwaków nową drogą pokonać wschodnią ścianę w ciągu 16 godzin. Zainaugurował styl non stop wspinaczki w Himalajach.
Dhaulagiri slynie z kapryśnych warunków. W 1975 r. lawina pogrzebała pięciu uczestników japońskiej wyprawy. W lawinach zginęły też wybitne alpinistki: Brytyjka Ginette Harrison (cztery ośmiotysięczniki) i Francuzka Chantal Maudit (sześć osmiotysięczników). Austriaczka Gerlina Kaltenbrunner (11 ośmiotysięczników), która stanęła na szczycie tego dnia co Kinga Baranowska, w ubiegłym roku wydostała się z lawiny, która zabiła dwóch innych wspinaczy.[/ramka]