1968: Sąd nad pokoleniem

Czy w 1968 roku istniały punkty wspólne młodzieżowych rewolt na Zachodzie i doświadczeń krajów komunistycznych? Jaka jest spuścizna tego ruchu poza hasłami i pojęciami, które dowolnie się przywołuje lub zapomina, w zależności od politycznej koniunktury?

Publikacja: 28.06.2008 02:19

Bettina Roehl, niemiecka publicystka, znana z krytycznych analiz dokonań pokolenia '68, autorka ksią

Bettina Roehl, niemiecka publicystka, znana z krytycznych analiz dokonań pokolenia '68, autorka książki "Zabawa w komunizm".

Foto: Corbis

Czy jesteśmy od tego czasu bardziej wolni i czy na pewno jest to powód do radości? W zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą“ i TVP Kultura debacie wzięli udział Bettina Roehl, Adam Krzemiński, Bronisław Wildstein, Maciej Gdula.

A. Krzemiński:

W każdym kraju, czy to Francja, Niemcy, Włochy czy Japonia, bunt młodzieży lat 1967, 1968, 1969 miał własne korzenie. Pewne formy były podobne. Był to bunt skierowany przeciwko własnemu porządkowi społecznemu, własnym rodzicom, trupom w szafie, jakie ci rodzice mieli. Bunt przeciwko społeczeństwu strukturalnie niedemokratycznemu. Nieprzypadkowo najgwałtowniejsze rewolty wybuchały w państwach, które miały za sobą jakieś totalitarne doświadczenie. Niemcy, Hiszpania, Włochy i Francja gaullistowska, Francja, która przegrała wojnę w 1940 r. i potem przez kłamstwo historyczne udawała, że jest zwycięzcą i mocarstwem.Ameryka to jest inna sprawa i czymś innym jest bunt w Polsce czy w Czechosłowacji. W krajach naszego bloku to jest bunt, jak bym nazwał, liberalny, przeciwko doktrynie i praktyce komunistycznej, podczas gdy na Zachodzie miała miejsce ucieczka ku pewnym utopiom. Wszystko jedno, czy to maoistowskim czy trockistowskim, chodziło o złudzenie, że można stworzyć alternatywne społeczeństwo według wzorca teoretyków socjalizmu. Ja miałem kontakty w latach 60. z zachodnioniemieckim pokoleniem, które potem przybrało tę nazwę ’68. Kiedy się rozmawiało z jednym z jego liderów Rudim Dutschkem, to nie było między nami wspólnego języka. To były wyobrażenia nie z tego świata.

B. Wildstein:

Tu można powiedzieć nawet, że myśmy występowali o to, co oni zwalczali. Najgłośniejszy z ówczesnych teoretyków, do którego odwoływali się ci młodzi, Herbert Marcuse, atakował tolerancję, zwąc ją tolerancją represywną. A młodzi 1968 roku tutaj chcieli troszkę tę przestrzeń tolerancji rozszerzyć. To są zupełnie nieporównywalne rzeczy pomimo podobnych rekwizytów. Natomiast dziedzictwo jest bardzo podobne w tym sensie, że w tej chwili to pokolenie tworzy i tu, i tam establishment europejski, który bardzo mocno opiera się na ideach wyrastających z tamtych czasów. Najlepiej określa je, tak mówiono wtedy, słowo kontrkultura. Te ideologie rewolucyjne przecież wszystkie były wymierzone w fundament tej kultury Zachodu. I w jakimś sensie to pozostaje. W tej chwili dominujące ośrodki nadal próbują, choć zupełnie innymi metodami, zupełnie nierewolucyjnymi, ale nadal próbują zasadniczo zmienić idiom kultury zachodniej.

B. Roehl:

Ta generacja do władzy doszła już w 1968 roku; nie władzy politycznej (to stało się znacznie później, wraz z koalicją SPD z Zielonymi), lecz kulturowej. A porównywanie generacji ’68 na Wschodzie i Zachodzie jest bardzo problematyczne. W końcu w krajach wschodniej Europy chodziło o protest przeciwko dyktaturze, w każdym razie z mojego naiwnego punktu widzenia. Podczas gdy u nas, na Zachodzie, ruch 1968 roku stanowił coś w rodzaju luksusowej rewolty. Żyliśmy wtedy w dobrobycie i demokracji, nie było praktycznie bezrobocia. Ta generacja uprawiała coś, co bym nazwała pop-komunizmem. Pomieszała Marksa i Mao z dżinsami i Jimim Hendriksem, muzyką pop i dużą ilością narkotyków. Wymyśliła nową formę zachodniego komunizmu, z którym do dziś mamy do czynienia. Chciałabym ostrzec Polaków przed inspiracją ruchem 68 oraz przejęciem choćby części jego przesłania.

M. Gdula:

Byli tacy, którzy widzieli sytuację na Wschodzie, ale patrzyli z nadzieją i przez różowe okulary. Trochę tak jak z tą wizją Stanów Zjednoczonych, jaką mają Polacy. Nie wiemy, że tam 40 mln ludzi nie ma dostępu do służby zdrowia, tylko widzimy tych bogaczy z Hollywood. Jednak rok 1968 to była zmiana, która wrosła w nasze życie takimi praktykami, które są dla nas zupełnie naturalne. Uważam, że hipokryzją jest krytyka ówczesnego buntu przez konserwatystów, którzy jednocześnie żyją w wolnych związkach. Przed 1968 nie mogliby być osobami publicznymi.

B. Wildstein:

Przesada. Mogę podać ileś przykładów żyjących w wolnych związkach, całych grup.

M. Gdula:

Ale na przykład homoseksualizm aż do 1969 r. był penalizowany. To są bardzo ważne rzeczy. Takie rzeczy, jak np. wybór drogi życiowej. Niezależność od rodziny. To są rzeczy istotne, które wrosły w nasze życie codzienne i my już tym oddychamy.

B. Roehl:

To jest dokładnie to, co mówi dziś Daniel Cohn-Bendit. On twierdzi, że ruch ’68 wyzwolił homoseksualistów oraz pozwolił na emancypację kobiet, czasem posuwa się do tego, by te zasługi przypisywać własnej osobie. Generacja ’68 zachowuje się jak kameleon. Co kilka lat usiłuje sobie przypiąć nowe zasługi do mundurka oraz pozbyć się tych rzeczy, do których nie chce się w danej chwili przyznać, w zależności od mody.

Oczywiście doszło do pozytywnej liberalizacji obyczajów na Zachodzie w latach 60., jednak uważam, że ta liberalizacja nastąpiła wskutek dobrobytu. Członkowie generacji ’68 byli po prostu tymi, którzy jako pierwsi z tych zmian skorzystali. Oczywiście antykoncepcja przyniosła pewną liberalizację, ale pigułka nie jest wynalazkiem generacji ’68 tylko tej przed nią.

Także feminizmu nie chciałabym pozostawić macho generacji ’68. Od tego jest ruch feministyczny, który istnieje już od ponad stu lat.

Zresztą uważam, że to typowe dla pana, że pan jako pierwszą rzecz wymienia to, że tylu Amerykanów nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego. To typowy postkomunistyczny atak. Najpierw trzeba zwrócić uwagę na to, że to komunizm stworzył tyle nędzy na świecie, że nie wiadomo już, jak ją zwalczać. Kapitalizm także tworzy biedę, ale nędzę, którą da się zwalczyć. Biedę, którą produkuje komunizm, nie da się w ogóle zwalczyć. Dlatego uważam, że to typowy odruch: Amerykanie są winni. Powinniśmy się lepiej zastanowić nad ideami generacji ’68.

B. Wildstein:

Co do tej wolności, którą uzyskaliśmy, np. wolności od rodziny: zadaję sobie pytanie, czy to jest taka wolność, o którą nam chodziło. Czy warto tę cenę płacić? Znany pisarz francuski Houellebecq, którego głównym tematem jest rozprawa z 1968 rokiem, pokazuje, jak bardzo ten ruch sam sobie zaprzeczył. Jak bardzo sprowadził człowieka do wymiaru wyłącznie fizycznego, takiego witalizmu młodości i nagle tych podstarzałych kontestatorów zostawił w sytuacji tragicznej, bo okazało się, że ciało już nie służy, a nic innego poza ciałem nie ma.

M. Gdula:

Z tym się zgadzam, ale tylko po części. To jak te idee osadziły się w rzeczywistości społecznej, jest mocno związane z tym jak wygląda współczesny kapitalizm. On zassał pewne wartości z ’68, które wówczas miały siłę emancypacyjną. Na przykład mówienie człowiekowi: jeśli straciłeś pracę, to poszukaj sobie nowej, to będzie dobre dla ciebie, rozwiniesz się, zamiast myślenia, że to jest dla niego ciężkie, może wypaść na margines. Podobnie z kultem młodości – to kolejny import z 1968 roku.

A. Krzemiński:

Wróćmy do źródeł. Co to jest 1968 rok jako pewien kryptonim? To jest przecież nie tylko kilkudziesięciu ludzi czy kilkuset, tych sekt, o których mówi pani Betina, trockistowskich, marksistowskich, to nie jest również grupa Baader-Meinhoff, sześciu przeciwko 60 mln, jak mówi Heinrich Böll, tylko to są setki, tysiące młodych ludzi, którzy rzeczywiście wnieśli pewien nowy sposób bycia. To jest rewolucja kulturalna, rewolucja kontrkultury. Nowe treści, nowy styl bycia. Ja bym nie kładł takiego nacisku na te nieformalne związki. Rzeczywiście one były i wcześniej. Prawda jest taka, że liberalizacja stosunków międzyludzkich nastąpiła po tej rewolcie. Czy to jest taka katastrofa, o której mówi pani Bettina, trudno powiedzieć. Są rzeczy, których sobie dzisiaj nie możemy wyobrazić, że w hotelu para bez ślubu nie ma prawa wynająć pokoju.

Druga sprawa to jest sprawa niemiecka. My sobie nie zdajemy sobie sprawy, jak tzw. ołowiane milczenie głęboko niszczyło rodziny niemieckie, ponieważ rodzice nie chcieli mówić o tym, co robili w czasie wojny. Jest przykład jednej z ofiar związanych z grupą Baader-Meinhoff, tj. Bernward Vesper, syn nazistowskiego poety, ojciec dziecka Gudrun Ensslin. Opisał, jak był wychowywany przez ojca w latach 50. To było hitlerowskie wychowanie. Tu była Republika Federalna, demokracja, o której mówi pani Roehl, a w rodzinie nadal panowała III Rzesza. I bunt przeciwko temu wychowaniu odbił się potem na ulicy w formie takiej ekstazy.

B. Wildstein:

Nie mogę się zgodzić, że Niemcy adenauerowskie to było przedłużenie III Rzeszy. Jeżeli pan mówi o jakimś konkretnym wypadku w rodzinie...

A. Krzemiński:

Były ich tysiące.

B. Wildstein:

Nie przesadzajmy. To był wolny, demokratyczny kraj.A jeśli mówimy o odzyskiwaniu wolności np. uczniów i studentów, to znów się zapytam: jakim kosztem? Jak wygląda w tej chwili uniwersytet na Zachodzie w stosunku do ówczesnych? Czy naprawdę się mamy z czego cieszyć?

Mówię o rozbiciu hierarchii, która powoduje to, że nie ma podstaw do aplikowania wiedzy, że się relatywizuje tę wiedzę. W związku z tym można się tego uczyć, można się tamtego uczyć. Nie ma żadnego kanonu wiedzy i właściwie studenci sami sobie ustalają, co robią...

A. Krzemiński:

Rozmawialiśmy o rodzinie, a nie o państwie adenauerowskim. Mówimy o rodzinie, która się nie zmienia w 1945 r. Ja się zgadzam z panem co do absurdalnych prób reformy szkolnictwa. Tu między nami nie ma konfliktu. Mentalny problem niemiecki jest problemem rodzin niemieckich. Rodzin, w których każdy wiedział, że ojciec coś w czasie wojny robił ale nie chciał o tym mówić.

B. Roehl:

Nie nie, to się nie zgadza. Pan jest może wielkim ekspertem od Niemiec, ale pan mówi dokładnie to samo co nasi rewolucjoniści generacji ’68. To bardzo ciasne spojrzenie na przeszłość. Członkowie generacji ’68 zawłaszczyli sobie ideę, że buntowali się przeciwko nazistom, dopiero wiele lat po maju ’68. To bardzo późne usprawiedliwienie. Do 1970 roku chodziło głównie o Mao i o rozbicie tak zwanego establishmentu.

Dopiero o wiele później ułożono sobie lata 50. w taki sposób, że powstało wrażenie, że w Niemczech lat 50. nie dało się żyć. Ciasnota, autorytarna rodzina, koszmar. To jest to, co pan na początku nazwał mitem. Ja jako dziecko żyłam w latach 60. i mogę powiedzieć, że okres nazistowskiej dyktatury był spadkiem, który trzeba było rozliczyć. Jednak nie zostało to wcale zrobione przez generację ’68, tylko o wiele wcześniej. Pod koniec lat 50. moi rodzice w piśmie „Konkret” zaczęli analizować ten przykry akapit niemieckiej historii.

Ruch ’68 to był fenomen światowy. Miał miejsce także we Francji, w USA i w Holandii, gdzie nie było nazistowskiej przeszłości do rozliczenia. Niemieccy działacze ruchu wymyślili to później, aby usprawiedliwić wiele ekscesów oraz własną głupotę. Większość z nich prywatnie nie ukrywa, że wiele rzeczy, które wtedy miały miejsce, były głupich i zupełnie niepotrzebnych. Powinniśmy się dziś starać o demitologizację ruchu ’68. To byłoby dobre i ważne dla Polski jak i dla Niemiec. Czasami mi się wydaje, że te książki z ideami ’68 leżą jak ołów na półkach księgarń na Zachodzie, więc teraz próbują je eksportować do wschodniej Europy, mając nadzieję że tam dadzą się jakoś sprzedać.

M. Gdula:

Z mojego punktu widzenia to jest wciąż żywe dziedzictwo w sensie pewnego rodzaju sprzeciwu wobec rzeczywistości. Prowadzi on nas do myślenia o innych sposobach życia niż obecny, który nie pozwala nam na przykład na przekroczenie pewnych ograniczeń. Kapitalizm generuje takie problemy, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Problem ekologiczny, głód, wyzwania biotechnologii, to są naprawdę bardzo ważne rzeczy. Nie jesteśmy sobie w stanie z nimi prawdopodobnie poradzić, jeżeli po prostu zostawimy je tzw. wolnemu rynkowi.

Powiedzenie: nie zgadzamy się na ten system, w którym nie ma w ogóle refleksji nad jego ograniczeniami, jest w jakimś sensie buntem. Co prawda nie takim jak w 1968 roku, kiedy się wydawało, że wystarczy wyzwolić energię, wyzwolić twórczość, swoje ego. Bo bunt w tym sensie już został zaabsorbowany właśnie przez system rynkowy, jest rzeczywiście martwy. Musimy myśleć w kategoriach politycznych decyzji w ważnych kwestiach, które wykraczają poza bieżący horyzont.

Czy jesteśmy od tego czasu bardziej wolni i czy na pewno jest to powód do radości? W zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą“ i TVP Kultura debacie wzięli udział Bettina Roehl, Adam Krzemiński, Bronisław Wildstein, Maciej Gdula.

A. Krzemiński:

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał